To już pewne i oficjalne – Honor wrócił do Polski i ma bardzo proste zadanie. Musi załatać dziurę po popularnym Huaweiu i dać nam smartfony, których zwyczajnie nam brakuje. Bardzo może mu w tym pomóc Magic5 Pro. Flagowiec, który na papierze wygląda jak mokry sen każdego zadowolonego posiadacza Huaweia P30 Pro. A tych w Polsce nie brakuje i od dawna czekają oni na godnego następcę, naprawdę bez złośliwości, z usługami Google.
W tym miejscu miał pojawić się pełny test Honora Magic5 Pro, ale do przywitania marki na polskim rynku dołączyła służba celna. To nie pierwszy producent smartfonów, który musiał w tym roku uznać wyższość procedur granicznych i testowe egzemplarze dojechały do Polski z opóźnieniem. Jeśli dodamy do tego małe problemy z kurierem to efekt mamy taki, że smartfon jest u mnie od wczorajszego poranka. Krótko, ale postaram się Wam napisać choć cokolwiek na temat pierwszych wrażeń z jego użytkowania.
Honor Magic5 Pro zachwyca i straszy. Po czasie już tylko zachwyca
Piękny, wielki, ciężki i dziwnie wyważony – to była moja pierwsza myśl po wzięciu Honora Magic5 Pro do ręki. Po kilku godzinach mogę z tego wykreślić dwa środkowe określenia, bo zwyczajnie szybko się do tego przyzwyczaiłem. Ale jakby nie patrzeć mówimy tu o szklano-metalowej obudowie o masie 219 gramów i ekranie o przekątnej 6,81 cala.
Dziwne wyważenie wynika z dużej wyspy i modułu aparatu. Wyraźnie ciągnie ona obudowę do tyłu, choć i to wrażenie z czasem powoli mija. Wyspa aparatów jest bardzo ładnie wtopiona w tylny panel. Nie jest do niego przyklejona, a wyłania się z niego jak jakiś wulkan. Zajmuje dużo miejsca, ale biorąc smartfon do ręki, palec wskazujący trafia pod wyspę, co w moim przypadku znacznie poprawia chwyt. U osób z innym rozmiarem dłoni może to jednak wyglądać inaczej.
Obudowa w kolorze meadow green jest piękna! I mówi Wam to osoba, która nie przepada za kolorem zielonym. Może dlatego, że mocno wpada w szarość. Zdecydowanie wyróżniającym się elementem jest tutaj korpus, który jest płaski jak w ostatnich iPhone’ach. Ale ze względu na to, że zwęża się na bokach, trzyma się go zupełnie inaczej, choć nadal bardzo wygodnie. Taki kształt obudowy, w połączeniu z ładnie zaokrąglonymi rogami ekranu powoduje, że dawno nie już nie było na rynku tak wyglądającego smartfonu. Choć miał on płaski i zupełnie inny ekran, to tak wyglądający kształt obudowy z przodu miał Honor 9 i ewentualnie Huawei Mate 10 Pro.
Co znajdziemy w zestawie? Wszystko, czyli klucz do gniazda kart, ładowarkę o mocy 66 W, kabel USB oraz silikonowy, przezroczysty pokrowiec.
Czytaj też: Oppo Find X5 Pro – recenzja po pół roku. Moje spojrzenie na ten smartfon zupełnie się zmieniło
Honor Magic5 Pro ma piękny ekran i tak, wszystkie usługi Google
Ekran Honora Magic5 Pro czaruje po podświetleniu. Ma przekątną 6,81 cala i daleką od rekordów rozdzielczość 1312 x 2848 pikseli. Do tego 120 Hz odświeżanie obrazu, wsparcie HDR10+ i deklarowaną jasność aż 1800 nitów. Rozdzielczość oraz częstotliwość odświeżania obrazu możemy zmienić w Ustawieniach. Warto też wspomnieć o tym, że napis na pudełku informuje nas o obsłudze obrazu IMAX Enhanced.
Wyświetlacz jest świetnej jakości. Bardzo jasny i kolorowy, zdecydowanie jeden z najlepszych na rynku. Pomiary zagranicznych serwisów wskazują, że maksymalna jasność ustawiona ręcznie to 761 nitów, a w trybie automatycznym prawie 1230 nitów. Co jest poziomem niemal identycznym jak w przypadku Xiaomi 13 Pro czy Samsunga Galaxy S23 Ultra.
Jeśli chodzi o nakładkę systemową Magic OS 7.1 to podobnie jak przeczytacie w teście modelu Magic5 Lite jest to wypisz-wymaluj EMUI znane z Huaweia. Układ Ustawień, motywy, ekrany always-on, funkcję interfejsu takie jak możliwość tworzenia małych i dużych folderów… to wszystko wygląda tak samo, albo przynajmniej prawie identycznie. I to nie jest żadna wada, a wręcz przeciwnie.
Jeśli chodzi o usługi Google, czego najczęściej dotyczą pytania w temacie Honora to tak, wszystko jest i działa. WSZYSTKO! Mapy, płatności, Android Auto, Sklep Play, przywracanie kopii zapasowej… Dokładnie tak samo, jak w dowolnym innym smartfonie z Androidem. Niczego tu nie brakuje.
Dodam jeszcze tutaj, że Honor Magic5 Pro, w przeciwieństwie do większości smartfonów, ma dwa dedykowane głośniki stereo i do tego osobny głośnik rozmów. Jakość dźwięku jest zdecydowanie wyróżniająca.
Czytaj też: Test Huawei P60 Pro – więcej, niż tylko świetny aparat
Główne pytanie dotyczące Honora Magic 5 Pro, tak zaraz obok usług Google, to jak dobry ma aparat?
Jeśli Honor Magic5 Pro ma być, nie w prostej linii, następcą Huaweia P30 Pro to musi czarować aparatem. Na papierze tak jest. Dostajemy tu trzy aparaty:
- główny 50 Mpix (f/1.6, 23mm, 1/1.12″, laserowy autofocus, optyczna stabilizacja obrazu),
- ultraszerokokątny 50 Mpix (f/2.0, 13mm, kąt widzenia 122 stopnie, 1/2.76″, autofocus),
- zoom 50 Mpix z peryskopowym teleobiektywem (90mm, f/3.0, optyczna stabilizacja obrazu).
Specyfikacja jest mocarna i to jeden z lepszych zestawów aparatów, jakie znajdziemy w smartfonie. Huawei w żadnym swoim modelu nie miał trzech aparatów po 50 Mpix każdy, natomiast układ ogniskowych jest taki sam jak w P50 Pro oraz Mate 50 Pro.
Wiedząc, jak mało czasu mam na sprawdzenie możliwości Magic5 Pro przed jego polską premierą, skupiłem się na zdjęciach i na pierwszy ogień od razu poszły zdjęcia nocne. Tu się nieco zdziwiłem, bo choć interfejs aparatu jest jak wyjęty z Huaweia to funkcji jest jakby mniej. Nie ma tu malowania światłem, nie ma możliwości zmiany czasu naświetlania w automatycznym trybie nocnym, jest za to tryb Pro ze zdjęciami w formacie RAW i algorytmy dopasowujące kolorystykę do kadru, ogółem do przeżycia. W fotografowaniu nocnym mogę się jedynie przyczepić do tego, że robiąc zdjęcia teleobiektywem czas od wciśnięcia przyciski migawki do zrobienia zdjęcia jest dosyć długi. Najpierw smartfon myśli, później naświetla i zapisuje. Być może da się ten czas skrócić stosowną aktualizacją, bo czasami nie do końca wiadomo, co się dzieje.
Jeśli chodzi o zdjęcia nocne, to jest… dobrze. Pochwalić trzeba kolorystykę, która nie jest zbyt ciepła i fakt, że smartfon nie stara się na siłę rozjaśnić ciemnych elementów kadru. Tu mamy poziom czołówki rynku, z którą jednak Honor Magic5 Pro przegrywa pod kątem szczegółowości. Bardzo mocno widać agresywne odszumianie, czego efektem jest wyprasowanie kadru kosztem szczegółów. Najmniej widać to w aparacie głównym, choć nadal widać, ale przy zoomie mocno rzuca się w to w oczy. Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić nocnych zdjęć RAW, więc na dzisiaj nie umiem powiedzieć, czy pojawiające się tu wady dałoby się skorygować aktualizacja oprogramowania.
Szeroki kąt
Aparat główny
Zoom
W dzień zdjęciom niczego nie brakują. Mają bardzo naturalne kolory, są szczegółowe i chyba największe wrażenie zrobiły na mnie zdjęcia z teleobiektywu, które są naprawdę świetne! Co ważne, zdjęcia z każdego z trzech aparatów mają taką samą kolorystykę.
Szeroki kąt
Aparat główny
Zoom
Czytaj też: Test Realme 11 Pro+ – olej flagowce! Dobry aparat można mieć taniej
Honor Magic5 Pro zapowiada się na bardzo dobrego flagowca
Po pierwszych, niecałych dwóch dniach użytkowania Honor Magic5 Pro skutecznie mnie oczarował. Jest piękny, wydajny, ze świetnym ekranem i bardzo dobrym aparatem. Zapewne jest w Polsce sporo osób takich jak ja, które czekały na takiego Huaweia z usługami Google i… dostajemy Honora, ale nie powinniśmy mieć powodów do narzekania. W tej cenie, a ta wynosi 5499 zł, wróżę mu bardzo dobrą przyszłość. Chyba że w kolejnych dniach zaczną pojawiać się jakieś wady, to dowiecie się o nich już niedługo w pełnej recenzji. Póki co trochę za mocno jaram się tą premierą i nie ukrywam, może to trochę wpływać na ocenę. Jak będzie dalej, czas pokaże, ale jestem dobrej myśli.