Przetarg na laptopy dla uczniów unieważniony?
Szczerze podziwiam fantazję osób, które wierzyły w powodzenie projektu przekazania laptopów czwartoklasistom i tych, którzy wierzyli, że uda się to zrobić bez problemów. Nic z tego, z przetargu wypada jeden z dostawców.
To efekt decyzji Komisji Odwoławczej, która jest reakcją na wniosek uczestników przetargu – Grupa E, ITD24 i F.H.U. „Horyzont” Krzysztof Lech. Zarzuty dotyczyły firmy Bechtle, która nie dostarczyła dokumentacji potwierdzającej wykonanie testów CrossMark, który wynik był jednym z wymagań, jakie musiały spełnić laptopy.
Drugi zarzut dotyczył sklepu x-kom, który utajnił dokumenty dotyczące dostaw – ich wykazu i potwierdzenia realizacji. Co tylko podejrzenia wokół firmy, bo jak pamiętamy, to x-kom został wskazany jako pierwszy dostawca laptopów, a kilka dni później inny biznes właściciela sklepu, klub piłkarski Raków Częstochowa, dostał od premiera obietnicę dofinansowania modernizacji stadionu. x-kom w sprawie przetargu może jednak spać spokojnie.
Krajowa Izba Odwoławcza nakazała odrzucenie wyłącznie oferty firmy Bechtle i unieważnienie przetargu przez Centrum Obsługi Administracji Rządowej. To jednak, jak przekonuje Ministerstwo Cyfryzacji, nic nie zmienia w realizacji programu i jego harmonogramie. Podpisanie umów z pozostałymi dostawcami ma odbyć się w lipcu i wtedy też dowiemy się, jakie będą ceny wybranych laptopów oraz jakie konkretnie modele trafią do każdego z 73 regionów kraju. Komputery mają być dostarczane uczniom od września i słowo od, może być w tym przypadku kluczowe.
Czytaj też: Laptopy dla uczniów – nie jeden, a sześć różnych modeli. Czy niektórzy dostaną gorszy sprzęt od innych?
Czy projekt laptopów dla uczniów uda się zrealizować?
Skoro z przetargu wypada jeden z dostawców, z puli 394 tys. laptopów wypada jego część zamówienia. Nie wiemy, jak duża jest to część, kto ją przejmie i na jakich zasadach. W końcu ktoś dostarczy więcej, ktoś zarobi więcej, a to będzie rodzić kolejne podejrzenia i niejasności wokół programu.
Czytaj też: Laptopy dla uczniów, ale nie do szkoły. To po co w zasadzie dzieci dostaną ten sprzęt?
A tych i tak jest wystarczająco dużo, bo nie zapominajmy, że cały zakup ma zostać sfinansowany w ramach środków z KPO i nie ma na świecie takich cudów, że otrzymamy te pieniądze przed początkiem roku szkolnego. Niezmiennie podziwiam odwagę firm, które wystartowały w przetargu, bo zamówienia w końcu trzeba w jakiś sposób sfinansować i liczyć na to, że zainwestowanie środki zostaną kiedyś zwrócone. Oby tylko nie odbyło się to w ramach niewytłumaczalnego cudu przedwyborczego.
[Aktualizacja 20:55]
W pierwotnej wersji tego artykułu w tytule i leadzie pojawiła się informacja, iż przetarg został unieważniony, na co wskazywała decyzja KIO. Jako że Minsterstwo Cyfryzacji zadało sobie trud wystosowania własnego komunikatu, zarzucającego nam nierzetelność (choć nie zadało sobie trudu kontaktu z nami, by wątpliwości wyjaśnić), postanowiliśmy zmienić tytuł artykułu, aby, cytując Ministerstwo, nie wprowadzać czytelnika w błąd. Za powstałe nieścisłości przepraszamy, jednocześnie podtrzymujemy wszelkie pozostałe wnioski wysunięte w niniejszym tekście.