Często mówi się o tym, że Chińczycy robią niewiele w kierunku ograniczania emisji gazów cieplarnianych, takich jak dwutlenek węgla czy metan. Rzeczywistość pokazuje jednak, że ich działania wcale nie muszą odbiegać od starań krajów Zachodu. Świetnym tego przykładem jest uruchomiona niedawno elektrownia Kela w Syczuanie. Produkuje ona energię z wykorzystaniem wody i słońca.
Czytaj też: Ukraina odbuduje sieć komórkową i stawia na chiński sprzęt
Szacuje się, że dzięki jej działalności będzie można uniknąć wykorzystania nawet 600 tysięcy ton węgla rocznie. To gigantyczna oszczędność, która powinna dać efekty w postaci ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Na uwagę zasługuje też tempo, w jakim zrealizowano ten projekt. Sam pomysł narodził się w 2016 roku, natomiast budowę rozpoczęto w lipcu 2022.
W dużej mierze na oklaski zasługują eksperci związani z PowerChina Chengdu, którzy byli po części odpowiedzialni między innymi za pomiary, projektowanie, zamówienia, budowę, uruchomienie, podłączenie do sieci i produkcję energii. Wszystko po to, by Państwo Środka osiągnęło swoje cele klimatyczne, choćby w postaci osiągnięcia neutralności węglowej do 2050 roku.
Rekordowo duża chińska elektrownia wodno-solarna ma każdego roku dostarczać energii wystarczającej do zasilenia 700 tysięcy gospodarstw domowych
Działalność elektrowni Kela rozpoczęła się w minioną niedzielę. Jest ona zlokalizowana w dorzeczu rzeki Yalong w Garzê, czyli tybetańskiej prefekturze autonomicznej położonej na terenie prowincji Syczuan. Na obecną chwilę jest to największa na świecie tego typu placówka. Z informacji zamieszczonych w chińskich mediach wynika, że łączna moc zainstalowana elektrowni wynosi 3 GW. Produkowana tam energia będzie trafiała do krajowej sieci energetycznej.
Czytaj też: W pogoni za elektrykami zrobią wszystko. Skala zniszczeń w tym kraju jest ogromna
Jaka jest realna wydajność takiej elektrowni? Dzięki jej działalności powinno udać się zapewnić zasilanie około 700 000 gospodarstw domowych rocznie. Godzina funkcjonowania ma z kolei wystarczyć do pełnego naładowania 15 000 samochodów elektrycznych o zasięgu 550 kilometrów. Uniknięcie spalania 600 000 ton węgla przełoży się natomiast na ograniczenie emisji dwutlenku węgla o ponad 1,6 mln ton. Być może w skali gigantycznego i niezwykle ludnego kraju jakim są Chiny nie są to przełomowe wartości. Gdyby jednak przenieść je na przykład na polskie realia, to okazałyby się naprawdę imponujące.