Specyfikacja Realme 11 Pro+
- obudowa o wymiarach 161,6 x 73,9 x 8,7mm, masa 183 gramy,
- ekran AMOLED o przekątnej 6,7 cala, 1080 x 2412 pikseli, HDR10+, 120Hz, 950 nitów,
- układ MediaTek Dimensity 7050 z 8-rdzeniowym procesorem. grafika Mali-G68,
- 12 GB pamięci RAM, 512 GB pamięci wbudowanej, brak gniazda kart pamięci,
- 5G, Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2, NFC, USB-C 2.0, czytnik linii papilarnych w ekranie,
- aparat główny 200 Mpix (f/1.7, 23 mm, 1/1.4″, OIS), aparat ultraszerokokątny 8 Mpix (f/2.2, 16mm, 112 stopni), aparat makro 2 Mpix; film 4K@30fps, FulHD@60fps; aparat do selfie 32 Mpix,
- akumulator 5000 mAh, szybkie ładowanie przewodowe o mocy 100 W,
- cena: 2199 zł (do 2 lipca) / 2399 zł (od 3 lipca).
W zestawie ze smartfonem znajdziemy klucz do otwarcia gniazda kart SIM, kabel USB, ładowarkę o mocy 100 W i silikonowe, przezroczyste etui.
Realme 11 Pro+ to jeden z najładniejszych smartfonów na rynku
Obudowa Realme 11 Pro+ nie była dla mnie tajemnicą, w końcu smartfon miał już swoją premierę w Chinach i jego wygląd był powszechnie znany. Bardzo mnie ciekawiło, jak skórzana obudowa w połączeniu z plastikowym korpusem będą wypadać w praktyce i jestem bardzo mile zaskoczony.
Skóra jest świetnej jakości. Miła w dotyku, miękka i sprawia wrażenie trwałej. Smartfon dosyć często nosiłem w plecaku, obijał się o inne rzeczy i nie ma żadnych śladów użytkowania. Korpus jest faktycznie plastikowy, ale to grube i solidne tworzywo, a takie nietypowe połączenie powoduje, że obudowa jest lekka, bo waży 183 gramy.
Wizualnie Realme 11 Pro+ to prawdziwa perełka. Złoty korpus, złote wstawki, biała skóra, efektowna i lekko wystająca wyspa aparatu, to wszystko robi świetną robotę! Obawiałem się, że przez to może być trochę odpustowo, ale nic z tych rzeczy. Jest bardzo efektownie, a obudowa skutecznie przyciąga wzrok.
Minusem konstrukcji jest brak wodoodporności. Nie ma tu nawet odporności na zachlapania.
Czytaj też: Test Infinix Note 30 Pro – średniak z aspiracjami
Ekran Realme 11 Pro+ to nie jest ekran smartfonu ze średniej półki
Wyświetlacz Realme 11 Pro+ nie do końca pasuje do smartfonu ze średniej półki. Jest… o wiele lepszy. Wyświetla bardzo dobre, miłe dla oka kolory, które są mocno nasycone i w żadnym momencie nie są przesadzone. W razie potrzeby sposób wyświetlania kolorów możemy zmodyfikować, wprowadzając ręczne korekty np. temperatury bieli albo zdać się na automatyczną paletę P3. Czerń jest głęboka, typowa dla panelu AMOLED. Do tego obraz jest bardzo płynny i dynamiczny, co jest zasługą 120 Hz odświeżania obrazu. Do wyboru mamy ustawienia automatyczne lub możemy ręcznie ustawić 60 lub 120 Hz. Jak przystało na panel AMOLED nie zabrakło też do wyboru różnych wariantów ekranu Always On.
Realme deklaruje, że maksymalna jasność ekranu to 950 nitów. Posłużmy się tutaj pomiarami portalu GSMArena, według których maksymalna automatyczna jasność w piku to nieco ponad 790 nitów i 470 w trybie ręcznym. Ogółem ekran jest jasny i czytelny w każdych warunkach. Mamy tu tez lekki zakrzywienia na bokach, ale pełnią one wyłącznie rolę wizualnego dodatku.
Pod ekranem znajduje się czytnik linii papilarnych. Działa szybko, pewnie i nie odbiega pod tym względem od takich samych rozwiązań konkurencji.
Czytaj też: Oppo Find X5 Pro – recenzja po pół roku. Moje spojrzenie na ten smartfon zupełnie się zmieniło
Realme UI 4.0 to prosta w użyciu nakładka na Androida
Andrzej w swoim teście Realme 11 Pro narzeka na zbyt dużo fabrycznie zainstalowanych aplikacji i zastanawiam się, czy miałem jakieś dziwne szczęście, czy w droższym modelu producent nie zdecydował się na taki zabieg. Fabrycznie zainstalowana była tylko jedna gra (Lords Mobile), a jedyną dodatkową aplikacją był Zen Space. Więc w przypadku Realme 11 Pro+ na natłok zbędnych programów nie mogę narzekać.
Wizualnie interfejs jest w zasadzie taki sam jak w smartfonach Oppo i OnePlus. Pozwala na sporą personalizację, w tym zmianę rozmiaru i kształtu ikon czy różnych animacji systemowych. Ogółem jeśli nam się coś znudzi, można tu sporo zmienić. Interfejs jest przy tym prosty w obsłudze i czytelny.
Zastosowany układ MediaTek Dimensity 7050 z 8-rdzeniowym procesorem może być nieco mniej znany niż układy Qualcomma, ale to nie znaczy, że czegoś mu brakuje. Smartfon działa płynnie, nie przegrzewa się i ani razu nie miałem okazji do narzekania na to, że coś mi się zawiesiło w trakcie użytkowania. Nie jest to oczywiście poziom flagowców, gdzie czasem mamy wrażenie, że smartfon reaguje jeszcze zanim wydamy mu polecenie, ale płynność działania jest tutaj bardzo dobra.
Czytaj też: Porównujemy Samsunga Galaxy A34 i Galaxy A54. Warto dopłacać?
5G jest, NFC obecne, Realme 11 Pro+ niczego nie brakuje
Pod względem łączności Realme 11 Pro+ jest bardzo solidnie wyposażony. Możemy płacić zbliżeniowo dzięki NFC i korzystać z szybkiego Internetu po Wi-Fi 6 lub 5G. Sieć piątej generacji działa na dostępnych obecnie w Polsce sieciach, ale też nie miałem problemu z działaniem 5G w roamingu.
Zasięg, zarówno Wi-Fi jak i sieci komórkowej, jest stabilny. Smartfon bez problemu współpracuje też z różnymi akcesoriami Bluetooth. Ogółem pod względem komunikacyjnym Realme 11 Pro+ spisuje się wzorowo.
Realme 11 Pro+ ma aparat o rozdzielczości 200 Mpix i jest to zaskakująco dobry aparat
Jak widzę aparat o rozdzielczości 200 Mpix w smartfonie ze średniej półki to z góry wietrzę przekręt. Jak nic kogoś poniosło z marketingiem, bo przecież jak dobrze wiemy, megapiksele zdjęć nie robią, a nawet wręcz przeciwnie. Zbyt duża rozdzielczość na zbyt małej matrycy to przepis na porażkę. Czas posypać głowę popiołem, bo Realme 11 Pro+ stanął na wysokości zadania.
Matryca nie jest mała, to solidne 1/1.4″, a w dodatku Realme bardzo sprytnie wykorzystuje możliwości, jakie daje aż 200 Mpix. Zamiast pakować do Realme 11 Pro+ dodatkowe aparaty z teleobiektywem o wątpliwej jakości, mamy główny aparat, który oferuje bezstratny zoom. W końcu z 200 Mpix jest co wycinać. Co prawda producent trochę zapędził się z informacją o 4-krotnym bezstratnym zoomie, bo faktycznie bezstratny jest zoom 2-krotny, a przy 4-krotnym już zaczyna być widoczna kompresja obrazu. Niemniej zoom cyfrowy jest tutaj w pełni użyteczny i zaskakująco skuteczny.
Z zoomem łączy się też ciekawy tryb aparatu o nazwie Ulica. Jeśli w kadrze widzimy interesujący obiekt, wystarczy dotknąć go na ekranie, a smartfon automatycznie zrobi na niego zbliżenie, ustawi w centrum kadru i wyostrzy. Działa to wzorowo i to jedna z ciekawszych funkcji, jakie ostatnio trafiły do smartfonów.
Zoom 2x
Zoom 4x
Rozpędziłem się z zoomem, a główna siła aparatu Realme 11 Pro+ tkwi w zdjęcia aparatu głównego bez przybliżenia. Nie przesadzę mówiąc, że w dobrych warunkach oświetleniowych jest to poziom flagowców. Zdjęcia są świetnej jakości. Szczegółowe, kontrastowe, kolorowe, ostre i Realme ma czym się pochwalić. Bardzo dobre zdjęcia wychodziły mi zarówno w ostrym słońcu Madrytu, jak i w mglistych Karkonoszach.
Aparat główny
Przy zdjęciach nocnych jest już trochę gorzej i tutaj flagowce z większymi matrycami wypadają nieco lepiej, ale i tak trudno o lepsze zdjęcia nocne wśród smartfonów ze średniej półki. Mają sporo szczegółów, nie są przesadnie rozjaśnione, ani też nie mają przesadnie ciepłych kolorów. Cieplejsza kolorystyka poniższych zdjęć przykładowych wynika tylko z tego, że takie było oświetlenie ulic.
Zdjęcia nocne
Zaskoczył mnie aparat z obiektywem ultraszerokokątnym w Realme 11 Pro+. Spodziewałem się po nim typowej zapchajdziury, ale tę rolę pełni kompletnie bezużyteczny aparat do zdjęć makro. Za to szeroki kąt okazał się bardzo przyzwoity. Zdjęcia z niego mają ładne kolory, w centrum kadru jest sporo szczegółów, które giną dosyć mocno na bokach, ale jak na 8 Mpix ze smartfonu ze średniej półki jest naprawdę dobrze.
Aparat z obiektywem ultrawide
Optyka to zdecydowanie jedna z najmocniejszych stron Realme 11 Pro+, ale ma jedną wadę i jest nią brak stabilizacji obrazu, nawet elektronicznej, podczas nagrywania filmów w rozdzielczości 4K.
Czytaj też: Test Huawei P60 Pro – więcej, niż tylko świetny aparat
Solidny akumulator i szybkie ładowanie
Za zasilanie Realme 11 Pro+ odpowiada akumulator o solidnej pojemności 5000 mAh. To w zupełności wystarcza na 1,5 dnia intensywnego użytkowania. Oczywiście da się go rozładować w jeden dzień, ale udało mi się to po tym, jak w zasadzie nie odrywałem się od ekranu podczas czekania na samolot, w trakcie lotu i dojazdu do hotelu, a to jakby nie patrzeć, nie jest typowe użytkowania.
Czas ładowania akumulatora jest wzorowy. Do pełna doładujemy go w niecałe 30 minut, a w ciągu 15 minut ładowania przybędzie nam ponad 60% energii. To zasługa ładowarki o mocy 100 W, którą znajdziemy w zestawie.
Czytaj też: Test Asus ROG Phone 7 Ultimate. Jak na odgrzanego kotleta – palce lizać
Tego się nie spodziewałem, Realme 11 Pro+ to jeden z najciekawszych smartfonów 2023 roku
Przyznam bez bicia, że Realme 11 Pro+ nie był smartfonem, którego jakoś specjalnie wyczekiwałem. Nawet nie do końca byłem zadowolony z tego, że będę musiał go przetestować, a ciekawiło mi w zasadzie tylko to, jak będzie wyglądać skórzana obudowa. Tymczasem dostałem jeden z ciekawszych smartfonów tego roku, a w dodatku mogłem się dobrze utwierdzić w tym przekonaniu, bo używałem go przez prawie trzy tygodnie.
To raczej oczywiste, ale Realme 11 Pro+ jest jednym z najładniejszych smartfonów na rynku. Oczywiście w wariancie skórzanym, który wygląda obłędnie! Zupełnie nie spodziewałem się tak dobrego ekranu i aparatu głównego, który jakością podczas zdjęć w dzień kompletnie nie ustępuje o wiele droższym flagowcom. A do tego mamy użyteczny zoom cyfrowy i całkiem przyzwoity aparat ultraszerokokątny. Bardzo dobrym uzupełnieniem jest pojemny akumulator z obsługą wysokiej mocy ładowania.
Czy są tu jakieś wady? W zasadzie jedynym poważnym minusem jest brak wodoodporności i można ponarzekać na brak stabilizacji obrazu w nagraniach w rozdzielczości 4K. Poza tym tu w zasadzie nie do końca jest się do czego przyczepić, a co dopiero wskazać obiektywną wadę. O Realme było w ostatnich miesiącach dosyć cicho, ale coś czuję, że po premierze Realme 11 Pro+ o marce znowu będzie głośno.