Specyfikacja Huawei MateBook 16s (2023)
- obudowa o wymiarach 351 x 252,9 x 17,8mm, masa 1,99kg,
- ekran o przekątnej 16 cali, 2520 x 1680 pikseli, 3:2, dotykowy, błyszczący, deklarowana jasność 400 nitów,
- procesor Intel Core i9-13900H, TDP 45W, maksymalnie 60W
- 16 GB pamięci RAM LPDDR5, dual-channel,
- dysk SSD 1 TB NVMe PCIe,
- grafika Intel Iris Xe,
- Wi-Fi 6E, Bluetooth 5.3, kamera 1080p,
- port USB-C Thunderbolt 4, USB-C, 2x USB 3.2 Gen 1, HDMI 2.1, Jack 3,5mm, czytnik linii papilarnych we włączniku, głośniki stereo;
- Windows 11,
- akumulator 84 Wh, szybkie ładowanie 135W
- Cena – 7999 zł
Jako, że do testów dotarła wersja z procesorem i9-13900H o poborze mocy do 60W, to i ładowarka nieco zmieniła swój wygląd. Tym razem kostka jest sporo większa i ma na stałe przymocowany kabel USB-C. Nie jestem fanem takich rozwiązań, ale z drugiej strony zasilacz oraz kabel wydają się solidniejsze niż miało to miejsce w przeszłości i są dość długie.
Jedno spojrzenie i już wiesz, że to MateBook
Huawei postarał się i jednocześnie się nie postarał. Ta druga część zdania dotyczy powtarzalności – gdyby ktoś ustawił obok siebie ubiegłoroczny oraz najnowszy model MateBooka 16s, wskazanie różnic byłoby niemożliwe. Ta sama masa, te same wymiary, nawet odcień obudowy wykonanej z metalu to ta sama “Kosmiczna szarość”. Może to i dobrze, że nie próbowano na siłę szukać innowacji w wyglądzie, bo mogłoby się to skończyć zbyt mocną inspiracją pewnym laptopem z wcięciem w ekranie. Nie powiecie mi przecież, że MateBook nie budzi skojarzeń z MacBookiem?
Niezależnie od podobieństw to sprzęt, który może się podobać, ale przede wszystkim jest bezdyskusyjnie świetnie wykonany. Wszystkie elementy zagrały tu prawidłowo. Zawias nie sprężynuje przy pisaniu na kolanach, a w dodatku laptop otworzymy jedną dłonią. Aby nie było żadnych wątpliwości, ekran łączy się z klawiaturą poprzez magnesy. W obudowie zastosowano jednak na tyle duże wcięcie, by bez problemu podważyć górną część jednym palcem.
Czytaj też: Test MacBooka Pro 16 2023. Bezwzględnie najlepszy laptop na świecie
Czuć, że w MateBooku 16s Huawei nie oszczędzał na materiałach. Zastosowane aluminium nie tylko wygląda elegancko, ale i jest przyjemne w dotyku. Laptop nie należy do najsmuklejszych, ale daleko mu także do kobył i dzięki szlifom oraz zaokrągleniom obudowy prezentuje się smukle. Waży przy tym prawie dwa kilogramy. Zdecydowanie jestem fanem jak najlżejszych konstrukcji (nawet kosztem materiałów), więc oczekiwałbym od Huawei jakiejś kuracji odchudzającej dla tego modelu. Jednocześnie nie jest to jeszcze sprzęt przytłaczający swoim ciężarem.
Pomimo mojego narzekania na masę muszę przyznać, że to przemyślana konstrukcja. Gumowe nóżki utrzymują laptop w sztywnej pozycji nawet na śliskich blatach. Ponadto dają miejsce dla wentylatora umieszczonego w dolnej części, by ten mógł zasysać powietrze. Ekran otoczono niewielkimi ramkami (producent chwali się, że ekran wypełnia 90% powierzchni) a mimo tego nie zabrakło miejsca na kamerkę w górnej części (ja i mój podbródek jesteśmy za wdzięczni, że ta nie znajduje się w przycisku jak bywało to w MateBookach sprzed lat).
Ogromny touchpad to ogromna przyjemność
Huawei nie zmienił w MateBooku tego, jak wygląda touchpad i bardzo dobrze, bo był to przepis na sukces. Ponownie zobaczyliśmy tu, jak to nazwał Arkadiusz, “prawdziwe bydle” – płytkę o wymiarach 140 x 90 milimetrów. I mój pierwszy rzut okna na tę płytkę rodził mi w głowie masę pytań – czy Huawei nie przesadził? Czy to aby na pewno nie za dużo?
Kładę nadgarstki po obydwu stronach i… nie. Touchpad nie sprawia żadnych problemów w trakcie pisania i zaledwie raz zdarzyło mi się aktywować go podczas pisania na klawiaturze. Jest naprawdę przyjemny w dotyku, obsługuje gesty z wykorzystaniem wielu palców, a jego domyślne ustawienie czułości idealnie wpasowało się w mój sposób poruszania się po laptopie. Być może to zasługa dużej klawiatury albo jego wgłębienia. I tylko wibracji brak, a te swego czasu mocno spodobały mi się w MateBooku X Pro.
Skoro już tyle pisałem o klawiaturze w kontekście gładzika, przejdźmy do niej. Pisanie na MateBooku 16s to czysta przyjemność. Klawisze niemalże nie poruszają się na boki. Ich naciśnięcie wymaga od nas nieco więcej niż muśnięcia, za to sprężynowanie po naciśnięciu działa znakomicie i moje palce wesoło wędrowały między znakami.
Prezentowany w tekście egzemplarz testowy opiera się na brytyjskich oznaczeniach klawiatury (pod dwójką nie macie @, a “), ale bez obaw – w sklepowej wersji oznaczenia będą już zgodne z tymi, do jakich przyzwyczaił nas język polski, choć nadal otrzymamy klawiaturę w układzie ISO, co dla części osób będzie wymagało zmiany przyzwyczajeń. Jeden, niewielki zarzut, kieruję w stronę podświetlenia. Nie ma zbyt dużej różnicy między jego dwoma stopniami regulacji i przydałaby się trzecia, ciemniejsza opcja. Poza tym światło nieco ucieka spod klawiszy, co jednak nie irytowało w znacznym stopniu i jest widoczne tylko pod pewnymi kątami.
Na tym nie kończą się metody wprowadzania na komputerze, bowiem Huawei MateBook 16s wyposażono w ekran dotykowy. Osobiście nie widzę z tego rozwiązania zbyt wielu korzyści i zbyt często z niego nie korzystałem. Jedynie czasem czułem potrzebę przybliżenia sobie zdjęcia czy strony internetowej i wtedy gest rozszerzenia dwóch palców spisuje się najlepiej. Poza tym w świecie Windowsa przystosowanym do klawiatury i myszki trudno było mi się przekonać do tego rozwiązania.
Ekran dla twórców? Nie jestem przekonany, ale przynajmniej głośniki są dobre
Huawei chce pozycjonować MateBooka 16s jako laptop przeznaczony dla twórców i ma pomóc w tym zastosowany ekran. 16-calowe panele nie są aż tak częste na rynku i mogą stanowić przeciwwagę dla z reguły gamingowych laptopów z 17-calowymi ekranami oraz dla całej gamy ekranów mających około 15 cali. Do tego producent stawia na proporcje 3:2, które powinni docenić pracujący ze swoimi laptopami przy podzielonych oknach.
Jestem zwolennikiem małych laptopów. Co do zasady jeśli już pracować, to albo w wariancie mobilnym, lekkim i gotowym do akcji albo stawiać na ciężką stację roboczą o dużej mocy. Huawei MateBook 16s wobec takiego podejścia stoi w pewnym rozkroku. Moje preferencje nie mogą jednak przekreślić tego urządzenia dla was, bo przecież duży ekran ma swoje zalety.
Huawei podbił jasność swojego panelu i bardzo dobrze, bo 300 nitów jednak nie przystoi w tych pieniądzach. Z kolei 400 to już całkiem jasno i powiedziałbym, że daje to czytelność nawet w jasnym otoczeniu, gdyby nie jeden szkopuł. Zastosowanie panelu dotykowego wymusiło też wykorzystanie takiego rodzaju szkła, które jest… mocno refleksyjne. Jeżeli nie lubicie oglądać swojego odbicia, gdy ekran filmu ciemnieje, lepiej nie patrzcie na ekran MateBooka 16s – ten działa niczym lustro.
Nie zmienia to faktu, że to ładny ekran. Nie brak mu kontrastu, a kolory są bardzo przyjemne dla oka. Jedyny większy mankament tego IPS-a da sie zauważyć na krawędziach ekranu. To właśnie tam pojawiają się cienie – nie są one jednak dyskwalifikujące, nawet przy maksymalnej jasności. Bez problemu da się na nim obejrzeć seriale oraz filmy bez poczucia, że widzimy coś zupełnie innego niż to, jaką wizję chcieli pokazać nam filmowcy.
Czytaj też: Surface Pro 9 czy Surface Laptop 5? Podpowiadamy, który komputer Microsoftu wybrać
Nie jestem jednak przekonany, co do tego, czy jest to ekran dla tworzących na nim treści wizualne – biele wydają się zbyt ciepłe i nieco zażółcone, nie ma też nieskończonej głębi czerni jak w OLED-ach. Kąty widzenia potrafią się zmienić dość znacznie przy niewielkim odchyleniu ekranu. Narzędzia kalibracji wgrane w Windows 11 i nazwane “zarządzanie kolorami” nieco pomagają, ale i tak reprodukcja barw odbiega od rzeczywistości. Szkoda, że nie pokuszono się o wyższą częstotliwość odświeżania – standardowe 60 Hz chwały Matebookowi 16s nie przynosi.
To, za co z kolei należy pochwalić producenta, to głośniki umieszczone po bokach klawiatury. Jak na standardy stosowane w laptopach, są to całkiem solidne jednostki. Nie postawiono tu wyłącznie na głośność. Słychać też szeroki zakres tonów, choć potrafią one operować na przesterach.
Jeszcze więcej mocy – i9-13900H to kawał dobrego procesora
Huawei MateBook 16s jest jeszcze mocniejszy niż przed rokiem. Przy maksymalnym poborze mocy układu Intel i9-13900H wynoszącym 60W nie jest to jeszcze narzędzie do grania, ale z pewnością nie złapie zadyszki podczas wielozadaniowej pracy. Montowanie filmików na TikToka Focus Technologie (zapraszam) w 4K nie zmęczyło laptopa niezależnie od tego, czy był podłączony do ładowania, czy też korzystałem z akumulatora. Układ i9-13900H z 14 rdzeniami i 20 wątkami to zresztą całkiem mocna bestia. W benchmarkach prezentuje się całkiem solidnie jak na układ mobilny z wbudowaną grafiką.
Są też inne korzyści z dostosowania sprzętu do platformy Intel EVO. Laptop błyskawicznie budzi się do życia, zarówno po uśpieniu, jak i całkowitym urządzeniu. Odnoszę też wrażenie, że codzienne aplikacje pokroju przeglądarki, pakietu Office i menedżera plików otwierają się tu w bardzo szybkim tempie. Z pewnością pomaga w tym szybki dysk SSD (choć nie widzę zmiany względem ubiegłorocznego modelu). Zadowalająco działa czytnik linii papilarnych, choć trzeba się nauczyć odpowiedniego dotykania płytki, by cały proces przebiegał szybko. Na co dzień Huawei MateBook 16s jest całkiem przyjemny w obyciu.
Co ciekawe, układ graficzny Iris Xe może stawić czoło mniej wymagającym grom. GTA V nie schodziło poniżej 40 klatek na sekundę przy najniższych ustawieniach. W Kangurka Kao z 2022 roku grałem za to przy średnich ustawieniach z płynnością zbliżającą się do 60 klatek na sekundę. To wszystko przy dobrej kulturze pracy – klawiatura nie zrobiła się gorąca, a cała obudowa zachowywała umiarkowaną temperaturę. Do tego wentylatory pracowały zaskakująco cicho jak na takie zastosowania.
Huawei MateBook 16s daje korzyści posiadaczom smartfonów Huawei
Huawei laptopem MateBook dopełnia swój ekosystem i przewidział sporo funkcjonalności dla tych, którzy posiadają smartfon czy akcesoria z jego portfolio. W laptopie znajdziemy Menedżer PC Huawei, z poziomu którego połączymy się ze smartfonem Huawei albo tabletami bądź monitorem MateView. Połączenie ze smartfonem (po zalogowaniu się w ramach jednego konta Huawei ID) daje nam szybki dostęp do całej zawartości urządzenia, a nawet do opcji pracy na nim z poziomu okna w laptopie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by odebrać wiadomość lub połączenie na MateBooku 16s.
Połączenie smartfonu i laptopu pozwoli też na łatwiejsze zarządzanie plikami. Bez kabla przeniesiemy dowolne pliki na komputer i do urządzenia mobilnego. Sprytną funkcję stanowi zapis tego, jakie pliki przenoszono między urządzeniami, co z pewnością ułatwia dostęp. Nie zabrakło też opcji utworzenia kopii zapasowej z telefonu na komputerze oraz zgodności z Huawei Share do szybkiego przesyłania plików na inne urządzenia Huawei. Z kolei w przypadku większych ekranów skorzystamy z nich bezprzewodowo jak z zewnętrznych monitorów.
Huawei zmienia też to, jak robimy zrzuty ekranu i nagrywamy wideo. Proste narzędzia pozwalają włączyć kamerę i mikrofon oraz wybrać, co ma być nagrywane. Wszystko to znajdziemy po kliknięciu w ikonę suwaków w prawym dolnym rogu, pod którą kryje się “Panel sterowania”. To zestaw prostych skrótów przypominających to, co widzimy z reguły po ściągnięciu paska powiadomień. Włączymy tam ochronę wzroku czy wyszukiwanie w systemie z użyciem AI, ale też sprawdzimy połączenie z naszym smartfonem czy ustawienia aparatu. Istnieje też narzędzie SuperHub, które można potraktować jako zaawansowany schowek na maksymalnie 50 plików.
To miły zestaw, który nie narzuca się nadmiernie na to, co oferuje Windows 11. W laptopie nie znajdziemy śmieciowego oprogramowania, co też zasługuje na pochwałę. Całość działała stabilnie, niezależnie od tego, jakie zadanie powierzyłem laptopowi. Tym razem nieco zmieniono układ partycji – dysk 1 TB podzielono na systemowy dysk C o pojemności 199 GB oraz dysk D o pojemności 734 GB. To lepszy podział niż przed rokiem, gdzie na dysku systemowym mieliśmy zaledwie 119 GB, choć dla świętego spokoju wolałbym mieć więcej przestrzeni, zwłaszcza iż każda aplikacja domyślnie prosi o przestrzeń na partycji C.
Porty i łączność oraz kamera i mikrofon
Huawei nie zmienił układu portów względem ubiegłorocznego modelu, choć osobiście pragnąłbym uwzględnienia slotu na kartę (Micro) SD. Nie jest źle, skoro otrzymujemy port USB-C z Thunderbolt 4. Drugie złącze USB-C już nie ma tej funkcjonalności, ale nadal obsłuży szybkie ładowanie. Obok nich umieszczono port HDMI 2.1 (a USB-C wspierają DisplayPort) oraz złącze combo jack. Po prawej stronie zmieszczono za to 2 porty USB-A 3.2 Gen 1.
Kamera o rozdzielczości 1080p nie zmieni waszego postrzegania takich rozwiązań w laptopach. Jeżeli zależy wam na jakości, to z pewnością dokupicie zewnętrzną kamerę. Trudno powiedzieć, by zastosowana w MateBooku 16s kamera wychodziła poza przeciętność – nagrania są ciemne i operują na dużym poziomie szumu. Co ciekawe, Huawei zaimplementował w systemie opcje, które pozwalają podmienić tło niezależnie od tego, z jakiej aplikacji korzystamy.
Dobrze spisują się też wbudowane mikrofony, które co prawda nie rejestrują dźwięku w czystej, niepozbawionej cyfrowego zniekształcenia formie, ale też nie mają problemów z zachowaniem klarowności wypowiedzi nawet, jeśli mówimy dość głośno. W oprogramowaniu znalazły się ustawienia “urządzenia audio”, które pozwalają zmieniać parametry dźwięku dla słuchawek i głośników, ale także i włączać ustawienia mikrofonu. Paradoksalnie przy ustawieniu “Sound True HD” dźwięk brzmi bardziej metalicznie aniżeli przy zwykłej redukcji hałasu.
Bateria to dobry standard
Minimalny rezultat osiągnięty z tym laptopem przeze mnie to 5,5 godziny pracy na kilkudziesięciu kartach przeglądarki przy maksymalnej jasności ekranu i z włączoną przez mniej więcej połowę tego czasu muzyką. Oczywiście przy angażujących grach ta energia może znikać jeszcze szybciej, ale spokojna praca z jasnością ekranu na poziomie 50% pozwoliła na dojście do 8 godzin na jednym ładowaniu. Laptop wyposażono w kilka trybów zarządzania energią oraz ustawieniami ekranu.
Ładowarka o mocy 135W, którą otrzymałem do testów, nieco różni się wyglądem od tej, która znajdzie się w pudełku. Stąd nie chcę ferować wyroków na temat czasu ładowania. W kwadrans po rozładowaniu MateBook 16s odzyskał 24% energii, ale potem było już tylko wolniej. Po pół godziny zobaczyłem 40%, po godzinie – 60%, a po 90 minutach – 81%. Przy stanie uśpienia akumulator napełniłem w dwie godziny. Biorąc pod uwagę, że pojemność jest taka sama jak rok temu, a ładowarka mocniejsza, czas powinien być krótszy.
Huawei MateBook 16s to niewielkie odświeżenie serii i nie ma w tym nic złego
Po co zmieniać coś, co jest dobre? Być może chociażby dla odświeżenia konwencji i zerwania z przeszłością. Nie wydaje się jednak, by Huawei musiał kierować się takimi potrzebami. Producent mógłby zmienić wygląd, zaszaleć z liczbą portów albo po prostu zrobić coś, czego nie zrobiła konkurencja, ale to wiązałoby się z ryzykiem. A Huawei MateBook 16s jest tak daleko od ryzyka jak tylko się da.
Nie będę obwiniał producenta o to, że chce stworzyć sprzęt do wielu zastosowań, który będzie się podobał i utrzyma odpowiednią jakość. Huawei MateBook 16s to po prostu kolejna propozycja, którą wykonano z należytą starannością. Duży touchpad i spory, dotykowy ekran na pewno przydadzą się tym, którzy chcą wykorzystywać sprzęt w podróży, ale jednocześnie nie martwią się masą. Wzrost mocy docenią ci, którzy stawiają na wielozadaniowość oraz okazjonalnie zajmują się grafiką czy montażem.
Czy to laptop dla każdego? Niekoniecznie. Ze względu na ekran (który nie jest zły) nie polecałbym tego sprzętu twórcom, a przynajmniej nie tym, którzy chcą zająć się tworzeniem na poziomie profesjonalnym. W obliczu istnienia rozwiązań z ekranami OLED czy rychłej szerokiego portfolio MacBooków trudno uzasadnić decyzję o wyborze MateBooka 16s w porównaniu z konkurencją, chociażby dla tych, którzy obrabiają grafikę. Jeżeli jednak przekonują was dodatki Huawei albo ekran dotykowy, to jest to dobry laptop. Huawei ponownie nie zawodzi.