Nie pamiętam (a może raczej nie chcę pamiętać) jak wygląda YouTube z reklamami. Czasem zdarza mi się tego specyficznego flashbacku doświadczyć, kiedy w mojej obecności ktoś bez abonamentu Premium lub aktywnego blokera uruchamia coś z tego serwisu. Cieszę się, ale jednocześnie po cichu przeklinam rzeczywistość za taki stan rzeczy. Z drugiej strony wyobrażam sobie autorów wartościowych treści po drugiej stronie tego systemu, którzy próbują w tym dziwnym środowisku jakoś na swojej pracy zarobić. Podsumowując, jestem w przysłowiowym rozkroku i płacę.
YouTube Premium – przy obecnym stanie rzeczy go potrzebuję
Pod koniec ubiegłego roku z YouTube Premium korzystało już ponad 80 mln użytkowników. Stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę ogólną liczbę użytkowników platformy, których według różnych estymacji może być obecnie już nawet 2,5 mld miesięcznie. Jednak pozyskanie 30 mln nowych subskrypcji YouTube Premium w rok można uznać za pewien sukces i sygnał, że jesteśmy skłonni (pod pewnymi warunkami) za takie usługi płacić. Oczywiście pytaniem otwartym pozostaje: za co my tak naprawdę tu płacimy? Mogę odpowiadać wyłącznie za siebie – podstawową motywacją jest chęć pozbycia się reklam.
Jasne, mogę używać (i czasem używam) przeglądarki internetowej Brave, która nadal skutecznie blokuje wszelkie reklamowe wstawki na YouTubie. Jest też przeglądarka DuckDuckGo, która do tego tematu podchodzi nieco inaczej (izolowane okno odtwarzacza), ale równie dobrze. Korzystając z przystawki Xiaomi podłączonej do telewizora już takiego manewru na oficjalnej aplikacji YouTube’a nie wykonam. Podobnie w telefonie i wiem, że są alternatywne aplikacje, ale ja się dobrze w tych natywnych czuję, nie mam ochoty na przesiadki i związane z nimi kompromisy.
YouTube bada grunt w ramach eksperymentów
Już w pierwszych dniach maja internauci zgłaszali przypadki komunikatów o wykryciu blokera reklam przez platformę, stawiając przed wyborem: oglądaj za darmo, ale z reklamami albo przesiadaj się na YouTube Premium. Podobny eksperyment, aczkolwiek z komunikatem o nieco innej treści, zaczął pojawiać się ponownie w połowie tego tygodnia.
Prowadzimy mały eksperyment na całym świecie, który zachęca widzów z włączonymi blokerami reklam do zezwalania na reklamy w YouTube lub wypróbowania YouTube Premium – tak skomentowali to przedstawiciele platformy bezpośrednio zapytani o sprawę przez serwis The Bleeping Computer. Mało tego, bo jak czytamy w ramach szerszego wyjaśnienia: W skrajnych przypadkach, gdy widzowie nadal korzystają z programów blokujących reklamy, odtwarzanie zostanie tymczasowo wyłączone. Traktujemy to bardzo poważnie i wyłączymy odtwarzanie tylko wtedy, gdy widzowie zignorują powtarzające się prośby o zezwolenie na reklamy.
No i co wy na to? Jakieś przewidywania odnośnie dalszej ścieżki takiego rozwiązania? Oczywiście autorzy nie dzielą się szczegółowymi informacjami dotyczącymi zasięgu oddziaływania nowego eksperymentu (na całym świecie, więc w zasadzie wszędzie i nigdzie). Biorąc jednak pod uwagę, że to już drugi raz, kiedy się do tego przymierzają, badając reakcje użytkowników, coś musi być na rzeczy.
Czytaj też: YouTube ma nowy pomysł, jak wydoić Cię z kasy. Tego się nie spodziewasz
Ok, są reklamy i reklamy. Jeśli miałbym przed każdym filmem obejrzeć krótką tematyczną wstawkę i na tym koniec, to jeszcze wytrzymam. Ale ekstatyczne przerywniki jak na Polsacie co kilka minut doprowadzą mnie ostatecznie na skraj szaleństwa. Musi być jakiś złoty środek w tym temacie. Nadal płaczę i płacę, a jednocześnie sprawdzam, jak długo jeszcze będzie można używać takich przeglądarek jak Brave do oglądania YouTube’a bez reklam.
PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!