Jak to niemal zawsze przy tego typu projektach, jesteśmy skazani na niepewność, dopóki dokument nie przyjmie ostatecznej formy. Na szczęście, dzięki miesiącom konsultacji z nauczycielami oraz organizacjami pozarządowymi wiemy już sporo na temat bonu na laptopy. Ustawa o wsparciu rozwoju kompetencji cyfrowych uczniów i nauczycieli ma pomóc w realizacji programu nauczania, który ma mocniej odpowiadać na współczesny kształt społeczeństwa otoczonego internetem i technologią.
Nim jednak dojdzie do realizacji, warto powiedzieć, że 2500 złotych pozwala na pewną swobodę ruchów, ale z pewnością nie będzie wystarczająca dla niektórych nauczycieli. Dlatego też cieszy, że nie wymuszono kupowania sprzętu tylko do tej kwoty. Ciekawych propozycji na rynku nie brakuje, a przy odpowiedniej dopłacie z pewnością znajdzie się coś o większej mocy czy lepszym czasie pracy na jednym ładowaniu. Program może pozytywnie wpłynąć na rynek i być może przekona część producentów do obniżenia cen, by trafić w jego kryteria. W roku 2021/2022 zatrudniono w końcu ponad 515 tysięcy nauczycieli.
Bon na laptopa dla nauczyciela – najważniejsze informacje
Jednorazowe świadczenie, które zostanie przyznane nauczycielom pracującym w przyszłym roku szkolnym, nie jest jeszcze kompletnie opisane. Spróbujemy rozwiać pewne wątpliwości, jakie budzi ten projekt. Oto najważniejsze założenia, jakich nauczyciele powinni być świadomi przy zakupie laptopa:
- Bon zostanie przyznany raz na pięć lat;
- Aby otrzymać bon, należy być czynnym nauczycielem szkoły publicznej lub prywatnej z wiążącą umową zawartą przed 30 września 2023 roku;
- Pierwszeństwo mają nauczyciele szkół publicznych, uczących w czwartych klasach szkół podstawowych. Wynika to z faktu, że czwartoklasiści z rocznika 2023/24 mają otrzymać od rządu laptopy;
- Nie musimy kupować laptopa w kwocie do 2500 złotych, a możemy zdecydować się na dopłatę do droższego sprzętu. Wtedy resztę z własnej kieszeni pokrywa nauczyciel;
- Laptopów nie będzie można sprzedać przez 5 lat liczonych od dnia zakupu;
- Program nie łączy się z innymi dofinansowaniami dla laptopów ze skarbu państwa;
- Bon nie podlega wymianie na gotówkę;
- Bon na laptopa nie może być częścią zakupu na raty. Jeżeli będziemy chcieli dopłacić do lepszego sprzętu, musimy wyłożyć pełną kwotę pomniejszoną o 2500 złotych z bonu;
Ustawa określa, że bonem zostaną objęte “laptopy i laptopy przeglądarkowe”. Część serwisów pisze w związku z tym, że miałoby to być wyłącznie laptopy z Windowsem lub Chrome OS. Moim zdaniem definicja nie sugeruje, by bonem nie objęto Macbooków od Apple’a, w końcu to laptopy jak każde inne.
Większy problem mogą mieć ci z nauczycieli, którzy w trakcie pandemii korzystali z rządowych programów dopłaty do komputerów osobistych. Artykuł 15 sugeruje, że może być niezbędne oddanie starego sprzętu:
Jeżeli nauczyciel otrzymał laptop lub świadczenie na sfinansowanie jego zakupu w ramach wsparcia udzielonego z innych programów finansowanych ze środków publicznych, decyduje, czy korzysta ze wsparcia (…), czy wsparcia przewidzianego w tych programach.
Byłoby to jednak dziwne, biorąc pod uwagę, że refundacja z jesieni 2020 roku wynosiła 500 złotych. Z pewnością warto spojrzeć na dokumenty z tamtego okresu, by upewnić się, że nie znajduje się tam rachunek za zakup laptopa.
Wątpliwości jest jeszcze kilka. Nie do końca wiadomo, w jaki sposób bon obniży cenę zakupu. Mówi się o wprowadzeniu płatności z wykorzystaniem systemu teleinformatycznego, który stworzy Ministerstwo Cyfryzacji. To jednak niewielka rozterka przy tym, czy Krajowy Plan Odbudowy zostanie zaakceptowany przez Komisję Europejską. Choć ustalono kształt porozumienia między polskim rządem, a organami Unii Europejskiej, to ustawa utknęła w Trybunale Konstytucyjnym po skierowaniu jej tam przez prezydenta Andrzeja Dudę. Tymczasem trybunał nie może wydać orzeczenia, gdyż paraliżuje go spór o to, czy Julia Przyłębska nadal stoi na jego czele. Przez ten spór TK nie może zebrać wymaganego prawem kworum sędziów do opublikowania orzeczenia.
Na potrzeby tekstu załóżmy jednak optymistycznie, że praworządność wróci do Polski choć na moment i uda się zdobyć niezbędne środki na bon na laptopa dla nauczyciela. Na jakie sprzęty powinniśmy wtedy spojrzeć?
Laptop za bon dla nauczyciela – jaki komputer do 2500 zł wybrać?
W budżecie do 2500 złotych trudno spodziewać się fajerwerków. Producenci wypełnili ten segment szeregiem urządzeń o bliźniaczych specyfikacjach.Trudno tu o komputery z dedykowanymi kartami graficznymi, ekranami o ponadprzeciętnych parametrach czy dodatkowymi funkcjami. Jest jednak miejsce na pewną różnorodność, gdy chodzi o formę i gabaryty oraz liczbę portów. W zestawieniu najciekawszych laptopów uwzględnimy urządzenia lekko poniżej i powyżej 2500 złotych, gdyż ich ceny mogą jeszcze ulec zmianie.
Dell Inspiron 3525
Jeżeli korzystacie ze smartfonu, który został wydany w ostatnich latach, zapewne wiecie, że jego ekran obsługuje odświeżanie do 90 lub 120 Hz. To przekłada się na płynniejsze przewijanie treści i ogólne, bardziej pozytywne odczucia z pracy, nawet gdy ten nie jest demonem wydajności. Dlatego jeżeli przy wyborze laptopa do 2500 złotych przyświeca wam chęć uzyskania choć odrobiny wygody, Dell Inspiron 3525 to dobra propozycja.
15,6-calowy ekran wykonany w technologii IPS z wysoką częstotliwością odświeżania to nie jedyne udogodnienie. W oprogramowaniu laptopa znajdziemy aplikację Dell Mobile Connect, dzięki której będziemy mogli odbierać wiadomości i połączenia z poziomu laptopa, a do tego łatwiej prześlemy nasze pliki ze smartfonu. Z pewnością przydatne okaże się szybkie ładowanie – akumulator o pojemności 3467 mAh (dość mało jak na laptopa) naładujemy od 0 do 80% w godzinę.
Reszta aspektów tego sprzętu jest już dość standardowa. Dell Inspiron 3525 wyposażono w 6-rdzeniowy procesor AMD Ryzen 5 5625U oraz 8 GB pamięci operacyjnej. To zestaw w zupełności wystarczający do pracy na tekstach, prostych grafikach oraz w przeglądarce z kilkunastoma kartami. Jeżeli nie wystarczy nam pamięci operacyjnej czy tej na pliki (w tym przypadku 512 GB), w laptopie przewidziano gniazda na rozszerzenia. Całość pracuje pod kontrolą Windowsa 11. Nie zabrakło najważniejszych portów, jak 3 złącza USB-A oraz HDMI, ale także i czytnika na karty SD.
HP Pavilion Aero 13-be0102nw
Wśród laptopów do 2500 złotych trudno znaleźć konstrukcje z mniejszymi ekranami i ważące mniej niż 1,5 kilograma. HP Pavilion Aero 13-be0102nw przełamuje ten schemat i mieści całkiem dobrą specyfikację w obudowie ważącej mniej niż kilogram. W związku z mniejszym rozmiarem producent pozbył się klawiatury alfanumerycznej, ale i tak zostawił zadowalający zestaw portów – złącze HDMI, port USB-C, dwa złącza USB-A, gniazdo combo-jack (do słuchawek oraz mikrofonu), a także złącze ładowania.
W mniejszej obudowie zmieszczono 13,3-calowy ekran o rozdzielczości 1920×1200 pikseli. Oznacza to zastosowanie proporcji 16:10, ale nie zmienia to całościowo korzystania z systemu i aplikacji (możliwe są jedynie wąskie czarne pasy przy oglądaniu filmów w formacie 16:9). Matryca IPS została pokryta matową powłoką, co zwiększa czytelność w jasnym słońcu. Jest przy tym całkiem jasna – 400 nitów to o 25% więcej niż w konkurencyjnych propozycjach.
Laptop HP Pavilion Aero 13-be0102nw to propozycja o zadowalającej wydajności. Jego najtańszy wariant wyposażono w 16 GB wlutowanego na stałe RAM-u (nie dokonamy zatem wymiany pamięci operacyjnej) oraz 512 GB przestrzeni na pliki (też bez opcji rozbudowy). Proceosr AMD Ryzen 5 5600U to rozwiązanie do prostych prac, ale poradzi sobie z uruchomieniem interaktywnych stron czy aplikacji edukacyjnych. Na start otrzymujemy też Windowsa 11.
To propozycja, która dopiero niedawno pojawiła się w okolicy 2500 złotych (w kilku miejscach kosztuje 2800 złotych), ale biorąc pod uwagę szybkość spadania ceny, można liczyć na więcej ofert w najbliższych kilku miesiącach.
Laptop z dużą ilością RAM-u – Lenovo IdeaPad 3-15 (82KU018FPB)
Większa ilość pamięci operacyjnej przydaje się, gdy jednocześnie chcemy pracować na wielu kartach przeglądarki, ale i uruchamiać aplikacje, a następnie płynnie przełączać się między nimi. Lenovo IdeaPad znajdziemy na rynku w opcjach z 20, a nawet 24 GB RAM-u. Poza tym laptopa wyposażono w procesor Intel i3-1115G4 ze zintegrowanym układem graficznym Intel UHD Graphics. To wystarczy, by zmontować prosty film w 1080p w DaVinci Resolve bez większych przycięć.
Poza tym Lenovo IdeaPad to już klasyka gatunku. W porównaniu do poprzednich propozycji sprzęt wyróżnia zauważalnie większy dwukomorowy akumulator o pojemności 4947 mAh. Miłym dodatkiem jest czytnik kart SD, a poza tym znajdziemy USB-A i USB-C, HDMI oraz złącze słuchawkowo-mikrofonowe. Laptop wyposażono w dysk SSD o pojemności 512 GB, a część z tej przestrzeni zabierze Windows 11. Ekran to już klasyczny, matowy IPS o rozmiarze 15,6 cala. Nie będzie on grzeszył jakością wyświetlanego obrazu czy kątami widzenia, zaoferuje za to dość standardowe parametry w postaci rozdzielczości Full HD i jasności rzędu 300 nitów. Wyróżnik stanowi za to fizyczna zasłona kamery.
Laptop do 2500 złotych z dedykowaną kartą graficzną? Niemal możliwe
Nieużywane laptopy z dedykowanymi kartami graficznymi (a więc zauważalnie mocniejszymi od tych, które są zintegrowane z procesorami) to rzadki widok w segmencie do 2500 złotych. Zdarzają się jednak wyjątki, które zbliżają się do kwoty, jaką obejmie bon na laptopa dla nauczyciela. Wśród nich Asus TUF Gaming F15 FX506LHB-HN323. Tak niską cenę zawdzięcza on kilku kompromisom.
Pierwszym z nich jest sama zastosowana karta graficzna – to GTX 1650, który w obecnych czasach graczom pozwoli na rozgrywkę na podstawowych detalach, ale przy obróbce grafiki i montażu wideo powinien nie mieć problemów przy prostej pracy z wyższymi rozdzielczościami. Drugim kompromisem jest jakość wykonania – tworzywo ma tendencję do uginania się przy mocnym nacisku, a laptop otoczono też pokaźnymi ramkami. Przy wadze 2,3 kilograma to nie sprzęt dla każdego, a do tego wymaga ciężkiego zasilacza o mocy 150W. Trzeci aspekt może jednak być najważniejszy – to brak wgranego systemu operacyjnego. Wątpię, by legislacja zakazywała kupna laptopów bez systemu operacyjnego, ale na pewno wymaga, by te działały z nowoczesnym oprogramowaniem.
Pomijając jednak dedykowaną kartę graficzną, to sprzęt, który ma papiery na bycie dobrą opcją za około 2500 złotych. Z pewnością wyróżnia go zastosowanie złącza RJ-45, co może dać dostęp do internetu w klasach, gdzie internet bierze się tylko z kabla. Zastosowany ekran o przekątnej 15,6 cala raczej nie olśniewa kolorami, ale za odświeża obraz z częstotliwością 144 razy na sekundę. Wbudowano tu też nieco lepsze niż zazwyczaj głośniki stereo, choć raczej nie na tyle, by puszczać z nich nagrania dla całej klasy. Nie zabrakło USB-A i USB-C (w tym z DisplayPort) oraz złącza HDMI i gniazda słuchawkowego.
Bon na laptopa dla nauczyciela nie tylko do 2500 złotych
Zastanówmy się przez chwilę, gdzie skierować nasze spojrzenie, gdy dysponujemy sensownym budżetem poza tym, co ma zaoferować nam rząd. To może być dobry moment, by kupić sprzęt, który dzięki swojej trwałości wystarczy nam na więcej niż 5 lat, a do tego może oferować sporą moc obliczeniową.
Jedną z popularniejszych opcji mogą być laptopy od Apple. Przy ich zakupie warto zdecydować się na rozwiązania z procesorami M – to autorskie jednostki, którym producent poświęca szczególną uwagę. W efekcie nawet na najtańszym Macbooku Air z procesorem M1 z 2020 roku (około 4500 złotych) aplikacje uruchamiają się płynnie, a czas pracy na jednym ładowaniu znacznie bije na głowę to, co oferują laptopy z Windowsem. Do tego Apple będzie wspierał ten sprzęt przez lata aktualizacjami oprogramowania.
W przypadku zainteresowania produktami Apple’a będziecie musieli wyłożyć znaczną ilość pieniędzy, a w przypadku nowszych rozwiązań opartych o procesor M2 nawet więcej, niż wynosi bon dla nauczycieli. Jednocześnie warto dopłacić za wersje laptopów z większą ilością pamięci operacyjnej – 16 GB w przypadku sprzętu Apple zapewnia znacznie lepszy komfort pracy. Na etapie edukacji podstawowej i ponadpodstawowej to sprzęt więcej niż wystarczający do pracy, ale po co się ograniczać?
Przy bardziej zaawansowanych narzędziach lub do pokazywania gier podczas zajęć (przykładowo Assassin’s Creed: Origins posiada dedykowany tryb edukacyjny z historycznym spacerem po starożytnym polis) może przydać się laptop o większej mocy obliczeniowej. By pozwolić sobie na pracę z nowszymi grami, dobrze byłoby się wyposażyć w kartę o wydajności co najmniej RTX 3060. Taki laptop może wiązać się z dopłatą rzędu 1500-2000 złotych do kwoty bonu, choć oczywiście im drożej, tym lepiej. Warto przy tym patrzeć na deklarowany pobór mocy – w niektórych laptopach karty od Nvidii czy AMD mogą sprawiać wrażenie wydajnych, ale przez możliwości chłodzenia i rozmiar obudowy ich współczynnik TDP jest mocno ograniczony.
Dobrą gamingową propozycją okazał się chociażby Victus by HP 16-e0401nw, którego testowaliśmy na naszych łamach. Jednocześnie niemal każdy producent ma w tym segmencie coś do zaoferowania i wybór można sprowadzić do preferencji związanych z ilością oraz umieszczeniem portów czy rozmiarem ekranu. Bon na laptopa dla nauczyciela pozwoli pokryć większość kosztów zakupu propozycji z RTX 3060 i słabszymi kartami.
Jest jednak jedna rzecz, dla której warto dopłacić – to jakość ekranu. Producenci coraz chętniej umieszczają w swoich laptopach panele OLED, które to cechują się większym kontrastem od paneli IPS LCD, a także często wyższą jasnością maksymalną i po prostu mocniejszym nasyceniem wyświetlanego obrazu. Jedną z takich propozycji stanowi Asus ZenBook 14 OLED – król laptopowych ekranów w opinii Arkadiusza. Warto też rozważyć wybór sprzętu z ekranem dotykowym. Może przynieść to korzyści w postaci szybszego przewijania treści na ekranie lub większej precyzji niż przy zwykłym gładziku, co może okazać się przydatne podczas wpisywania ocen czy uzupełniania tabel.