W kontekście technologii i jej wpływu na ekologię najczęściej piszemy o wydobywaniu metali ziem rzadkich, co prowadzi do wyczerpywania się ich zasobów oraz niszczenia terytoriów. To niewątpliwie jeden z problemów, na który producenci odpowiadają… w sumie nie aż tak mocno, bo nowe smartfony z flagowych serii widzimy co roku, podobnie jak laptopy, telewizory, oraz inne kategorie konsumenckiej elektroniki. Jasne, zmieniają się materiały obudów na takie z recyklingu, znikają ładowarki oraz długie, papierowe instrukcje i za to faktycznie można pochwalić niektóre firmy. Jednak ślad węglowy nie odciska swojego piętna tylko w fazie produkcyjnej.
Idea ratowania klimatu może być znana, a nawet bliska wielu osobom, ale czy tak wiele osób kojarzy termin ekologii cyfrowej? Według ustaleń the:protocol, zdefiniować takie zjawisko potrafi tylko 23% specjalistów IT i 12% ankietowanych spoza tego obszaru. Porównywalnie rzecz ma się co do ekologii internetu. Zaledwie 1/4 osób z obszaru IT i 19% osób spoza niego umie ukuć definicję cyfrowego śladu węglowego. Ale to tylko definicje, które warto skonfrontować z praktyką. Chcemy być ekologiczni w obszarze technologii, czy też nie?
Nie tylko oszczędzanie energii – jak i czy w ogóle Polacy zmieniają nawyki technologiczne?
Na samym wstępie wspomniałem o codziennych działaniach, które mogą zwiększyć poczucie bycia osobą ekologiczną. Okazuje się jednak, że najczęściej za ratowanie środowiska bierzemy się wtedy, gdy w grze jest… nasz rachunek. 76% Polaków uznaje oszczędzanie energii jako najistotniejsze działanie proekologiczne, ważniejsze od recyklingu (74%), ochrony ginących gatunków zwierząt (65%) czy odpowiedzialnego korzystania z technologii (61% ankietowanych uznało to za ważne działanie na rzecz środowiska).
60% ankietowanych zauważa przy tym, że technologie cyfrowe zwiększają emisję dwutlenku węgla. Nieco mniej dostrzega ich wpływ na eksploatację nieodnawialnych złóż energii (56%) oraz ocieplenie klimatu (53%). Nie jest tak, że nie dostrzegamy wpływu technologii na emisję dwutlenku węgla, ale gdy już mamy wskazać jakiegoś winowajcę, to zaczynają się schody.
Badacze z the:protocol zapytali specjalistów z dziedziny IT o wpływ na środowisko poszczególnych technologii i rozwiązań cyfrowych. Eksperci z tej branży negatywnego wpływu na środowisko dopatrują się przede wszystkim w kopalniach kryptowalut i technologiach blockchain – stwierdza tak 41% ankietowanych. Branża IT nie jest jednak zbyt sceptyczna wobec dziedzin, które są jej bliskie – zdecydowana większość osób ocenia rozwiązania chmurowe, AI czy nawet rozbudowane centra danych za w znacznej mierze pozytywne lub neutralne dla środowiska. To dziwne, biorąc pod uwagę, że generatywne AI to internetowy odpowiednik plastiku, a stworzenie jednej odpowiedzi lub grafiki kosztuje spore zasoby energii.
Nie jest jednak tak, że nie jesteśmy gotowi na ograniczenie pewnych zachowań, szczególnie podczas pracy. Ponad połowa ankietowanych jest gotowa na monitorowanie liczby dokumentów drukowanych na firmowej drukarce oraz na ograniczenie liczby subskrybowanych newsletterów. Połowa pracowników z ankiety byłaby za reglamentacją wykorzystania energii elektrycznej w biurze, a 48% widzi szansę w ograniczaniu skali oświetlenia w biurze. Gdy zaś chodzi o pracę zdalną, 42% dostrzega szansę w ograniczeniu użycia kamery w komputerze podczas spotkań online oraz w ograniczeniu i optymalizacji spotkań online.
Jak wygląda to w sferze prywatnej? Tutaj według raportu the:protocol najchętniej ograniczylibyśmy media społecznościowe, co podkreśla 47% ankietowanych. W związku z tym idzie kolejna deklaratywna akcja – rzadsze ładowanie baterii i akumulatorów sprzętów posiadanych w domu, na które decyduje się 43%. Co ciekawe, prędzej ograniczymy ilość oglądanego wideo (36% badanych) aniżeli jego jakość (22%). Nieco ponad 1/3 z nas zgodziłaby się na spędzanie mniejszej ilości czasu w serwisach muzycznych.
Czy powinniśmy ekologicznie ograniczać się w internecie?
Według analizy Plan Be Eco każdy ankietowany wyemituje średnio 2,6 tony CO2 w wyniku korzystania z elektroniki użytkowej przez rok. Aby zrównoważyć taką emisję, potrzeba 370 zdrowych, dorosłych drzew. Za taki ślad węglowy w największym stopniu odpowiada czas spędzony z… telewizorami oraz konsolami do gier, a następnie komputerami osobistymi. Smartfony, choć w kieszeni niemal każdego ankietowanego, nie są według analizy Plan Be Eco źródłem znacznych emisji dwutlenku węgla.
Całe badanie dotyczące cyfrowego śladu węglowego technologii sugeruje, że rozsądnym będzie zmiana naszych nawyków i że to konsumenci powinni ograniczyć swój wpływ na środowisko. Platformy już poniekąd dają nam o tym znać. Youtube domyślnie ograniczył jakość wyświetlanego obrazu do 480p i dopiero po wejściu do ustawień znajdziemy opcje operujące na lepszej jakości. Dostawcy usług dwoją się i troją, by przy jak największej kompresji oferować jak najlepszą jakość obrazu. Z pewnością nadchodzą inne czasy dla korzystania z technologii, ale czy lepsze? A jeśli tak, to czy lepsze dla środowiska?
Z pewnością to lepsze niż bezczynność. Trzeba uczciwie przyznać, że niemal bez refleksji przeszliśmy od Full HD do 4K i 8K, zmieniliśmy smartfony w maszyny multimedialne oraz przekraczaliśmy kolejne poziomy deklarowanego poboru mocy kart graficznych. Jeżeli będziemy rozwijać techniki AI w takim tempie, w jakim dzieje się to teraz, to te z pewnością dołożą się one do zwiększonego zużycia energii.
Czytaj też: Rewolucja dla wszystkich pracujących w szklanych biurowcach. Matka Natura podziękuje nam za te okna
W tej pogoni za oszczędnością energii i zmianą nawyków najlepszym rozwiązaniem wydaje się niekoniecznie gaszenie świateł w biurze, a zrobienie sobie przerwy od technologii. Nie mam pewności, czy środowisko doceni rzadsze ładowanie smartfonu, ale z pewnością mniejsza potrzeba bycia podpiętym do sieci wpłynie pozytywnie na naszą głowę. A wtedy znajdzie się czas, by przemyśleć swoją postawę wobec środowiska.