Z patentów można żyć, ale też uzależnić od siebie cały rynek
Patenty to w świecie technologii rzecz święta, sposób na życie, ale też w pewnym sensie dzielenie i rządzenie. Spójrzcie na Nokię i spytajcie Oppo lub Vivo. Ok, to może jest złośliwe, ale idealnie obrazuje sytuację. Nokia, swego czasu pionier rynku, posiada ponad 20 tys. tzw. rodzin patentów, w tym ponad 5500 patentów dotyczy sieci 5G, z których w 2022 roku zanotowała 1,59 mld euro przychodu. Dzięki temu, że Nokia posiada patenty na wiele rozwiązań wykorzystywanych w telefonach komórkowych od wielu lat, firma mogła za pomocą sądu wykosić z niemieckiego rynku Oppo, OnePlusa i Vivo, za brak wykupienia odpowiednich licencji.
Czytaj też: Vivo zwija się z Polski, tak jak zwinęło się z Niemiec. Co dalej z Oppo i OnePlusem?
Nokia to jednak osobny przypadek. Niegdyś lider rynku telefonów komórkowych i pierwszych smartfonów, dzisiaj upadła gwiazda, ale nadal liczący się gracz na rynku. Bohater tego materiału, czyli Huawei to… skomplikowane. To nadal jeden z liderów rynku sieci komórkowych, elektroniki noszonej i elektroniczny akcesoriów i, poza Chinami, gasnąca gwiazda smartfonów. W przeciwieństwie do Nokii, chiński gigant nie chce dzisiaj zarabiać majątku na swoich patentach (choć zarabia niemało, 560 mln dolarów w 2022 roku), a zamiast tego chce je rozproszyć po całym świecie.
Czytaj też: Nadchodzą smartfony z wymiennymi bateriami. Czeka nas ogromna i trudna rewolucja
Huawei obniża ceny za dostęp do swoich patentów
Huawei po części idzie drogą Nokii stawiając na patenty, ale na jeszcze wiekszą skalę. W samym 2022 roku firma zgłosiła ich ponad 11 tys. Na koniec 2021 roku miała ich łącznie ponad 110 tys. Huawei wpadł na pomysł, aby jak najszerzej udostępniać swoje rozwiązania i zamierza to zrobić w najprostszy możliwy sposób – poprzez obniżkę cen.
I tak za wykorzystanie rozwiązań Huawei dotyczących sieci LTE i 5G przy produkcji telefonów komórkowych, trzeba zapłacić odpowiednie 1,5 lub 2,5 dolara (od sprzedanego urządzenia). Dla konsumenckich urządzeń Wi-Fi 6 to 0,5 dolara, dla urządzeń IoT-Centric 1% sprzedaży netto (nie więcej niż 0,75 dolara), a dla IoT-Enhanced 0,3-1 dolara.
Cykl, w którym innowatorzy są zarówno chronieni, nagradzani, jak i zachęcani do dalszego działania jest kluczem do zrównoważonych innowacji. Huawei stosuje wyważone podejście do licencjonowania patentów i wierzymy, że rozsądne stawki opłat licencyjnych zachęcą zarówno do tworzenia nowych, jak i wdrażania już gotowych innowacji – powiedział Alan Fan, wiceprezes i szef działu praw własności intelektualnej w Huawei.
Czytaj też: iPhone 15 Pro jak Samsung. Czeka nas polowanie na procesory
Kluczowe pytanie brzmi – to dużo, czy mało? Trudno o dokładne, najnowsze dane, ale mamy kilka liczb, nieco historycznych. W 2018 roku Nokia za patenty do jednego smartfonu 5G liczyła 3,50 euro, a Ericsson 5 euro (w wyjątkowych okolicznościach 2,50 euro). W 2022 roku Ericsson liczył sobie 5 euro od każdego sprzedanego iPhone’a z 5G. HTC płacił Ericssonowi 1-4 dolarów za każdy sprzedany smartfon z LTE. To wręcz grosze przy Qualcommie, który za jeden smartfon z 5G potrafi sobie liczyć aż 16,25 dolarów.
Na tle konkurencji stawki Huawei wyglądają bardzo korzystnie, ale pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia. Czy do stworzenia smartfonu wystarczą nam wyłącznie rozwiązania Huawei? Tego na chwilę obecną nie wiemy. Niemniej plan działania chińskiej firmy wydaje się bardzo ciekawy. Jest to jakiś sposób na podbicie rynku i kto wie, może za kilka lat Huawei będzie kosić z rynku firmy tak, jak dzisiaj robi to Nokia.