20 lipca rzeczona kometa gwałtownie zyskała na jasności. Wzrost ten był nawet 100-krotny i towarzyszyło mu wyrzucenie lodowych i skalistych fragmentów, przez co pędzący obiekt zyskał nietypowy wygląd. W obecnej formie można go porównać do słynnego Sokoła Millenium, czyli statku kosmicznego, który pojawił się w uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Czytaj też: Ta galaktyka wymyka się modelom kosmologicznym. Brakuje jej kluczowego składnika
2 czerwca przyszłego roku 12P/Pons-Brooks znajdzie się rekordowo blisko Ziemi. Wtedy też dystans dzielący tę kometę od naszej planety wyniesie około 230 milionów kilometrów. Mniej więcej tyle samo wynosi odległość między Marsem a Słońcem. Poza tym, w podobnym okresie, bo 8 kwietnia dojdzie do całkowitego zaćmienia naszej gwiazdy. W przeciągu kilku tygodni astronomowie będą więc mieli dwie okazje do prowadzenia wyjątkowych obserwacji.
Co ciekawe, dojrzenie tej komety powinny być możliwe nawet gołym okiem, choć oczywiście im bardziej zaawansowany sprzęt, tym lepiej. Jeśli więc będziecie mieli pod ręką lornetkę bądź teleskop, to warto będzie popatrzeć w niebo. W międzyczasie naukowcy będą natomiast próbowali zrozumieć, dlaczego w krótkim czasie jasność 12P/Pons-Brooks wzrosła tak bardzo.
Obiekt ten potrzebuje 71 lat, aby okrążyć Słońce, co pokazuje, jak wyjątkową okazję będą mieli wszyscy ci, którzy będą mogli zaobserwować opisywaną kometę. Jedno z potencjalnych wyjaśnień zakłada, jakoby na powierzchni 12P/Pons-Brooks znajdował się lodowy wulkan wyrzucający gazy i materię. Być może takie wyjaśnienie okaże się zgodne z rzeczywistością, choć naukowcy jak na razie nie mają na to dowodów.
Kometa 12P/Pons-Brooks potrzebuje 71 lat, aby wykonać pełne okrążenie wokół Słońca
Gdyby jednak udało się wykazać, że kometa transportuje wodę, to stanowiłoby to istotny argument w kontekście dyskusji o tym, jak trafiła ona na Ziemię. W myśl jednej z hipotez to właśnie rozbijające się o naszą młodą planetę komety miałyby stanowić gigantycznych rozmiarów przesyłki z wodą. Takie obiekty wywodzą się z obłoku Oorta, który miałby się rozciągać na dystansie od 300 do 100 000 jednostek astronomicznych od Słońca. Jedna taka jednostka oznacza średnią odległość dzielącą Ziemię od naszej gwiazdy.
Czytaj też: W naszą stronę leci kometa. Będzie jaśniejsza od gwiazd na niebie
Najprawdopodobniej komety trafiły tam na wczesnych etapach tworzenia się Układu Słonecznego, spadając na orbity wykraczające daleko poza Urana czy Neptuna. Emisja pochodząca z 12P/Pons-Brooks, którą zarejestrowano 20 lipca z wykorzystaniem węgierskiego Obserwatorium Harsona w Nyiregyhazie, mogła obejmować nawet 10 miliardów kilogramów pyłu i lodu. Jak przewidują eksperci, najdogodniejsze warunki do obserwacji tego obiektu powinny wystąpić, gdy rozpocznie się przyszłoroczne zaćmienie Słońca, a sama kometa będzie zbliżała się do naszej gwiazdy.