Balistyczny okręt podwodny USA złożył wizytę sojusznikowi, a Korea Północna nie może tego znieść
Na mocy umowy Washington Declaration między Koreą Południową a USA, zacieśnienia doczekała się współpraca między tymi dwoma państwami. Tyczy się to zwłaszcza kwestii broni nuklearnej oraz utworzenia nowej grupy konsultacyjnej do tegoż rodzaju uzbrojenia, co ze strony USA miało podkreślić wysłanie okręty typu Ohio do Korei Południowej. Ten okręt podwodny zawitał w ostatnich dniach w okolicę sojusznika Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy od czterech dekad, co nie mogło nie przejść uwadzę Korei Północnej.
Czytaj też: Korea Północna buduje atomową potęgę. Pierwszy test pocisku Hwasong-18 wstrząsnął światem
Okręty Ohio wykorzystujące napęd atomowy pływają z pociskami balistycznymi Trident II, które to mogą przenosić do 14 głowic nuklearnych o różnej mocy z racji wykorzystywania technologii MIRV. Wśród tych głowic może znajdować się zarówno W76-1 o mocy 100 kiloton, jak i W88 o mocy 475 kiloton, ale to tylko teoria oraz ich maksymalne możliwości. W praktyce te okręty mają aktualnie wyruszać na misje ze znacznie ograniczonym arsenałem, sięgając m.in. po niewielką liczbę mniej niszczycielskich W76-2.
Czytaj też: Korea Północna straszy świat niszczycielskim radioaktywnym tsunami “na życzenie”
W odpowiedzi na przybycie tego amerykańskiego okrętu Korea Północna wystrzeliła dwa pociski balistyczne krótkiego zasięgu na swoje wschodnie morze w środę. Miało to miejsce w godzinach porannych, bo od 3:30 do 3:46, kiedy to para pocisków wzniosła się z obszaru w pobliżu stolicy Pjongjangu i następnie przeleciała około 550 kilometrów, aby finalnie uderzyć w wody na wschód od Półwyspu Koreańskiego. Nie doprowadziły do żadnych zniszczeń, ale przebyty dystans odpowiadał odległości między stolicą Korei Północnej a południowokoreańskim miastem Pusan, gdzie stacjonuje wspomniany amerykański okręt USS Kentucky.
Czytaj też: Korea Północna zaskoczyła świat. Przeprowadziła nietypowy test kontrataku atomowego
Te dwa północnokoreańskie pociski poruszały się po niskiej trajektorii i wzniosły się na maksymalnie 50-kilometrowy pułap. Podczas lotu miały wykazywać swoje możliwości do “nieregularnych manewrów”, co sugeruje, że były to pociski Korei Północnej wzorowane na rosyjskim pocisku Iskander, który to właśnie porusza się na niskich wysokościach i jest zaprojektowany tak, aby mógł wykonywać manewry w locie, co zwiększa jego szanse na uniknięcie systemów obrony przeciwrakietowej.
PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!