Wszystko za sprawą dokonań inżynierów z Kanady. To właśnie pracownicy firmy Volt Lithium stoją za nową metodą ekstrakcji litu. Można go dzięki niej pozyskiwać z solanek o niskim stężeniu, co powinno doprowadzić do realizacji scenariusza, w którym ten drogocenny pierwiastek jest produkowany na terenie nieczynnych pól naftowych.
Czytaj też: Nie dowierzali, że tak się da. Tylko 70 atomów zaważy o przyszłości akumulatorów
Bez litu trudno sobie wyobrazić dalszy rozwój sektora elektryków, choć nie można pomijać alternatyw opartych na innych pierwiastkach. Mimo to, mając na uwadze to, jak kluczowy dla produkcji akumulatorów jest lit, nie sposób przymykać oko na doniesienia o kurczących się jego zasobach i rosnących cenach. Sęk w tym, że nawet jeśli pokłady tego metalu są dość ograniczone w kontekście wydobycia, to istnieją inne sposoby na jego pozyskiwanie.
Zazwyczaj wykorzystuje się w tym celu duże ilości wody wprowadzanej pod ziemię. Powstała w ten sposób mieszanka trafia na powierzchnię i zaczyna stopniowo odparowywać. Wykorzystując odczynniki chemiczne można otrzymać węglan lub wodorotlenek litu, co zapewnia wydajność rzędu 40-60%. Mowa rzecz jasna o stopniu odzyskania litu z solanki – przy takim podejściu cena tony waha się w przeliczeniu od 13 300 złotych do nawet 20 tysięcy.
A co by było, gdyby zastosować nieco inne rozwiązanie? Z taką propozycją wyszli Kanadyjczycy, zdaniem których można odzyskiwać lit znacznie szybciej: zamiast roku mogłoby to zająć tylko kilka godzin. Na tym zalety się nie kończą, ponieważ w grę wchodzi nawet dwukrotnie wyższa wydajność całego procesu i to przy eksploatacji obszarów stanowiąc niewielki ułamek dotychczas wykorzystywanych. Wszystkie te czynniki, a także możliwość zastosowania takiego podejścia nawet przy stosunkowo niskich stężeniach litu, sprawiają, że opisywana metoda może być iście rewolucyjna.
Lit stanowi podstawę produkcji akumulatorów, ale jego zasoby są na tyle ograniczone, że producenci elektrycznych samochodów popadli w panikę
Gdzie tkwi cały sekret? Kluczem wydaje się dodanie absorbentu, który może wychwytywać lit i oddzielać go od wody, usuwając przy tym zanieczyszczenia. Jeśli wierzyć informacjom przekazywanym przez Volt Lithium, nowa metoda pozwala wydobyć 90% litu przy bardzo niskich stężeniach, rzędu 34 mg/litr. Gdy te ostatnie osiągają wyższy pułap, na przykład 120 mg/litr, to wskaźnik wydajności jest jeszcze bardziej imponujący i sięga nawet 97%.
Czytaj też: Geoinżynieria niebezpieczna według Unii Europejskiej. Będzie nowe prawo?
I choć opisywany sposób raczej nie pozwoli na spełnienie całego zapotrzebowania na lit, które wciąż rośnie, to należy wziąć pod uwagę perspektywę wykorzystania pól naftowych znajdujących się w Ameryce Północnej, Azji i Europie. Dzięki ich eksploatacji powinna pojawić się możliwość pozyskania wystarczających ilości tego pierwiastka, by branża elektrycznych samochodów mogła się dalej rozwijać.