Moje oczekiwania względem klawiatury
Zasadniczo mógłbym tu powielić to, co napisałem przy okazji recenzji Keychrona V1 – od klawiatury do pracy oczekuję mikroprzełączników z wyraźnym punktem zadziałania. Mogę pisać na każdym typie, ale najbardziej właśnie lubię modele z klikiem. Drugim wymaganiem, niespodziewanie trudnym do spełnienia, jest możliwość zaprogramowania dodatkowych znaków tekstowych („ ” – — ° Δ §) do wprowadzania za pomocą zdefiniowanej wcześniej kombinacji klawiszy – poza deltą wszystkie można co prawda wprowadzić za pomocą kombinacji Alt+kod (tyle, że jest to niewygodne i trzeba pamiętać kody), jednak delta jest znakiem unicode i podobna kombinacja nie działa w polskiej wersji systemu Windows. Trzecie wymaganie to układ ANSI – nie lubię bowiem układu ISO z małym shiftem i dużym enterem.
I teraz mamy taką sytuację: pierwsze i trzecie wymaganie spełnić jest łatwo, wiele wyższych modeli klawiatur dostępnych jest bowiem z kilkoma typami mikroprzełączników i w obu układach. Zostaje kryterium drugie, na którym wykładają się nawet najlepsi. Nie sprawdzam co prawda na bieżąco sytuacji (nie zmieniam bowiem klawiatur co chwilę), ale do niedawna miałem do wyboru dwa rozwiązania: programowalne klawiatury oparte o otwarty firmware QMK (w których zwykle jest problem ze znakiem Δ) i sprzęt Razera z oprogramowaniem Synapse 3. I teraz możemy wrócić do testowanej klawiatury.
Razer Blackwidow V4 Pro – konstrukcja i wzornictwo
Zestaw zapakowany jest w duże, solidne opakowanie, wewnątrz którego zabezpieczona folią i solidnymi profilami mieści się klawiatura, miękka, wykończona sztuczną skórą podkładka pod dłonie oraz dwa solidne kable USB-A do USB-C, zabezpieczone oplotem. Klawiatura ma dwa gniazda USB-C – jedno służy do podłączenia klawiatury, drugie natomiast działa jako pass-thru, przekierowując sygnały do portu USB-A, także umieszczonego z tyłu. Faktyczna użyteczność tego rozwiązania jest jednak minimalna, gdyż wszystkie porty są w muzealnym (i przede wszystkim wolnym) standardzie USB 2.0.
Podstawą konstrukcji Razer Blackwidow V4 Pro jest aluminiowa, profilowana płyta, spoczywająca na korpusie z plastiku typu ABS. Profilowanie zapewnia dużą sztywność i wytrzymałość. Plastikowy spód wyposażony został w składane nóżki o dwóch nastawach wysokości i solidne gumowe nóżki, gwarantujący brak poślizgu. W boczne ścianki wmontowane zostały mleczne paski, kryjące za sobą linijki diod LED. Przód klawiatury jest ścięty, pod spodem kryje się magnetyczne złącze mocujące podkładkę pod dłonie, która też jest wyposażona w linijki LED, zatem wymaga przeniesienia zasilania i sterowania.
Mój egzemplarz Razer Blackwidow V4 Pro wyposażony został w zielone mikroprzełączniki. Ich zakres pracy wynosi 4 mm, punkt aktywacji 1,9 mm, a punkt zwolnienia 1,5 mm, a do działania wymagają siły 50 g. Konstrukcja obudowy jest dwuwarstwowa, a przestrzeń między ściankami wypełniona została pianką redukującą hałas mechanizmu. Z mikroprzełącznikiem zintegrowana jest dioda LED RGB w obudowie ogniskującej światło w kierunku keycapów.
Switche montowane są bezpośrednio do górnej płyty klawiatury – jest to tzw. floating key design. Są zwolennicy i przeciwnicy tego typu montażu – niewątpliwie ułatwia ono utrzymanie klawiatury w czystości, jednak w żaden sposób nie tłumi hałasu przełączników. Firmowe nakładki na przełączniki wykonane zostały z plastiku ABS, metodą podwójnego wtrysku, w którym to procesie półprzeźroczyste znaki zostały uformowane wewnątrz plastiku klawisza.
Kształt liter jest bardzo czytelny, estetyczny i pozbawiony udziwnień, a powierzchnia klawisza ma delikatną fakturę. Plastik ABS niestety po dłuższym okresie eksploatacji ma tendencję do zużywania się i „wygładzania” powierzchni, o czym przekonałem się używając przez kilka lat innej klawiatury Razera, modelu Hunstman Elite. Na szczęście montaż jest zgodny z przełącznikami typu Cherry MX, keycapy można więc w razie czego wymienić na inny zestaw, także wykonany z wytrzymalszego plastiku PBT.
Komfort pracy
Rozkładane nóżki pozwalają dość elastycznie dopasować pochylenie klawiatury. Przetestowałem oczywiście wszystkie ustawienia, ostatecznie pozostając przy najwyższym. Dołączana elastycznie podkładka pod dłonie pozostaje oczywiście cały czas w tej samej pozycji. Jest zresztą bardzo wygodna – miękka, faktura wykończenia jest przyjemna, a zarazem nie utrudnia zbytnio czyszczenia. Wykończenie z cienkiej, sztucznej skóry wygląda ładnie i dość solidnie, niestety nie mam złudzeń: parę razy kot się po niej przespaceruje i będzie po podkładce, wątpię bowiem, by wytrzymała choćby krótki kontakt z wyciągniętymi pazurami.
Jak się pisze na Blackwidow V4 Pro? Krótko mówiąc, dobrze, ale trzeba się przyzwyczaić. Umieszczone po lewej stronie 5 programowanych klawiszy M1-M5 to z mego punktu widzenia czyste zło, gdyż podczas bezwzrokowego pisania niesamowicie dezorientują i by nauczyć się je ignorować potrzeba było paru dni adaptacji. Jeszcze trudniej będzie, jeśli musimy przechodzić między Blackwidow V4 Pro a klawiaturą bez udziwnień. Piątym kołem u wozu są trzy przyciski umieszczone z boku obudowy, pracują bowiem bardzo lekko i zdarzało mi się je przycisnąć zupełnym przypadkiem. Oczywiście nie neguję użyteczności dodatkowych programowanych klawiszy, zwłaszcza że oprogramowanie pozwala na naprawdę bardzo wiele, włącznie z aktywowaniem osobnego zestawu ustawień dla nich w zależności od gry – a tam mogą być BARDZO przydatne.
Programowanie Razer Blackwidow V4 Pro
Sercem zaawansowanych funkcji klawiatury jest oprogramowanie Razer Synapse 3, potężny kombajn, dzięki któremu można programować makra, profile gier, precyzyjnie sterować podświetleniem każego klawisza i w ogóle dziwne, że obiadu samo nie zrobi. Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest łatwe programowanie niestandardowych klawiszy – Razer ma dodatkową warstwę „Hypershift”, na której można przypisać niestandardowe funkcje, w tym wprowadzanie nietypowych znaków. Dostęp odbywa się poprzez naciśnięcie kombinacji Fn+klawisz. Programowanie jest dużo prostsze niż Keychrona V1, nie trzeba bowiem programować kombinacji Alt+kod, tylko wprowadza się po prostu właściwy znak za pomocą tablicy (albo kopiuj-wklej), także z zakresu unicode.
Wady tego rozwiązania są dwie: pierwszą jest nieprzenośność, do działania na komputerze musi być zawsze zainstalowane oprogramowanie Synapse i mieć wgrane nasze profile (synchronizują się z chmurą, zatem wystarczy się zalogować), po podłączeniu do innego komputera nic z tego nie będzie dostępne. Drugą jest to, że czasem bez przyczyny przestają działać i co ciekawe, często nie pomaga odłączenie i podłączenie klawiatury ani wyłączenie i włączenie Synapse – dopiero reboot załatwia sprawę na dobre. Chyba nie muszę dodawać, jak to wkurza, jeśli zdarzy się w trakcie pisania pilnego tekstu?
Razer Synapse 3 pozwala także na konstruowanie rozbudowanych makr lub nagrywanie ich na żywo (co pozwala zautomatyzować powtarzalne akcje w grach) i sterować podświetleniem i efektami. Gotowe zestawy można uruchamiać automatycznie wraz grą lub ręcznie przełączać w miarę potrzeby. Niektóre gry mają swoje gotowe presety barwne i Synapse aktywuje je automatycznie – Cyberpunk 2077 zmienił podświetlenie na stylowe niebieskie i żółte, po uruchomieniu Diablo 4 cała klawiatura zaświeciła się czerwienią, z wyjątkiem podstawowych klawiszy z aktywnymi funkcjami, które świeciły na biało. Z kolei podczas gry w Dziedzictwo Hogwartu klawiatura świeciła jak choinka w zależności od tego, co robiłem – podczas rzucania „Revelio” klawisze wybuchały wszelkimi odcieniami błękitu. Odpowiada za to moduł Chroma Connect i można te błyskotki na szczęście wyłączyć, jeśli ktoś nie lubi.
Oczywiście efekty świetlne to nie jedyne, co wyróżnia klawiaturę dla graczy. Poza programowaniem to także możliwość dostosowania częstotliwości odczytu i to w zakresie od 125 Hz aż do 8000 Hz, podczas gdy w typowych klawiaturach dla graczy pooling kończy się na standardowych dla Blackwidow v4 Pro 1000 Hz. Nie zabrakło też n-key rollover, więc nie da się jej zablokować zbyt wielką ilością klawiszy wciśniętych na raz. Dostępny jest też tryb gry, aktywowany ręcznie lub automatycznie, w którym można dezaktywować część klawiszy – typowo Windows i Menu, a dodatkowo także kombinacje Alt+Tab i Alt+F4 – niektórym bardzo przeszkadzają.
Podsumowanie
Razer Blackwidow V4 Pro wymagała ode mnie dość długiego przyzwyczajenia, przechodziłem bowiem z klawiatury 75% na pełną z dodatkowymi klawiszami. Potrzebowałem do tego paru dni, po których okazało się, że mogę korzystać z niej wygodnie. Nie ukrywam, że na czas pracy wyłączałem większość klawiszy dodatkowych, z wyjątkiem dodatkowego pokrętła, które okazało się całkiem przydatne. Blackwidow V4 Pro jest duża – większa niż zwykła klawiatura pełnowymiarowa i wymagała lekkiego przeorganizowania biurka. Ale ostatecznie dobrze mi się na niej pracuje i gra – wciąż nie wiem, czy ekstra efekty świetlne na klawiaturze mi się podobają, czy wkurzają – w sumie to chyba zależy od gry.
Ostateczna opinia? To jedna z lepszych klawiatur na jakich grałem i pracowałem. Powstały na niej dwie recenzje i sporo krótszych tekstów, wyczyściłem parę lochów w Diablo IV, zatopiłem trochę okrętów w World of Warships… Niestety Razer wycenia Blackwidow V4 Pro wysoko – klawiatura w większości sklepów kosztuje 1149 zł. Czy jest warta tych pieniędzy? Uważam, że tak.