Branża akumulatorów będzie rosła w siłę. Powodem tego jest nie tylko lawinowy wzrost produkcji samochodów elektrycznych, ale również zapotrzebowanie na systemy magazynowania energii wytworzonej z odnawialnych źródeł (fotowoltaika i turbiny wiatrowe). Eksperci z IDTechEx prognozują, że wkrótce do gry o dominację wejdzie nowa generacja akumulatorów.
Czytaj też: Polacy poznali tajniki recyklingu popularnych baterii. Cenne surowce odzyskamy w mgnieniu oka
Mowa o bateriach sodowo-jonowych, których główną zaletą jest to, co zresztą możemy przeczytać w nazwie – sód, czyli pierwiastek o wiele bardziej dostępny w złożach na świecie niż lit. Ponadto okazuje się, że fabryki produkujące akumulatory litowo-jonowe nie potrzebują znacznej przebudowy linii, aby móc zacząć wytwarzać odpowiedniki sodowe.
Rynek baterii sodowo-jonowych wzrośnie niebotycznie. Przynajmniej takie są prognozy
Dzisiejsza sytuacja nie wygląda jednak specjalnie obiecująco dla akumulatorów sodowo-jonowych. Mamy teraz do czynienia najwyżej z pojedynczymi programami pilotażowymi na świecie. Uruchamiane jest co prawda kilka zakładów, ale o małej mocy wytwórczej. Niemniej eksperci z IDTchEx w najnowszym raporcie zapowiadają rychłe rozpędzenie się rynku.
Do 2025 roku ma zostać wyprodukowane 10 GWh baterii sodowych. Wszystko zależy od tego, czy nowa technologia zdobędzie zaufanie wśród głównych graczy na rynku oraz w bankach, które będą udzielać pożyczek. Póki co koszt produkcji ogniwa sodowo-jonowego wynosi 87 dolarów za kilowatogodzinę, ale do 2030 roku może on spaść do 40 dolarów. Jest to dostatecznie niska cena, aby konkurować w branży.
Czytaj też: Tym akumulatorom czas powiedzieć „papa”. Nadchodzi nowa generacja baterii do elektryków
W jakich miejscach byłyby zastosowane owe akumulatory? Chociażby w przenośnej elektronice, ale również w samochodach elektrycznych. Baterie sodowo-jonowe cechują się dużą gęstością energii, wyższą prędkością ładowania i mniejszą utratą pojemności w niskich temperaturach. Zatem mogą w przyszłości stanowić atrakcyjną alternatywę – dowiadujemy się z raportu. A jak będzie naprawdę? Tak naprawdę wszystko zależy od sytuacji rynkowej litu i jego dostępności. Kiedy zasoby tego metali spadną, a koszty produkcji akumulatorów litowych wzrosną niebotycznie, to producenci najpewniej zwrócą się ku sodowej technologii.