Spalinowy silnik e-Rex firmy INNengine ma otworzyć nam oczy na alternatywę dla elektrycznych napędów
Czego trzeba rynkowi motoryzacji, aby utrzymać przy życiu spalinowe silniki i nie oszaleć na punkcie tych elektrycznych? Patrząc na aktualny stan technologii, planów firm oraz ustalonych już wymogów prawnych, może się nam wydawać, że kluczem do utrzymania jednostek napędowych tego typu jest nic innego, jak wodór, który zastąpiłby benzynę czy olej napędowy. Nie jest to wcale nierealne, jako że wiele firm eksperymentuje z takimi silnikami na wodór, które po prostu spalają ten gaz tak, jak “tradycyjne paliwo” i trudno się temu dziwić.
Czytaj też: Nie tylko odnawialne źródła energii. W przyszłości kwestia prądu będzie znacznie bardziej skomplikowana
Dziś problematyczne jest bowiem nawet wyobrażenie sobie np. ciężkiego przemysłu, który po dekadach uwiązania do wyjątkowo wydajnych i wytrzymałych silników oraz generatorów spalinowych, wymieniłby je na połączenie elektrycznych silników oraz akumulatorów. Równie trudno wyobrazić sobie segment małych samochodów, których producenci muszą lawirować między gabarytami, możliwościami oraz ceną, jako że akumulatory są nie tylko drogie, ale też ciężkie.
Tutaj do gry wchodzi na wskroś wyjątkowy silnik spalinowy e-Rex firmy INNengine, który działa w unikalny sposób, a to dzięki swojej innowacyjnej budowie. Jest to teoretycznie jednosuwowy silnik, ale tylko z pozoru, bo w procesie spalania biorą udział łącznie dwa ruchy (suwy). Szaleństwa do tej mieszanki dodaje fakt, że silnik ten nie spala oleju ani nawet nie wykorzystuje jednego z tych suwów do smarowania lub chłodzenia. Ten proces odbywa się oddzielnie, czyli dokładnie tak, jak w konwencjonalnym czterosuwowym silniku samochodowym.
Czytaj też: Chiny znowu to zrobiły! Ile prądu zapewnia największa na świecie turbina wiatrowa?
Oznacza to, że silnik e-Rex “wykonuje cztery konwencjonalne suwy w ramach dwóch ruchów”. Dzięki temu na papierze posiada wszystkie zalety silnika dwusuwowego, ale nie ma jego wad, co czyni go ogólnie atrakcyjną opcją i tyczy się to nawet implementacji, bo przez swoją konstrukcję obejmującą przeciwstawne tłoki, można go łatwo wykorzystać do napędzania więcej niż jednej osi. W gruncie rzeczy konstrukcja silnika INNengine to układ dwóch zestawów czterech przeciwstawnych tłoków, czyli w sumie ośmiu, które współdzielą komorę spalania.
Wlot świeżego powietrza i wylot spalin odbywają się tak samo, jak w silniku dwusuwowym, podczas gdy paliwo i iskra są podawane tak, jak w każdym innym silniku tłokowym. Wszystko to ponoć przekłada się na “płynną pracę przy bardzo niskim poziomie hałasu i wibracji”, a do tego wagi, bo e-Rex odznacza się niewielką wagą i wielkością, co potwierdzono przy jego montażu w rzeczywistej Maździe MX-5. W tym samochodzie zapewnił napęd na wszystkie koła, zajął ledwie połowę miejsca oryginalnego silnika o pojemności 1,8 litra, a mimo skromnej półlitrowej pojemności, zapewniał całe 126 koni mechanicznych mocy.
Czytaj też: Prąd znikąd. Każdego z nas otacza źródło energii, z którego nikt nie korzysta
Producent niestety nie pochwalił się momentem obrotowym, który jest generowany przez tę jednostkę napędową, ale twierdzi, że jego dzieło może być idealnym dodatkiem do hybrydowych samochodów i tych wykorzystujących spalinowe generatory. Ma to sens, jako że akumulatory o pojemności dziesiątek kilowatów ważą często krocie. Jednak czy rzeczywiście tego typu silnik może wpłynąć na rozwój elektrycznych samochodów?