To był intensywny wyjazd do Londynu. Sony przede wszystkim zaprosiło nas na pokaz produktu z innej kategorii (o nim opowiem więcej 25 lipca), ale skoro byliśmy już w Londynie, to skorzystano z tej okazji, by zaprezentować nam Sony HT-AX7. Sprzęt ma być nowym otwarciem dla kategorii, która powinna być czymś pomiędzy głośnikiem Bluetooth a soundbarem.
Firma adresuje to rozwiązanie dla tych, którzy chcą polepszyć swoje doświadczenie audio z urządzeniami mobilnymi przede wszystkim w domu, ale nie chcą też korzystać ze słuchawek. Zamiast izolować się od otoczenia i męczyć uszy, możemy przecież odpalić głośnik Bluetooth. Tylko czy ten zaoferuje nam dźwięk otaczający nas ze wszystkich stron? Raczej nie w taki sposób, jaki zaprezentowało Sony. Może zatem warto połączyć się z soundbarem? To dobre rozwiązanie, dopóki słuchamy dźwięku w jednym z przeznaczonych do tego pokojów. A Sony HT-AX7 ma nas pod tym względem nie ograniczać.
Podczas prezentacji przedstawiciele marki pozwolili mi spędzić krótki czas z najnowszym produktem. Jako że na miejscu pojawiłem się nieco wcześniej, miałem chwilę, by sfotografować sprzęt, nie udało mi się jednak uzyskać bezpośredniej kontroli nad jego działaniem. Potem zobaczyłem oficjalną prezentację, a następnie przeniosłem się do dwóch stref z materiałami odtwarzanymi z YouTube’a. Były to zarówno wykonania utworów z koncertów na żywo, jak i fragmenty wydarzeń sportowych. Przedstawiciele Sony nie udostępnili źródeł dźwięku z serwisów z wyższą jakością. Całość pokazu zajęła około godzinę. To wszystko składa się na bardzo wstępne pierwsze wrażenia.
Kosmiczny wygląd Sony HT-AX7, ale nie zapomniano o ekologii
Sony HT-AX7 w wizji jego twórców to sprzęt przede wszystkim domowy. Sugeruje to design, któremu daleko do sprzętu o zwiększonej trwałości czy wytrzymałości na wodę. W zasadzie to trudno cokolwiek powiedzieć o wyglądzie tego zestawu audio. Tak naprawdę wygląda on jak najzwyklejszy głośnik Bluetooth. Jedynym wyróżnikiem są znajdujące się u góry dwie mniejsze jednostki. To ładowane bezprzewodowo głośniki, które razem z głównym, dominującym rozmiarem elementem mają wytworzyć efekt przestrzenności. Mniejsze jednostki mają fizyczne wyłączniki i diody informujące o ich włączeniu. Nie mają za to złącz ładowania. Ich wygląd jest spójny z ich stacją dokującą, wykonano je też z tych samych materiałów.
By naładować mniejsze jednostki w Sony HT-AX7, musimy połączyć je z największym głośnikiem za pomocą magnesów. Te nie są na tyle mocne, by mniejsze głośniki zamontować na metalowych drzwiach i służą jedynie do dopasowania mniejszych głośników do stacji ładowania w największym module. Nie ma tu też żadnej smyczy ani nawet uchwytu na nią.
Czytaj też: Xperia 1 V i Xperia 10 V zapowiadają się ciekawie. Sony nadal walczy
To nie jest sprzęt przeznaczony do użytku terenowego, a jeśli już, to nie takiego, w którym miałby się ubrudzić. Widać to zresztą po wyglądzie – siatka okalająca głośniki, którą wykonano z butelek PET nadaje HT-AX7 stylu bliższego domowemu systemowi audio. Na ten moment szary to jedyny wariant kolorystyczny, w jakim zaprezentowano zestaw audio.
A jak prezentuje się jednostka centralna? Główny głośnik wyposażono już w większą liczbę przycisków. Poza kontrolą głośności znajdziemy tu przycisk do parowania przez Bluetooth, pauza i odtwarzanie oraz przycisk do odbierania rozmów, a także przycisk Sound Field. Wszystko to pokryte gumowanym materiałem, znanym z innych rozwiązań producenta. Urządzenie nie posiada portów – jego głównym celem jest przenośność i jedyny sposób na łączność z Sony HT-AX7 to Bluetooth (w standardzie 5.2). Może przy tym połączyć się z dwoma urządzeniami jednocześnie.
Sony wierzy w siłę algorytmów w HT-AX7
Sprzęt audio ma to do siebie, że wiele rzeczy zależy w nim od fizycznych parametrów. Sony próbuje znaleźć w tym wszystkim miejsce dla nowych rozwiązań. W największym głośniku zestawu Sony HT-AX7 znajdziemy 2 głośniki X-Balanced o większej powierzchni membrany, która nie ma typowego, okrągłego kształtu. Zamiast tego membranę wydłużono i nadano jej kształt zbliżony do jajka, co ma zwiększyć ciśnienie akustyczne i zmniejszyć zakłócenia.
Oczywiście do testów skuteczności takiego rozwiązania przydałaby się dedykowana aparatura. To, co będzie ważne z perspektywy użytkownika, to implementacja jeszcze dwóch głośników pasywnych. Wszystko to ma pogłębić doświadczenia w odsłuchiwaniu niskiego tonu. W odłączanych elementach znajdziemy po jednym głośniku. Skupiają się one na wrażeniu przestrzenności. Aby je uzyskać, należy wcisnąć przycisk Sound Field.
Po jego kliknięciu Sony HT-AX7 automatycznie szacuje, gdzie znajdują się inne głośniki. Zmienia przy tym specyfikę dźwięku w tym znaczeniu, że rozbija go na jeszcze bardziej przestrzenny niż standardowe stereo i wytwarza efekt zamknięcia w komorze dźwiękowej. W efekcie w niektórych nagraniach główny głośnik odtwarza większość słyszalnego pasma, zaś mniejsze głośniki zajmują się peryferiami – czasem trafiają na nie szumy i szczątkowe fragmenty słyszalnych odgłosów.
Czytaj też: Sony HT‑S2000 – jeden głośnik zamieni salon w salę kinową
Optymalny dystans bocznych głośników od głównej jednostki według przedstawicieli Sony wynosi 1,2 metra. Sprzęt ma generować uczucie obcowania z jeszcze większym systemem nagłośnieniowym dzięki upmix. To technologia, która dzieli dźwięk stereo na osobne ścieżki, a następnie rozmieszcza je dookoła nas tak, jakbyśmy byli otoczeni głośnikami z wszystkich stron. Jeżeli nie chcemy korzystać z wirtualizacji, wyłączymy ją jednym kliknięciem.
Jakie są wrażenia? Z pewnością nagrania z koncertów sprzed prawie 30 lat nie były najlepszym pomysłem na prezentację możliwości, ale trzeba oddać Sony, że HT-AX7 stwarza całkiem udane wrażenie przestrzenności. Czasem wiąże się to z tym, że na mniejszych głośnikach słyszymy tylko szuranie butów tenisistów, ale nie jest to bynajmniej ogromny problem. Faktycznie istnieje uczucie umieszczenia w środku akcji, ale nie wydawało się ono na pierwszy rzut ucha na tyle intensywne, by mówić tu o jakiejś rewolucji. Myślę, że kluczowe mogą okazać się warunki oraz dopasowanie sprzętu pod swoje ucho.
W personalizacji doświadczenia dźwiękowego z pewnością pomoże aplikacja mobilna Home Entertainment Connect. Ta pozwala na zmianę proporcji przenoszenia dźwięku między odczepianymi głośnikami i główną jednostką. Z poziomu programu będziemy także zarządzali odtwarzaczem multimedialnym. Włączymy jeden z kilku gotowych trybów, jak chociażby nocny, który zmniejszy ilość basu i dopasuje odpowiednio głośność czy tryb głosu, dobry do oglądania dłuższych filmów.
To wszystko przy całkiem wydajnych akumulatorach. Na jednym ładowaniu sprzęt może pracować nawet do 30 godzin, a 10-minutowe ładowanie zapewni 2,5 godziny pracy. Energię odzyskamy po podpięciu kabla USB-C.
U siebie nie widzę jeszcze miejsca dla Sony HT-AX7, ale są gusta i guściki
W momencie pisania tych słów nie znam jeszcze ceny Sony HT-AX7. Wiem jedynie, że przekroczy ona 2000 złotych. To sporo za głośniki, które nie zmiotły mnie jakością przesyłanego dźwięku, nie przeszły certyfikacji Dolby Atmos i mają raczej podstawową funkcjonalność. Z drugiej strony, jest to nowa kategoria sprzętu i z pewnością może przyczynić się do lepszych wrażeń przy oglądaniu filmu na laptopie i tablecie. Wszystko pod warunkiem, że będzie nam się chciało za każdym razem tworzyć przestrzenny układ i rozstawiać sprzęt (o ile zawsze będzie to możliwe).
Nie jest tak, że jestem krytyczny, bo Sony zrobiło coś źle. Jakość wykonania jest na dobrym poziomie, dźwięk brzmi odpowiednio szeroko, a efekt przestrzenności faktycznie istnieje. Być może dla kogoś będzie to wystarczający powód, by przy okazji sierpniowej premiery zdecydować się na kupno Sony HT-AX7. Ja mimo wszystko poczekałbym na pełnoprawne testy, bo sprzęt, choć obiecuje dużo, pracuje długo na baterii i jest czymś innym, to jednocześnie w żaden sposób nie sprawia wrażenia przełomowego lub chociażby bardzo przydatnego. Czas pokaże, czy miałem rację w ocenie.