Bez akumulatorów trudno sobie wyobrazić działanie elektryków, dlatego to im poświęca się najwięcej uwagi. Perypetie dotyczą różnych aspektów, od metod produkcji tych elementów, przez ich niewystarczającą pojemność, aż po czas potrzebny na ich ładowanie.
Czytaj też: Biedronka pomoże właścicielom aut elektrycznych. Pod sklepami pojawią się stacje ładowania
I to właśnie ta ostatnia kwestia wzbudzała szczególne zainteresowanie inżynierów związanych z CATL. Chińska firma jest największym na świecie producentem akumulatorów litowo-jonowych, dlatego wprowadzone zmiany z pewnością obiją się szerokim echem. A jest o czym mówić, ponieważ w grę wchodzi rzekomo 400-kilometrowy zasięg jazdy przy trwającym zaledwie 10 minut ładowaniu.
Na tym nowinki się nie kończą, ponieważ mówi się także o nawet 50-procentowym wzroście ładowania baterii. Jak udało się tego dokonać? Kluczem do sukcesu było ładowanie w niskich temperaturach. O ile jednak w tym przypadku mówimy o konieczności utrzymywania dość skrajnych temperatur, rzędu -20 stopni Celsjusza, tak pojawiła się perspektywa zwiększenia tych wartości do nieco “przyjemniejszych” poziomów.
Ładowanie elektryków dzięki podejściu proponowanemu przez chińskiego producenta powinno trwać krócej i być wydajniejsze
W takich okolicznościach wzrost wydajności wciąż byłby imponujący – powinien wynieść około 43 procent. Tak wyraźne zmiany były możliwe dzięki wykorzystaniu nowych materiałów elektrolitowych. Jeśli zaś chodzi o dalsze plany dotyczące szybkiego ładowania, to te również brzmią intrygująco. Możliwe miałoby być sprawienie, by proces ten wymagał zaledwie 5-7 minut. To przecież wartości niewiele różniące się od czasu potrzebnego na zatankowanie samochodu z silnikiem spalinowym.
Przed rokiem przedstawiciele CATL ogłosili, że trzecia generacja ich akumulatorów zapewni zasięg ponad 1000 kilometrów na jednym ładowaniu. Qilin, bo tak nazywa się nowa technologia, cechuje się rekordową wydajnością i gęstością energii. W kontekście akumulatorów litowo-jonowych producenci skupiają się na projektowaniu baterii, które mogłyby sprawdzać się w zimowych warunkach pogodowych.
Czytaj też: Dziwna ciecz jako nowe źródło energii. Akumulatorów litowych nie będziemy już potrzebować
Wynika to rzecz jasna z faktu, iż niskie temperatury spowalniają reakcje zachodzące wewnątrz roztworu elektrolitu. Bez tego ostatniego nie byłoby możliwe przekazywanie ładunku między dwiema elektrodami akumulatora. W niskich temperaturach konieczne staje się więc zużywanie energii do ogrzania pojazdu elektrycznego. Dzięki dokonywanym przez naukowców postępom proces ładowania mógłby trwać krócej, a jego wydajność powinna stawać się coraz wyższa.