Ford Focus ST wygląda bardzo cywilizowanie, ale detale zdradzają jego możliwości
Fordy w wersji ST, czyli obecnie Fiesta, Focus i Puma, zazwyczaj mocno rzucają się w oczy za sprawą jaskrawych, pięknie nasyconych kolorów lakieru. Testowany Focus ST w kombi trafił nam się w kolorze szarym (Magnetic Gray), w którym wyglądał zaskakująco cywilizowanie.
Focus sam w sobie ma agresywną sylwetkę, ale o tym, że próba wyprzedzenia go spod świateł to nie jest mądry pomysł, informują tylko małe detale. Są to oczywiście emblematy ST na przednim grillu i klapie bagażnika, podwójny wydech i bardzo efektowne, 19-calowe felgi z niskoprofilową oponą (235/35). Z tymi felgami lepiej omijać krawężniki, co dobitnie pokazywał testowany egzemplarz, w którym jedna felga miała spore przetarcie po jednym z poprzednich testujących. Przy tym profilu opony, w tym przypadku przetarcie felgi oznacza też przetarcie i potencjalne uszkodzenie samej opony.
Ford Focus ST w kombi ma 4672 mm długości (290 mm więcej niż hatchback), 1979 mm szerokości (z lusterkami) i 1469 mm wysokości (17 mm więcej niż hatchback) oraz rozstaw osi 2700 mm i 108 mm minimalnego prześwitu. Jak na swój segment, zdecydowanie nie jest to przesadnie duże auto.
Testowany egzemplarz idealnie pokazuje, że to, jak bardzo Focus ST ma się rzucać w oczy, zależy od kupującego. Albo będziecie go z daleka widzieć i słychać, szczególnie w kolorze Mean Grean, albo będziecie go… tylko słyszeć, jeśli zdecydujecie się na bardziej stonowany lakier.
Czytaj też: Test Seat Leon Sportstourer – rodzinne kombi nie musi być nudne jak Passat TDI
Albo głośniki, albo bagażnik – Ford Focus ST to sztuka wyboru
Ford każe nam zdecydować przy zakupie Focusa ST, czy chcemy mieć większy bagażnik, czy lepsze głośniki. Wariant z nagłośnieniem Bang&Olufsen ma bagażnik o pojemności 541 litrów, a bez niego to już 635 litrów. To spora różnica i na pewno wielu osobom da to sporo do myślenia.
Bagażnik jest bardzo funkcjonalny. Duży, głęboki i z paroma ciekawymi rozwiązaniami. Oprócz chowanych haczyków po bokach, z podwójnej podłogi możemy zrobić przegrodę. Albo pionową, albo nachyloną pod kątem. To bardzo dobre rozwiązanie w momencie, kiedy mamy do przewiezienia mniej bagażu. W ten sposób mogliśmy np. wrzucić tam dwie walizki kabinowe i plecak, które normalnie bez dodatkowego przyczepienia latałyby po całym bagażniku. Podłogę możemy też zdemontować, gdybyśmy potrzebowali więcej głębokości, ale już demontaż znajdujących się pod nią plastikowych szyn… to nie jest taka prosta sprawa.
Czytaj też: Test Volvo V90 T8 Recharge. Limuzyna? Auto rodzinne? Wyścigówka? Tak!
Ford Focus ST to idealne połączenie prostoty i funkcjonalności
Dawno już przy fotografowania wnętrza auta, po kilku zdjęciach nie miałem w głowie myśli – tu już nic więcej nie ma. Bo faktycznie Ford Focus ST ma stosunkowo niewiele elementów, które można pokazać jako coś… oddzielnego.
We wnętrzu wzrok od razu przykuwa bardzo duży ekran na desce rozdzielczej, efektowny plastik imitujący włókno węglowe i fotele Ford Performance. To bardzo dobre połączenie sportowego zacięcia i wygody podróżowania. Z jednej strony mamy wyraźnie utwardzone boki oparcia i siedziska, ale nie na tyle, żebyśmy mieli problemy z wysiadaniem i siniaki od tego po kilku dniach jazdy. Fotele dobrze trzymają na zakrętach, ale jednocześnie są bardzo wygodne, mają rozkładane siedziska i elektroniczną regulację, wraz z podparciem odcinka lędźwiowego, w standardzie. Długie podróże w nich nie stanowią żadnego wyzwania.
Przyznam, że nie od razu zauważyłem, że Ford pozbawił nowej generacji Focusa większości przycisków. Na desce rozdzielczej zostały tylko guziki od aktywacji asystenta parkowania, auto-hold, nawiewu przedniej szyby i wyłączenia kontroli trakcji. Do tego przycisk Start/Stop i pokrętło regulacji głośności. Wbrew pozorom, to w zupełności wystarcza, bo na ekranie głównym cały czas są wyświetlane przyciski podstawowej regulacji klimatyzacji, z których korzysta się bardzo wygodnie, choć faktycznie odciąga to kierowcę od drogi, bo wymusza zerknięcie na wyświetlacz.
Jeśli chodzi o jakieś dodatkowe elementy, to można tu wspomnieć o schowku na okulary obok lusterka wstecznego i kosztującym dodatkowe 6200 zł ogromnym, panoramicznym dachu. Jest otwierany w przedniej części i duży plus za osobne sterowanie dachem i roletą. Możemy dzięki temu otworzyć okno, bez przesuwania rolety. W słoneczne dni to świetna sprawa.
Z tyłu jest bardzo skromnie. Brak klimatyzacji, nawiewów, są tylko dwa porty USB na tunelu środkowym i rozkładany podłokietnik na środku. Kanapa jest dzielona w proporcjach 40/60, ale dużą zaletą, jak przystało na kombi, jest bardzo dużo przestrzeni na nogi i nad głowami. Na tylnej kanapie siedzi się miękko i bardzo wygodnie.
Wnętrze jest wykonane bardzo dobrze, choć bez specjalnie luksusowych materiałów. Skóra, miękki plastik, trochę gumy, wszystko bardzo dobrze ze sobą spasowane i poza pokrętłem selektora kierunku jazdy, bez piano-back. Nie ma też żadnego wielokolorowego podświetlenia, poza charakterystycznymi dla Forda, pięknymi niebieskimi akcentami np. wokół wnętrza uchwytów na napoje. Te wnętrze nie potrzebuje świecących dodatków.
Na plus jest też wyciszenie. Pomimo sportowej charakterystyce, w podstawowym trybie jazdy we wnętrzu nie jest głośno i powyżej 120 km/h słychać tylko lekki opór powietrza. Bez trybu Sport wydech wyraźnie słychać tylko przy przyśpieszeniu, ale już podczas jednostajnej jazdy można o nim zapomnieć.
Czytaj też: Test Kia Stonic – tanie auto nie musi epatować taniością
Ford zdecydowanie umie w interfejs
Interfejs na ekranie głównym może mieć jasny lub ciemny motyw kolorystyczny. Menu jest proste, nieskomplikowane i dostanie się do odpowiednich ustawień i opcji zajmuje bardzo mało czasu. Szybko można to wszystko zapamiętać i poruszać się praktycznie automatycznie. Ford stara się jak może, aby wykorzystać duży ekran, więc z prawej strony możemy wyświetlać dodatkowe okno nawigacji lub odtwarzacza muzyki. Już myślałem, że jest ono wyświetlane na stałe podczas korzystania z Android Auto i wszelkie negatywne porównania z Hyundaiem już miałem przygotowane, ale Android Auto można jednym przyciskiem zmaksymalizować na cały ekran. Poza oczywiście dolnym paskiem sterowania klimatyzacją.
Sam Android Auto na tak dużym ekranie prezentuje się genialnie. Bardzo wygodnie można korzystać z dzielonego ekranu, a zmaksymalizowana mapa jest dosłownie ogromna. Sama łączność ze smartfonem odbywa się w pełni bezprzewodowo.
Ekran kierowcy jest bardzo prosty i w opcji o przekątnej 12,3 cala jest dostępny w standardzie. Niewiele można na nim zmienić, mamy tu tylko dwa motywy kolorystyczne w zależności od trybu jazdy, a pomiędzy zegarami możemy wyświetlić różne informacje dodatkowe i tutaj wybór treści jest całkiem spory.
Ford nie przewidział w cenniku Focusa obecności kamer 360. Mamy tu tylko kamerę cofania, ale dobrej jakości, z szerokim polem widzenia i dodatkowymi liniami pomocniczymi, w tym linią ułatwiającą podczepienie przyczepki.
Pomimo tego, że testowany egzemplarz nie był wyposażony w głośniki zmniejszające pojemność bagażnika Bang&Olufsen, jakość dźwięku stoi na bardzo dobrym poziomie. Do tego mamy szeroki zakres regulacji, wraz z equalizerem i różnymi trybami brzmienia, więc zdecydowanie nie ma tu powodów do narzekania.
Czytaj też: Test Hyundai Kona N. Prawdopodobnie jedyne takie auto na rynku
Ford Focus ST i silnik bez prądu
Foscus ST został wyposażony w potężny (jak na dzisiejsze standardy), 2,3-litrowy silnik EcoBoost o maksymalnej mocy 280 KM przy 6000 obr./min. i 415 Nm momentu obrotowego przy 3000 obr./min. Rozpędza nasze sportowe kombi 0-100 km/h 5,8 s, a jego prędkość maksymalna to 250 km/h. Imponujące osiągi, ale to nie w przyspieszeniu na prostej kryje się czar tego auta.
W 2019 roku Ford zaprezentował nową generację Focusa ST, wyposażoną w eLSD – elektryczny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu, nazywany potocznie szperą. Polega to na kontrolowaniu momentu obrotowego przednich kół (Focus ST ma napęd na przód) tak, aby zapewnić jak najlepszą przyczepność i zapobiec poślizgowi koła wewnętrznego podczas skręcania. Nie wnikając w technikalia – to auto zachowuje się, jakby było przyklejone do asfaltu. Nie miałam okazji sprawdzić go w trudnych warunkach, bo pogoda podczas testu dopisywała, ale biorąc pod uwagę to, czego doświadczyłam, myślę, że trudno byłoby stracić nad nim kontrolę. No, chyba że lubicie celowo wywołać nadsterowność, żeby się pobawić w zakrętach. Znajdzie się sposób również na to, wszystko zależy od wybranego przez Was trybu jazdy.
Tryb Normal jest tym, z którego pewnie będziecie korzystać najczęściej – Focus ST ma wtedy założony porządny kaganiec. Będzie zachowywał się w sposób cywilizowany, nawet po asertywnym użyciu gazu będzie potrzebował chwili, żeby zebrać się w sobie i przejść do działania. Nawet niedoświadczony kierowca, który nie lubi szybkiej jazdy, będzie w stanie bez problemu nad nim zapanować.
Tryb Sport będzie trzymał Focusa ST na wyższych obrotach i nie będzie mus się spieszyło ze zmianą biegów, ale to tryb Track potrafi zamienić go w szatana. Dezaktywuje kontrolę trakcji i ESP i to właśnie wtedy możecie go wprowadzać w nadsterowność, ale też jeśli się tego nieco obawiacie, kontrolę trakcji można włączyć ręcznie, przyciskiem pod ekranem, nadal mając do dyspozycji torowe przyśpieszenie.
Nie ma tutaj trybu Eco. Bardzo dobrze – pasowałoby to jak pies do jeża. Focus ST to auto sportowe i niezależnie od tego, w którym trybie w danym momencie pracuje, nie pozwoli Wam o tym zapomnieć. Będziecie o tym pamiętać na każdym progu bezpieczeństwa, dziurze i studzience – to zawieszenie nie zna słowa „miękko”. Będziecie o tym pamiętać również podczas manewrowania – układ kierowniczy jest precyzyjny, ale i twardy – o kierowaniu jednym palcem radziłabym nawet nie marzyć. Przypomni Wam o tym również dźwięk – to auto mruczy pięknie, a każde wciśnięcie gazu wywołuje serię dźwięków, które wywołują uśmiech na twarzy kierowcy. Nie przesadzam. Utknęłam w korku i mogłam jedynie powolutku toczyć się razem z innymi nieszczęśnikami, a i tak przez dźwięk wydechu nie mogłam przestać się uśmiechać. Pokazywałam auto koledze. Stało zaparkowane, uruchomiłam silnik, a kiedy usłyszał ten dźwięk, jego twarz wyrażała błogie szczęście i usłyszałam: „Jest zajebisty”, chociaż nie zdążyliśmy się nim nawet przejechać. Nie wiem tylko, po co producent raczy nas dodatkowymi dźwiękami silnika wydobywającymi się z głośników – przecież wystarczy opuścić szyby, aby poczuć radość.
Testowany przez nas egzemplarz został wyposażony w automatyczną skrzynię biegów. Wiem, wiem, przy takim aucie każdy chciałby mieć manual, ale nie lękajcie się – mamy tutaj łopatki zmiany biegów, choć niestety bardzo małe. Rozwiązanie cholernie wygodne – jeśli na co dzień tkwicie w korkach, standardowy automat jest po prostu wygodny, a jeżeli chcecie poszaleć – proszę bardzo, łopatki są do Waszej dyspozycji.
Czytaj też: Test Ford Kuga PHEV. Ładny, duży i oszczędny
Ford Focus ST wcale nie pali tyle, ile mu wlejesz. Na ogół…
Po takim aucie nie można, wręcz nie powinno się spodziewać niskiego spalania. Focus ST nie został zaprojektowany po to, żeby głaskać portfel właściciela. Jeżeli będziecie go cisnąć, sky is the limit, natomiast my podamy Wam zużycie przy płynnej, spokojnej jeździe.
Cykl miejski | 12,3-14 l/100 km |
Trasa – droga krajowa (70-90 km/h) | 5,9 l/100 km |
Droga ekspresowa (tempomat ustawiony na 120 km/h) | 7,3 l/100 km |
Autostrada (tempomat ustawiony na 140 km/h) | 8,7 l/100 km |
Spokojnie pokonywana trasa nie będzie Was bolała, ale miasto… Jak widać. Po okrągłych 14 litrach próbowałam zbić zużycie, ale niezależnie od tego jak bardzo się starałam, nie udało mi się zejść poniżej 12 litrów. Czy jest to przeszkoda nie do pokonania? Wątpię, Focus ST to zbyt zajebiste auto, żeby miało to spędzać sen z powiek jego właściciela. Dodajmy tylko, że przy bardziej dynamicznej jeździe na drodze szybkiego ruchu ze sporą ilością wyprzedzania, ale bez bicia rekordów prędkości, można się zmieścić w spalaniu na poziomie 10l.
Czytaj też: Test Mercedes GLC 220d – popularny SUV w ultraoszczędnej wersji
Cenę trzeba zaliczyć do zalet Focusa ST
Cena Focusa ST w wersji kombi, z automatyczną skrzynią biegów, zaczyna się od 193 230 zł. Jest to najlepiej wyposażona wersja, ale mimo wszystko, kilku elementów jej brakuje. Na szczęście dodatkowe pakiety oferowane są w rozsądnych cenach. Pakiet Driver Assistance, kosztujący 2 800 zł, zawiera w zasadzie wszystkie elementy związane z bezpieczeństwem i komfortem prowadzenia, jaki będziecie potrzebować. Monitorowanie martwego pola, adaptacyjny tempomat z funkcją Stop&Go, kamera cofania, ostrzeganie o ruchu poprzecznym podczas cofania, utrzymywanie auta na środku pasa ruchu, czy automatyczne sterowanie światłami drogowymi – to wszystko dostaniecie w pakiecie za niespełna 3 000 zł. Dostępny jest też pakiet Winter (podgrzewana kierownica, przednie fotele i przednia szyba) za 1 000 zł i pakiet Parking (automatyczne parkowanie równoległe i prostopadłe) za 2 850 zł.
Po przeprowadzeniu wstępnej konfiguracji wyszło mi, że Focus, którym jeździliśmy, kosztowałby mniej więcej 205 000 zł. Da się taniej, ale było tutaj kilka dodatkowych pakietów. MIMO WSZYSTKO – niewiele ponad 200 000 zł za takie auto? To wręcz śmieszna kwota.
Czytaj też: Test Nissan Qashqai e-Power – nietypowa hybryda potrafi być oszczędna
Sportowe kombi kosztuje majątek, ale jest też Ford Focus ST
Ford Focus ST to idealne połączenie – z jednej strony rodzinne auto, które pomieści Was, Wasze pociechy i ich bagaże, z drugiej strony nie pozwoli Wam osunąć się w meandry świata, z którego nie da się powrócić – świata tatełów ,dla których samochód to jedynie narzędzie, a radość z jazdy – tylko piękne wspomnienie. Będzie Was cieszyć i zachęcać, abyście dali się ponieść odrobinie szaleństwa i poczuli, że życie potrafi być ekscytujące.
Napisałabym, że jest to bezcenne, ale nie zrobię tego, bo cena Focusa ST jest, jak na dzisiejsze standardy, rażąco wręcz uczciwa. Szczególnie jeśli popatrzycie, ile trzeba wydać za równie dynamiczne (ok, albo nawet nieco bardziej dynamiczne) Volvo V90, Audi RS4 czy BMW M340i Touring, że o M3 Competition Touring nie wspomnę.