Nie ma czegoś takiego jak jeden, uniwersalny, dobry dla wszystkich system smart home, czego sam jestem dobrym przykładem. Nie potrzebuję samowłączającego się ekspresu do kawy, automatycznych rolet unoszących się samoczynnie gdy otworzę oczy z rana ani innych tego typu bajerów. Są jednak aspekty inteligentnego domu, które chcę zaimplementować, bo ułatwiają życie, są bardzo przydatne, a jednocześnie nie na tyle newralgiczne, żebym np. nie mógł się dostać do domu gdy serwer dostawcy ma awarię, jak miało to kiedyś miejsce u jednego z wiodących dostawców.
Dlatego nowy zestaw akcesoriów Tapo z miejsca przykuł moją uwagę, bo zdaje się być wprost stworzony dla ludzi takich, jak ja – którzy chcą mieć dom inteligentny, ale bez przesady.
Akcesoria Tapo nie wymagają żadnych zmian w domu
Do testów otrzymałem kilka drobnych akcesoriów:
- Monitor Temperatury i Wilgotności Tapo T315
- Czujnik magnetyczny Tapo T110
- Czujnik ruchu Tapo T100
- Przycisk Smart Tapo S200B
- Smart Hub z dzwonkiem Tapo H100
- Dwie inteligentne żarówki – Tapo L530E oraz L510E
Wydawać by się mogło, że to niewiele, zwłaszcza że ceny tych akcesoriów wcale nie są wygórowane. Do tego mówimy o naprawdę niewielkich drobiazgach, z których największy jest bodajże Smart Hub, a i tak jego obrys niemal nie wystaje poza gniazdko i odstaje od niego znacznie mniej od innych hubów, z którymi miałem ostatnio do czynienia.
Oczywiście powyższe akcesoria to tylko skromny wycinek pełnej kolekcji akcesoriów do inteligentnego domu od marki Tapo. Okazuje się jednak, że nawet z tak ograniczonym zestawem można naprawdę wiele zdziałać.
Jak działa system smart home od Tapo?
Konfiguracja systemu jest bajecznie prosta. Instalujemy aplikację Tapo i najpierw dodajemy do niej Smart Hub, który jest wymaganym „łącznikiem” dla większości drobnych urządzeń TP-Link. Wstępne połączenie sprowadza się od podążania za wskazaniami instrukcji wyświetlanej na ekranie.
Następnie możemy podłączyć akcesoria do Smart Hubu (możemy to również zrobić później). Jeśli zrobimy to od razu, wyjmując urządzenia z pudełka, to zostaną one wykryte automatycznie przez aplikację. Jeśli najpierw wyjęliśmy urządzenia z pudełek, możliwe, że konieczny będzie ich reset w celu ponownego połączenia. Jeśli któreś z urządzeń wymaga aktualizacji firmware’u, aplikacja od razu jej dokona.
Po podłączeniu wszystkich urządzeń możemy z nich korzystać indywidualnie, oczywiście, ale największą siłą smart domu jest projektowanie tzw. „scen”, czy – jak nazywa je Tapo w swojej aplikacji – „akcji smart”.
To właśnie dzięki akcjom smart tak niepozorne urządzenie jak mały guziczek czy przenośny miernik wilgotności mogą naprawdę zmienić sposób interakcji z naszym domem.
Na pierwszy ogień weźmy może przycisk Tapo S200B. Po kilku tygodniach testowania nie mam wątpliwości, że najlepiej jest mieć takich przycisków kilka, rozrzuconych po domu, bo nie sposób zdecydować się na jedno najlepsze zastosowanie.
W zestawie z przyciskiem mamy dwie taśmy 3M do przymocowania go do dowolnej powierzchni, a także magnetyczną płytkę, którą możemy przyłapać przycisk do lodówki, drzwi, etc. Lepiej jednak korzystać z niego w dobrych warunkach, gdyż nie spełnia on norm odporności i pracuje tylko w temperaturach dodatnich, toteż nie nada się np. na dzwonek przy drzwiach zewnętrznych domu. W mieszkaniu za to – jak najbardziej. Przyklejamy taki przycisk do drzwi, konfigurujemy w aplikacji i voila, mamy dzwonek do drzwi, odtwarzający sygnał poprzez głośniczek w Smart Hubie.
Przycisk ma jednak więcej funkcji. Możemy go zaprogramować tak, by reagował nie tylko na pojedyncze, ale także na podwójne wciśnięcie. Jest on też obrotowy, co również się przydaje, np. do kontroli temperatury w domu lub – jeszcze lepiej – do kontrolowania oświetlenia, co też sam zrobiłem, łącząc go z inteligentnymi żarówkami.
Przycisk zasilany jest jedną baterią CR2032, która ma wystarczyć na ponad rok, więc nie trzeba się martwić ładowaniem.
Jeśli chcemy mieć zawsze pewność, że zostawiamy za sobą zamknięty dom, przyda się Czujnik Magnetyczny Tapo T110. To bardzo proste w swym działaniu urządzenie – mocujemy jedną część na drzwiach/oknie, drugą na framudze i kiedy dwie części przestaną się znajdować w jednej linii, aplikacja powiadomi nas, że okno lub drzwi są otwarte. W ten sposób jeśli wyszliśmy z domu i zapomnieliśmy to sprawdzić, możemy na pierwszy rzut oka zobaczyć, czy i gdzie coś jest otwarte.
Naturalnie czujnik magnetyczny może też posłużyć do wyzwolenia różnych akcji, chociażby takiej, że gdy otwieramy okno, grzejniki automatycznie się wyłączają lub obniżają temperaturę grzania. Może też służyć nam jako np. automatyczny włącznik światła, jeśli zamontujemy go na drzwiach pomieszczenia. Może posłużyć jako alarm na szafce lub szufladzie, do której chcemy ograniczyć dostęp innych osób. Proste, ale bardzo przydatne. Podobnie jak przycisk, również i czujnik magnetyczny działa na jednej baterii przez ponad rok.
Kolejnym bardzo prostym, a niezwykle przydatnym urządzeniem jest czujnik ruchu Tapo T100. Możemy go wykorzystać w wielu konfiguracjach i w każdym miejscu. Wykrywa on ruch na dystansie do 7 metrów i polu widzenia do 120 stopni. Czułość możemy oczywiście regulować, podobnie jak ustawiać czujnik tak, aby uzyskać optymalny obszar detekcji. Na co nam taki czujnik? Osobiście wykorzystałem go do stworzenia prostej sceny, w której jeśli czujnik wykryje ruch, automatycznie włącza światło w korytarzu. Bardzo przydatne, jeśli nocą zachce się nam wyjść do toalety, lub zwierzaj narobią coś na diabła i trzeba szybko wstać sprawdzić, co się wydarzyło.
Taki czujnik pozwala nam też oszczędzać energię w całym domu, bo można go ustawić tak, by automatycznie gasił światło, gdy nie wykrywa ruchu. A skoro o energii mowa, to dołączona do zestawu bateria powinna wystarczyć nawet na dwa lata użytkowania.
Inteligentne żarówki już chyba każdy zna, więc nie ma się nad czym rozwodzić, ale dość powiedzieć, że jeśli nadal korzystasz w domu ze zwykłych żarówek, to dużo tracisz. Dla samej funkcji rosjaśniania/ściemniania, niewymagającej dodatkowego kontrolera na ścianie, warto zainwestować w taki dodatek, podobnie jak dla zmiany koloru podświetlenia, która może diametralnie zmienić charakter pomieszczenia.
Inteligentna żarówka w parze z przyciskiem S200B spisała mi się doskonale w sypialni. Przycisk leżał sobie na szafce przy łóżku, a ja mogłem sterować natężeniem światła i zgasić je, bez konieczności wstawania do przełącznika. Jeśli ktoś nie ma lampki nocnej przy łóżku, takie rozwiązanie to ogromna wygoda.
No i w końcu mamy czujnik temperatury i wilgotności Tapo T315, przez którego mam ochotę dokupić do domu nawilżacz i inteligentne wtyczki. O ile bowiem w większości pomieszczeń w domu mam wilgotność optymalną, tak ustawienie miernika w sypialni uświadomiło mi, że nocą nawilżenie powietrza spada tam znacznie poniżej rekomendowanych 40%, co wyjaśnia, dlaczego tak często budzę się rano z drapiącym gardłem i przytkanym nosem.
Ten prosty, malutki czujnik może wyzwalać dwie akcje: jeśli wykryje spadek temperatury, uruchomi ogrzewanie (lub wentylację), a jeśli wilgotność powietrza spadnie poniżej określonego poziomu, może uruchomić inteligentne gniazdo z podłączonym do niego nawilżaczem powietrza.
Tapo T315 może nie jest dużym urządzeniem, bo mierzy raptem 62x62x24,5 mm, ale jego 2,7-calowy wyświetlacz e-ink jest doskonale czytelny. W zestawie mamy taśmę dwustronną 3M, pozwalającą zamontować go na ścianie (choć równie dobrze sprawdza się stojąc na blacie), zaś za zasilanie odpowiadają dwie baterie AAA, które mają wystarczyć na dwa lata pracy.
Proste rozwiązania, wielkie zmiany
Z pomocą kilku drobnych gadżetów sprawiłem, że mój dom zaczął ze mną współpracować. Kilka pozornie niewielkich udogodnień okazało się tak użytecznymi, że rozważam doinwestowanie i wyposażenie całego domu w tego typu małe czujniki, bo są one nieinwazyjne i doskonale się ze sobą komunikują. Nie rzucają się też w oczy, więc gdy przyjdą goście, mogą nawet nie zauważyć, że nasz dom jest inteligentny.
Przede wszystkim mówimy jednak o naprawdę niedrogich urządzeniach, kosztujących w większości po kilkadziesiąt złotych (najdroższy jest monitor wilgotności, a i on nie kosztuje więcej niż 130 zł). A to dobitnie pokazuje, że minęły czasy, gdy w celu budowy inteligentnego domu trzeba było wydawać fortunę. Dziś wystarczy kilka stówek, by zmienić każdy dom w smart dom.