Nie potrzeba obcych, żeby mieć UFO na Ziemi. Spójrz tylko na ten awiacyjny unikat

Odpowiadałem już na to, czy obcy są wśród nas i czy powinniśmy obwiniać gatunek nie z tej ziemi o regularne doniesienia o UFO. Patrząc jednak na ten sprzęt, mogę być pewny jednego – ludzkość nie potrzebuje obcych, żeby wprawiać innych w osłupienie i tyczy się to nie tylko dzieł z Hollywood.
ufo
ufo

Ziemia miała swoje UFO na długo, nim modne stało się ich nagrywanie w jakości 144p

Firma Magnus Aerospace Corporation opracowała w latach 80. projekty L20-1, a więc czegoś, co nawet dziś można uznawać za statek obcych. Nawet nazwa tego dzieła sugeruje coś z obcej planety, ale najważniejsze w tej kwestii sprowadza się zarówno do jego wyglądu, jak i napędu. Jego nieziemski wręcz wygląd przypominał statek kosmiczny obcych, a sposób, w którym miał latać, oddzielał go grubą linią od innych projektów i to nawet tych ze sfery dzieł science-fiction.

Czytaj też: To nie UFO. To tysiące piorunów nagranych z przestrzeni kosmicznej

Za napędzenie L20-1 miał odpowiadać system napędowy z czterema 3500-konnymi silnikami, wykorzystujący dodatkowo “efekt Magnusa”, a więc odkrycie H. G. Magnusa z 1852 roku. Efekt ten występuje, gdy wirujący obiekt wywiera siłę na otaczające powietrze, zmieniając jego trajektorię. W przypadku LTA 20-1 efekt ten został wykorzystany do zapewnienia dodatkowej siły nośnej, co zwiększyło siłę aerostatyczną balonu wypełnionego helem. 

Innymi słowy, ten unikalny sterowiec wykorzystywał wielki kulisty balon wypełniony najlżejszym gazem znanym ludzkości, który z kolei obracał się wokół poziomej osi, generując tym samym siłę nośną i ciąg. Był to pomysł kanadyjskiego wynalazcy Fredericka D. Fergusona, który to w ramach Van Dusen Development Corporation zainicjował projekt, a następnie założył Magnus Aerospace Corporation, aby kontynuować jego rozwój.

Czytaj też: UFO pojawiają się w kolejnych krajach. W ostatnich dniach ich obecność potwierdzono na trzech kontynentach

Patent Fergusona wyszczególniał dwie wersje LTA 20-1 – jedną z mniejszym balonem sferycznym (72P) i większą (160P). Oba warianty mogły osiągać prędkość do 112 km na godzinę, ale większy balon miał mieć znacznie okazalszy udźwig (jego masa startowa wynosiła prawie 125 ton), który był idealny do transportowania ciężkiego sprzętu budowlanego, reagowania na katastrofy i mógł stanowić nowy element światowej logistyki. Marzenia były wielkie, cele ambitne, a i pieniądze na realizację pomysłu takiego sterowca się znalazły.

W rzeczywistości Magnus Aerospace Corporation przeprowadziła testy walidacyjne prototypu, wykazując obiecujące wyniki. Modele podskalowe LTA 20-1 były testowane na kanadyjskich uniwersytetach i przyczyniły się do trwających badań i rozwoju aerodynamiki oraz konstrukcji sterowców, ale nigdy nie stworzono pełnowymiarowego LTA 20-1. Pomimo zainteresowania ze strony zagranicznych firm, Magnus Aerospace Corporation nie była w stanie zbudować tego sterowca, a w 2002 roku upadła

Czytaj też: Nowy dron bojowy Turcji wygląda jak UFO. Bayraktar TB2 to przy nim zabawka

LTA 20-1, ze swoją niekonwencjonalną metodą napędu i wizjonerską konstrukcją, był ambitnym projektem, który próbował wnieść sterowce na nowy poziom. Chociaż nie udało się wprowadzić tych osiągnięć do użytku w rzeczywistym świecie, pomysłodawca LTA 20-1 zapewnił światu jedną z najbardziej unikalnych konstrukcji w sektorze awiacji, którą można uważać za dzieło rodem nie z tego świata.