Najnowszy aparat fotograficzny to niemal zawsze kłopoty. Przeczytaj, zanim kupisz

Zakup nowego aparatu fotograficznego lub obiektywu tuż po premierze to nie tylko nowe możliwości. Sprzęt premierowy to także zestaw problemów, które dobrowolnie bierzemy sobie na głowę, licząc, że kiedyś się jakoś rozwiążą. O ile hobbysta z reguły może poczekać (nie, żeby chętnie, co to to nie), to kupując sprzęt do pracy oczekujemy raczej, że będziemy mogli wykorzystać pełnię jego możliwości zaraz po wyjęciu z pudełka. Tylko że najczęściej to nie zadziała.
Sony a6700
Sony a6700

Lubisz nowości, to cierp i czekaj aż software dogoni sprzęt

W zeszłym roku na początku czerwca Sony zaprezentowało 3 małe i bardzo udane obiektywy pod APS-C – power zoom 10-20 mm f/4 i dwie stałki, 11 mm f/1.8 i 15 mm f/1.4, które niedługo później udało mi się wypożyczyć na urlopowe testy. W tym roku na tych samych zasadach zabrałem aparat Sony a6700, który w moje ręce trafił jeszcze w wersji przedprodukcyjnej, na gorąco, tydzień po premierze.

Sony a6700

Co łączy te pozornie odległe w czasie wydarzenia? No niestety, problemy. Za premierami sprzętu bowiem nie nadąża wsparcie w oprogramowaniu. Spójrzmy na najpopularniejsze wywoływarki do formatu RAW:

ProgramWsparcie
Sony Imaging EdgeTAK
Photoshop / Adobe Camera RAWTAK
Lightroom / Lightroom ClassicTAK
Capture One ProNIE
DxO Photo LabNIE
ON1 Photo RAWNIE
Luminar NeoNIE
Affinity PhotoNIE
ACDSee Photo StudioNIE
AfterShot ProNIE
DarktableNIE
RawTherapeeNIE
SilkyPixNIE
Pixelmator Pro / PhotomatorNIE
ART (z libraw)NIE

W dniu premiery pliki z a6700 rozumiał wyłącznie Sony Imaging Edge – dość logiczne, jeśli się weźmie pod uwagę, że sprzęt i oprogramowanie opracowuje ten sam dział firmy. Niestety, to jedyna dobra wiadomość – Sony Imaging Edge to program dla desperatów – skrajnie niewygodny w użyciu i pozbawiony bardziej zaawansowanych funkcji edycyjnych. Kolejne dwie pozycje to standard przemysłowy, czyli Photoshop z wtyczką Adobe Camera RAW i duet Lightroom / Lightroom Classic. Podaję je rozłącznie, gdyż wbrew temu co można by się spodziewać, Adobe Camera RAW został zaktualizowany o kilka dni wcześniej niż Lightroom – ale wciąż ponad miesiąc po premierze aparatu. Na plus przemawia to, że od początku oprogramowanie Adobe nie miało najmniejszego problemu z odczytem plików HIF, czyli alternatywnego dla JPEG formatu stratnego, wykorzystującego kodek HEVC.

Następna pozycja to największy konkurent oprogramowania Adobe – Capture One Pro 23. Program ceniony jest za jakość obrazu i znakomite odwzorowanie kolorów, ale developerom się nigdzie nie spieszy, mimo że za swoją pracę biorą od klientów sporo więcej pieniędzy niż Adobe – od premiery do momentu, gdy to piszę minęło niemal 7 tygodni, program po drodze otrzymał aktualizację i mimo to nie tylko nie rozumie plików RAW z Sony a6700, ale nie zauważa także HIF, choć kompresję HEVC obsługuje dzięki kodekom systemowym.

A ostatni z tych największych i dobrze znanych? DxO PhotoLab także o istnieniu Sony a6700 nie ma pojęcia, więc o obróbce plików RAW można zapomnieć. O HIF też – programu nie mam, żeby własnoręcznie sprawdzić, ale na bazie konwersacji na forum widzę, że producent istnienie kompresji HEVC w zdjęciach konsekwentnie i od dawna ignoruje. Tempo dodawania nowego sprzętu jest zaś w najlepszym razie niespieszne.

Dalszych pozycji z tabeli nie ma co omawiać – nic tam ciekawego nie znajdziemy. Zawodzi zarówno oprogramowanie komercyjne, jak i darmowe. Sony a6700 to oczywiście tylko przykład – podobnego cyrku można się spodziewać z każdym nowym aparatem na rynku.

Czytaj też: Statyw turystyczny Heipi 3-in-1 – lekki i trochę nietypowy

Oprogramowanie zawodzi nie tylko przy aparatach

Mniejszy problem jest z obiektywami – brak wsparcia oznacza bowiem tylko brak profilu korygującego zniekształcenia geometryczne i winietowanie, a te, z drobnymi wyjątkami (zniekształcenia beczkowo – poduszkowe, obecne choćby w Sony 11 mm f/1.8), da się całkiem sprawnie usunąć ręcznie. Część producentów optyki umieszcza profile korekcyjne wprost w firmware, a aparaty zapisują je w plikach na użytek obróbki – jeśli oprogramowanie potrafi z nich skorzystać, to wparcie dla nowego obiektywu będzie w zasadzie dostępne w dniu premiery.

Sigma 23 mm f/1.4 DC DN

Z powyższej tabelki poza oprogramowaniem Sony potrafi tak całe oprogramowanie Adobe i Capture One Pro, przy czym tylko ten ostatni nigdy nie sprawiał problemów, obsługując z marszu zarówno wspomniane wyżej obiektywy Sony jak i zaprezentowaną w kwietniu 2023 roku Sigmę 23 mm f/1.4). Lightroom z Sigmą także nie miał problemów, ale w zeszłym roku z Sony nie sprawił się tak dobrze – profile nie zostały prawidłowo rozpoznane i automatyczną korekcję można było zrobić dopiero po ponad dwóch miesiącach i bodaj dwóch aktualizacjach. Inna rzecz, że kto chce może sobie sam oprofilować optykę, Adobe oferuje gratis odpowiednie narzędzie wraz z opisem użycia.

ON1 Photo RAW zgodnie z informacjami na stronie wypada dobrze, jeśli chodzi o korekcje optyki. Tempo dodawania firmowych profili może i nie jest rewelacyjne, ale program umie posłużyć się zabudowanymi, więc wyjąwszy potencjalne błędy, sytuacja powinna wyglądać identycznie jak w Capture One Pro.

A DxO PhotoLab? Cóż, profile zabudowane program ignoruje – siłą programu jest przecież korekcja zapewniana przez naprawdę starannie przeprowadzane pomiary producenta. A że mu się nie spieszy? Twój problem, pośpiech jest wskazany wszak przy łapaniu pcheł, a nie przy precyzyjnej robocie. W efekcie DxO nie tylko nie potrafi obsłużyć nowego aparatu, ale także ma problemy z nowszymi obiektywami. Życzę szczęścia i dobrej zabawy posiadaczom programu, którzy skuszą się na nowy (w sensie kalendarzowym) sprzęt.

Sigma 18-50 f/2.8 DC DN Fujifilm X

Im dalej, tym niestety gorzej. W przypadku Affinity Photo i innych programów korzystających z baz open source takich jak Lensfun wsparcie jest zupełną loterią – może pojawić się bardzo szybko, a może się nie pojawić nigdy. W bazie LensFun nie ma nie tylko Sigmy 23 mm f/1.4 DC DN, ale nawet Sigmy 18-50 f/2.8 DC DN, która przecież premierę miała w październiku 2021 roku, zatem niemal dwa lata temu. Szczęściarzom, którzy oparli swoją pracę o takie oprogramowanie życzę dużo cierpliwości.

Czytaj też: Test Tamron 150-500 mm f/5-6.7 Di III VC VXD – kupiłem lornetkę, by podglądać…

Adobe jest najlepsze i nie zanosi się, by ktoś przejął palmę pierwszeństwa

Zapewnienie wsparcia dla swoich aparatów fotograficznych i obiektywów przez potentatów oprogramowania to coś, na czym powinno zależeć każdemu producentowi sprzętu. Niestety, w praktyce nie jest różowo – nie wiem, czy producenci nie chcą dostarczać sampli do pomiarów, by można było jak najszybciej dodać obsługę najnowszych modeli w programach, czy też chodzi o coś innego, ale nawet najszybszy w zestawieniu Adobe potrzebuje ponad miesiąc, by dodać wsparcie dla premierowego sprzętu. Konkurencja, zajadle próbująca przekonać klientów, że ich oprogramowanie jest może i droższe w subskrypcji, ale za to lepsze (na ciebie patrzę, Capture One Pro) niestety w tej sytuacji jest bardzo mało przekonująca. Zresztą dobrze, jeśli na tym kończą się problemy użytkowników, bo przecież firmware niektórych aparatów też potrafi przypominać betę, która przypadkiem wyciekła z produkcji – ale to już zupełnie inny temat…