Wszystkie przepisy rozporządzenia DSA zaczną działać dopiero od 17 lutego 2024 roku, część natomiast obowiązuje od 16 listopada 2022 roku. 25 sierpnia 2023 roku zaczynają obowiązywać regulacje dotyczące 19 największych dostawców usług internetowych.
Koniec z karmieniem użytkownika treściami przez algorytmy
Pośród podmiotów nimi objętych są tacy potentaci jak Amazon, Meta (Facebook, Instagram), Snapchat, TikTok, Google ze swoją wyszukiwarką i innymi serwisami, w tym Youtube. Dzięki Digital Services Act można będzie nie wyrazić zgody na prezentowanie przez te serwisy treści na podstawie profilowania naszych zachowań. W praktyce sprowadza się to do tego, że powinniśmy widzieć więcej wpisów tworzonych przez osoby czy strony, które obserwujemy, a mniej lub wcale „sugerowanych”. Facebook zresztą usunął całkowicie „Sugerowane” ze strony głównej, na której jednak wciąż nie ma mowy o chronologicznym wyświetlaniu. Pojawiła się natomiast zakładka aktualności, działająca chronologicznie i zawierająca wyłącznie wpisy znajomych i obserwowanych stron. W zakładce filmowej dalej panuje jednak algorytmiczny bałagan (u mnie zasiedlony w tej chwili głównie kotami).
Zmiany wymuszone przez DSA Facebook wprowadził zresztą nie tylko dla użytkowników z Unii Europejskiej, ale globalnie – utrzymywanie dwóch wariantów strony nie wydaje się sensowne. Podobnie zrobił YouTube – dla użytkowników z wyłączoną historią oglądania globalnie wyłączył rekomendacje, choć zobowiązania wynikają z prawa europejskiego.
Na Instagramie też widać zmiany – domyślna jest wciąż zakładka „Dla Ciebie”, działająca na podstawie algorytmów i z pojawiającymi się „propozycjami dla ciebie”, ale można się przełączyć na widok wyłącznie obserwowanych – co prawda to powinna być domyślna opcja, ale niech tam, dobrze, że w ogóle jest wybór i szansa, że sytuacja się jeszcze poprawi. Największa zmiana nastąpiła w wyszukiwarce, w której można trwale przełączyć widok „dla ciebie” na „bez personalizacji” i w końcu mieć szansę na znalezienie zdjęć innych, niż te oglądane ostatnio.
Prawo wyboru – serwisy nam pozwolą tylko na tyle, na ile będą do tego zmuszone
Zakres zmian będzie tym bardziej widoczny, im bardziej serwis polegał na algorytmicznym dobieraniu treści. Trzeba mieć jednak świadomość, że jest to zmiana wymuszona, a dostawcy nie muszą grać fair – nowe prawo wymaga, byśmy jako użytkownicy mieli prawo wyboru i nic więcej – tam mowy nie ma, że ktoś nam to ułatwi, albo że zmiany będą w domyślnym sposobie dostępu – raczej trzeba będzie się odpowiedniego sposobu naszukać. No chyba, że ta przebrzydła, niedobra Unia Europejska znowu coś wymyśli…