Firefox w wersji mobilnej pręży muskuły. Dostanie funkcję, której pozazdrości mu konkurencja

Moje codzienne funkcjonowanie w sferze zawodowej i prywatnej bez udziału kilku kluczowych wtyczek byłoby uosobieniem cyfrowej orki na ugorze. Na szczęście Brave akceptuje rozszerzenia ze sklepu Chrome Web Store i do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze podobnej funkcji dla wersji mobilnej. Niestety żadna z dużych aplikacji do surfowania po stronach WWW na telefonach nie daje pełnej obsługi rozszerzeń, ale wiatr zmian na horyzoncie już widać i niesie go ze sobą mobilny Firefox. Mam nadzieję, że ten ruch nie pozostanie na długo w próżni bez stosownej odpowiedzi ze strony konkurentów.
Firefox
Firefox

To smutne, że mający według danych StatCounter blisko 65% udziałów w rynku mobilnych przeglądarek internetowych Google Chrome nadal nie obsługuje rozszerzeń. Na ten krok zdecydował się z kolei Apple, otwierając dla wtyczek mobilną wersji Safari, wraz z premierą systemów iOS oraz iPadOS w wersji 15. W przypadku Firefoxa dla Androida sprawa jest nieco bardziej skomplikowana – aplikacja Mozilli od lat współpracowała z rozszerzeniami, ale jej gruntowna przebudowa w 2020 roku niespodziewanie ucięła kompatybilność z większością wtyczek. Lista nadal działających jest w zasadzie symboliczna.

Pod względem technicznym nadal można próbować używać każdej wtyczki z desktopowej wersji, pod warunkiem uruchomienia trybu developerskiego w mobilnym Firefoksie. Niestety ogranicza to mocno potencjalny zasięg rozwiązania (przedstawiciele Mozilli rekomendują korzystanie z niego wyłącznie zaawansowanym użytkownikom). Jest na to jakieś sensowne rozwiązanie? Otwarty ekosystem rozszerzeń – takim mianem określa je na swoim blogu ekipa Mozilli. Więcej szczegółów poznamy niestety dopiero we wrześniu, ale jak już teraz zapowiadają twórcy Firefoxa, gotowy system powinien ruszyć jeszcze pod koniec tego roku.

Firefox królem… na własnym podwórku

Dumnie brzmią zapowiedzi o treści: Firefox jako jedyna duża przeglądarka mobilna będzie obsługiwać otwarty ekosystem rozszerzeń, w domyśle sugerując, że zamierza pociągnąć za sobą resztę rynku. Sęk jednak w tym, że w swojej kategorii produkt Mozilli ma znaczenie wręcz marginalne – StatCounter daje im udział na poziomie zaledwie pół procenta. Resztki po Chrome zabiera dla siebie Safari (niemal 1/4 udziałów). Niewiele lepiej sytuacja prezentuje się na desktopach. Tam produkt Mozilli dobija do 6%, a podium w kolejności od brązowego medalu należy do Edge’a, Safari oraz Chrome’a.

Tymczasem konkurencja nie zasypia gruszek w popiele – na swój kawałek ciasta walczy aktywnie coraz więcej przeglądarek, wśród których wybija się sporo propozycji celujących w użytkowników świadomych potencjalnych zagrożeń w Sieci i dbających o swoją prywatność. Niech za przykład posłuży Brave, bazujący na silniku Chromium. Własną przeglądarkę mają już twórcy wyszukiwarki DuckDuckGo, a nawet takie inicjatywy jak Mullvad VPN (Mullvad Browser została stworzona przy współudziale Tor Project).

Czytaj też: Firefox nikogo nie obchodzi. Nawet Microsoft przypomniał sobie o przeglądarce dopiero po 5 latach

Mozilla nie kryje się z tym, że Firefox w połączeniu z Androidem może nieco grymasić. System Google ma bowiem tendencję do eliminacji mocniej konsumujących zasoby procesów powiązanych z rozszerzeniami, a do niedawna aplikacja wraz z wtyczkami działały w ramach tego samego procesu. Być może dlatego Mozilla eksperymentuje z obsługą wielu procesów w Firefoksie dla Androida. Trzymam kciuki za wypracowanie dobrego rozwiązania, ale nie sądzę, żeby to wiele zmieniło w obecnym rozkładzie sił na rynku.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!