Harmony OS w kolejnym urządzeniu. To elektryczne coupe Luxeed
Harmony OS doczekał się już oficjalnej 4. wersji i wygląda na to, że Huawei faktycznie chce nim podbijać świat. System operacyjny stworzony w zasadzie ze względu na konieczność poradzenia sobie z odcięciem firmy od usług Google, trafia na kolejne urządzenia. To już nie tylko zegarki czy tablety, ale też samochody. Mowa o nowym aucie z nadwoziem coupe sygnowanym marką Luxeed, która co ciekawe, nie jest znana.
Mówi się, że to może być nowa marka stworzona przez Huawei, ale nie samodzielnie, a we współpracy z chińskim producentem aut Chery. Samo Luxeed może oznaczać Luxury Exceed, gdzie Exceed jest marką podrzędną Chery. Takie skróty nie są obce Huawei. Firma współpracuje już przy tworzeniu auta AITO – Adding Intelligence to Auto z firmą Seres.
Na temat samego auta Luxeed wiemy niewiele, poza krótką zapowiedzią opublikowaną przez prezesa Huawei na portalu społecznościowych Weibo. Z szacunków analityków wynika, że Huawei może sprzedawać nawet 50 tys. egzemplarzy modelu rocznie w cenie ok 130 tys. euro za sztukę, a masowa produkcja ma ruszyć już w 2024 roku.
Obecność Huawei w branży motoryzacyjnej nie jest niczym nowym. Firma dostarcza nie tylko oprogramowanie, ale też komponenty do budowy aut. Już w 2021 roku miałem okazję zobaczyć, że Huawei jest w stanie zbudować prawie cały samochód, używając do tego własnych komponentów. Integracja systemów operacyjnych samochodów, z systemem smartfonu, zegarka czy tabletu może przynieść wiele bardzo ciekawych funkcji i dać użytkownikom zupełnie innym poziom zarządzania poszczególnymi funkcjami. Ale coś czuję, że już niedługo będziemy mogli co najwyżej obejść się smakiem.
Czytaj też: Harmony OS opanuje całe miasto, a później cały świat. Czy Huawei wróci jeszcze do Usług Google?
Jeśli miałbym się zakładać, czeka nas ban na chińskie auta elektryczne
Europejski rynek, jako całość, nie jest gotowy na porzucenie aut spalinowych na rzecz elektrycznych. Rozwarstwienie poziomu rozwinięcie infrastruktury jest ogromne i obok daleko posuniętej Norwegii mamy też kraje Trzeciego Świata, choćby nad Wisłą. Tymczasem w Chinach rozwój elektromobilności, choć o tym się dużo nie mówi, postępuje w ogromnym tempie. W 2022 sprzedano tam dwa razy więcej aut elektrycznych niż w Europie i Stanach Zjednoczonych. Łącznie. A większość z nich to modele rodzimej produkcji.
Europa słusznie obawia się ekspansji chińskiej elektromobilności. Z jednej strony mamy już szykowanie podwalin do powtórki z Huaweia, czyli głosy z Wielkiej Brytanii mówiące, że Chińczycy będą zdalnie sterować samochodami i nas pozabijają. Nie żebym coś mówił, ale według komórkosceptyków dokładnie to samo miało się stać z samochodami podłączonymi do sieci 5G. Takich głosów będzie coraz więcej i będą one przykryciem realnych problemów. W ubiegłym tygodniu miałem okazję porozmawiać z przedstawicielami jednego z niemieckich producentów aut i byli oni zgodni, że chińskie auta elektryczne zostawiają europejskie daleko w tyle. Jakość wykonana, precyzja montażu elementów, technologia, akumulatory… Nie ma co ukrywać, Chiny szybko nam uciekają i Europa w pewnym momencie zacznie się bronić.
Czytaj też: Nowa Toyota Land Cruiser jest bezczelnie retro i przeżyje każdego elektryka. To właśnie ekologia
Z opublikowanego w maju raportu Alianz Trade wynika, że europejscy producenci mogą tracić na ekspansji chińskich aut elektrycznych nawet 7 mld euro zysków rocznie. Z jednej strony wynika to z tego, że do Europy będą trafiać dobre i mocno konkurencyjne cenowo auta z Chiń. Z drugiej Chińczycy nie będą kupować aut z Europy, bo będą mieć swoje, lepsze. Z raportu wynika, że w 2030 roku do Europy z Chin miałoby trafiać 1,5 mln aut, czyli 13,5% europejskiej produkcji.
Dlatego też kwestią czasu jest, aż coraz częściej zacznie się mówić o blokadach dla aut z Chin. Sytuację na pewno chętnie podsycą Stany Zjednoczone, dodając do tego różne alarmistyczne teorie i będziemy mieć Huawei 2.0, ale w branży motoryzacyjnej. A mocniejsze wejście do niej samego Huaweia na pewno szybko zostanie wykorzystane.
Europa jest obecnie na straconej pozycji. Potrzeba lat, aby nadrobić stratę w rozwoju względem Chin, co jest niewykonalne. Chiny to jedno państwo konsekwentnie dążące do wyznaczonego celu. Europa to zbitek państw na różnym etapie rozwoju, o różnych priorytetach. Mamy Norwegię rozwijającą elektromobilność w rekordowym tempie, Niemcy, które będą za wszelką cenę bronić rynku aut spalinowych, bo na tym stoi ich gospodarka, czy Polskę, która będzie propagandowo bronić Passata TDI, żeby przykryć brak inwestycji w transformację energetyczną i nieudolność rządzących. Z Chinami nie wygramy, ale zostaje pytanie, w jaki sposób będziemy z nimi walczyć?