Piekło zmarzło! iPhone 15 dostanie szybsze ładowanie?
Od kilku lat obserwujemy istny wyścig, w którym biorą udział producenci smartfonów o to, kto wypuści na rynek model z najszybszym ładowanie. Znaleźć już można urządzenie obsługujące zawrotną prędkość 240 W, ale pomijając takie ekstremalne przypadki, standardem – zwłaszcza we flagowcach – stało się ładowanie przynajmniej 60 W. Większość średniaków również nie schodzi poniżej tej prędkości, a modele budżetowe coraz częściej dobijają do przyzwoitych 33W. Tymczasem są jeszcze dwaj producenci – najwięksi giganci branży – którzy jakoś niespecjalnie kwapią się do zmian na tym polu.
Czytaj też: Właściciele iPhone’ów 14 mają spory problem. Akumulatory w ich smartfonach zachowują się niepokojąco
Co prawda Samsung w końcu przerzucił się na ładowanie 45 W, ale tylko w swoim najdroższym ultraflagowcu, a w pozostałych modelach pozostaje przy 25 W. Apple natomiast trzyma się 20 W dla iPhone’ów „nie-Pro” i maksymalnie 27 W dla Pro. Jasne, obie firmy dbają o to, by akumulatory w ich urządzeniach cechowały się bardzo dobrą żywotnością, jednak to nadal zakrawa na kpinę z klientów. Nietrudno znaleźć smartfona poniżej 1000 złotych, który obsługiwałby ładowanie 33 W, a tutaj mowa przecież o urządzeniach kosztujących kilka tysięcy złotych.
Czytaj też: Tegoroczny Apple Watch będzie wiał nudą. Dopiero w przyszłym roku czeka nas coś specjalnego
Nikt oczywiście nie wymaga, by Samsung czy Apple nagle poszli w ekstremalnie szybkie ładowanie, jednak warto byłoby w końcu pójść w tej kwestii naprzód. Na szczęście, jak wynika z doniesień, wkrótce powinniśmy być świadkiem postępu, który w przypadku giganta z Cupertino zobaczymy już przy okazji premiery iPhone’ów 15. Już od jakiegoś czasu wspomina się, że w swojej najnowszej serii Apple postawi na akumulatory o innej konstrukcji. Zamiast spirali będą one ułożone w stos, co samo w sobie niesie ze sobą szereg korzyści, a przede wszystkim większą pojemność przy zachowaniu takich samych wymiarów. Idealnie wpasowuje się to w przecieki mówiące o znacznym powiększeniu pojemności ogniw w tegorocznej serii.
W kontekście tego wpisu ważniejsza jest jednak inna kwestia – nowa konstrukcja akumulatora pozwala na szybsze ładowanie. Jak twierdzi 9to5Mac, powołując się na źródła branżowe, seria iPhone 15 będzie oferować ładowanie z mocą 35 W, co z jednej strony jest sporym ulepszeniem w stosunku do obecnie obsługiwanych prędkości, ale z drugiej… cóż, nadal wygląda to bardzo żałośnie w porównaniu z konkurencją. Zwłaszcza że nie mamy żadnej pewności, czy dotyczyć to będzie wszystkich „piętnastek”. Apple bowiem zaczął mocno rozgraniczać modele Pro od tych „nie-Pro” i wiele takich ulepszeń rezerwuje tylko dla najdroższych modeli.
Czytaj też: Producentów smartfonów może i jest wielu, ale to Apple trzyma w garści większość zysków
Nikogo nie zdziwiłoby więc, że oprócz m.in. USB-C, iPhone’y 15 Pro będą obsługiwały też szybsze ładowanie. Byłby to po prostu kolejny sposób na „przekonanie” klientów, do wydania kilku dodatkowych tysięcy złotych na droższy model, byleby tylko chociaż trochę skrócić czas ładowania. Musicie bowiem wiedzieć, że przy obecnej prędkości iPhone 14 Pro Max ładuje się w około dwie godziny, a skoro Apple planuje zwiększyć pojemność akumulatora w jego bezpośrednim następcy, ten czas jeszcze się wydłuży. Dla osób, które nie lubią na nic czekać, może mieć to ogromne znaczenie.
Tylko czy faktycznie do tego dojdzie? Wypadałoby, jednak należy pamiętać, że cały czas poruszamy się w sferze przecieków, a że Apple słynie z „trzymania języka za zębami’, na jakiekolwiek szczegóły musimy poczekać do premiery iPhone’ów 15. Ta, wedle doniesień, ma mieć miejsce już 12 września, więc pozostaje jedynie uzbroić się w cierpliwość i czekać.