Wbrew powojennego zakazu Japonia chce zamieniać swoje samoloty w bombowce
Po zakończeniu II wojny światowej Japonia zmieniła się nie do poznania. Zwłaszcza w zakresie własnego wojska, o co postarali się Amerykanie, praktycznie zapisując niektóre zasady w konstytucji kraju. Świat jednak się zmienia, a ten zapis w konstytucji staje się problematyczny w obliczu nowych zagrożeń. Dlatego właśnie rząd kraju kwitnącej wiśni ciągle przesuwa granicę, sprawdzając, jak daleko może się posunąć, nim ktoś zacznie kręcić nosem. Oczywiście poza Chinami i Koreą Północną, którym zbrojenie Japonii całkowicie nie odpowiada.
Czytaj też: Będzie niczym pływająca forteca. Japonia pokazała, jak wygląda jej okręt-marzenie
Tym razem Japonia pochwaliła się swoim planem zapewniania sobie możliwości przerabiania samolotów transportowych na bombowce. W oficjalnym ogłoszeniu kraj wspomniał, że w grę wejdzie “rodzaj pocisków, które są wystrzeliwane po zrzuceniu z samolotu podczas lotu”, co jednoznacznie wskazuje na system Rapid Dragon rozwijany przez USA. Pomysł na tego typu rodzaj uzbrojenia prezentuje się świetnie nie tylko na papierze, ale też potwierdził swoją skuteczność w praktyce, kiedy to Amerykanie weryfikowali jego możliwości.
Czytaj też: Japonia opracowuje nową broń. Z nią żadna wroga marynarka wojenna nie zagrozi krajowi
Rapid Dragon zapewnia alternatywne wykorzystanie samolotów transportowych, które w pierwszych dniach wojny mogą być bezużyteczne w swojej pierwotnej roli przez nasilone bombardowania. Mają też na celu po prostu zwiększyć zdolności uderzeniowe ponad to, co zapewnia obecnie flota myśliwców i bombowców. W przypadku japońskich samolotów transportowych C-2 w grę wejdzie zapewne lot z przynajmniej dwoma paletami pocisków JASSM, czyli łącznie dziewięcioma, które po zrzuceniu z bombowca, zostaną odpalone i skierują się na cel… zupełnie jak inteligentne bomby.
Czytaj też: Japonia szykuje się na najgorsze. Najnowsze zbrojenie obejmie niebotyczne kontrakty na pociski
Japońska konstytucja jednoznacznie stwierdza, że (w uproszczeniu) kraj może utrzymywać i rozwijać siły zbrojne, ale wyłącznie w zakresie obrony, a nie ataku. Bombowce to z kolei broń na wskroś ofensywna, która przecież z definicji służy do bombardowania wrogich pozycji. Chociaż z pozoru Japonia może więc złamać prawo swoim nowym planem, to w praktyce zapewne urzędnikom uda się podciągnąć wykorzystanie Rapid Dragon w transportowcach C-2 pod funkcję obronną. Podobnie, jak dokonali tego z lotniskowcami Izumo oraz zakupem pocisków Tomahawk, wychodząc z założenia, że najlepszą obroną jest atak, a zniszczenie wrogich baz w razie wojny wliczy się do potrzeby obrony.
PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!