Przestrzeń kosmiczna jest jednak niebezpieczna. Ten wyrzut materii ze Słońca dotarł aż na trzy różne globy

Wraz ze zbliżaniem się maksimum 25. już cyklu aktywności słonecznej, coraz częściej możemy przeczytać doniesienia o nowych plamach słonecznych na powierzchni Słońca, o generowanych przez nie rozbłyskach, a czasami także koronalnych wyrzutach masy. Coraz częściej zdarza się teraz tak, że wysokoenergetyczne promieniowanie oraz plazma wyrzucone z powierzchni Słońca kierują się nie tylko w przestrzeń kosmiczną, ale także w kierunku, w którym aktualnie znajduje się Ziemia. Jeżeli taki obłok dociera w otoczenie naszej planety, możemy spodziewać się burzy geomagnetycznej, będącej skutkiem interakcji między promieniowaniem/plazmą a polem magnetycznym chroniącym powierzchnię Ziemi przed ich oddziaływaniem. Mało kiedy zastanawiamy się jednak, czy owo promieniowanie i plazma mają wpływ także na inne globy Układu Słonecznego. Okazuje się jednak, że czasami nawet bardzo.
Słońce
Słońce

Niemal dwa lata temu, 28 października 2021 roku, niecałe dwa lata po minimum aktywności słonecznej, na naszej gwieździe dziennej doszło do potężnego koronalnego wyrzutu masy. Jak się jednak okazuje, był to tak rozległy wyrzut, że wysokoenergetyczne cząstki dotarły nie tylko do Ziemi, ale także do Marsa, który — o ironio — znajdował się wtedy po drugiej stronie Słońca, w odległości 250 milionów kilometrów od Ziemi.

Takiego czegoś jeszcze nie obserwowaliśmy

Naukowcy mówią jasno: to pierwszy taki przypadek w historii, że udało się zaobserwować skutki wydarzenia, do którego doszło na Słońcu, jednocześnie na Ziemi, na Księżycu i na Marsie. Strumień wysokoenergetycznych cząstek został zarejestrowany przez kilka niezależnych instrumentów naukowych znajdujących się na powierzchni trzech różnych globów. Wściekłość Słońca poczuł m.in. europejski orbiter marsjański Trace Gas Orbiter, amerykański łazik marsjański Curiosity, chiński lądownik księżycowy Chang’e-4 oraz amerykański orbiter księżycowy Lunar Reconnaissance Orbiter. W okolicach Ziemi natomiast wysokoenergetyczne cząstki zarejestrowała niemiecka sonda Eu:CROPIS.

Czytaj także: Astronomowie uwiecznili koronalny wyrzut masy. Wygląda jak motyl, ale jest znacznie bardziej niebezpieczny

Naukowcy mieli zatem niezwykłe szczęście. Udało się bowiem zarejestrować wpływ strumienia wysokoenergetycznych cząstek na glob z gęstą atmosferą i polem magnetycznym, glob z rzadką atmosferą i bez pola magnetycznego i na księżyc, który w ogóle nie ma żadnej atmosfery. Dane zebrane przez instrumenty pozwoli znacząco poszerzyć naszą wiedzę o rozbłyskach na Słońcu i o tym, jak bardzo pole magnetyczne planety jest w stanie chronić jej powierzchnię i znajdujących się na niej ludzi. Zważając na to, że ludzie wybierają się w najbliższych latach zarówno na powierzchnię Księżyca, jak i Marsa, informacje o tym jak wyrzut masy ze Słońca może wpłynąć na astronautów znajdujących się na tych globach, mogą być niezwykle cenne.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że zdarzenie, do którego doszło 28 października 2021 roku nie było zwykłym koronalnym wyrzutem masy. Należał on bowiem do stosunkowo rzadkich wyrzutów, których cząstki są na tyle energetyczne, że część z nich jest w stanie przebić się przez pole magnetyczne Ziemi i dotrzeć bezpośrednio do powierzchni naszej planety. Naukowcy wskazują, że w ciągu osiemdziesięciu ostatnich lat udało się takich zarejestrować jedynie 73.

Astronauci na Księżycu i Marsie mogą mieć ciężko

Wracając jednak do potencjalnych przyszłych mieszkańców Księżyca i Marsa, którzy będą wystawieni na działanie wysokoenergetycznego promieniowania, trzeba tutaj przywołać liczby. Jeżeli astronauta pochłonie powyżej 700 miligrejów promieniowania, może rozwinąć chorobę popromienną, ponad 10 grejów — będzie w stanie przetrwać maksymalnie dwa tygodnie. O tym, że to ryzyko jest realne, wiemy już od pół wieku. Do silnego koronalnego wyrzutu masy doszło m.in. w sierpniu 1972 roku, między misjami Apollo 16 i Apollo 17. Gdyby akurat wtedy jakaś załoga znalazła się na Księżycu, otrzymałaby właśnie taką dużą dawkę promieniowania.

Czytaj także: Gwiazda wyrzuciła ogromną ilość plazmy. Na Słońcu nigdy nie zaobserwowano zjawiska na podobną skalę

Zdarzenie sprzed dwóch lat natomiast, choć zostało zarejestrowane na trzech globach, na Księżycu mogło spowodować pochłonięcie zaledwie 31 miligrejów. Im dalej od Słońca, tym bezpieczniej, dlatego też na orbicie Marsa było to już 9 miligrejów, a na powierzchni Czerwonej Planety zaledwie 0,3 miligreja. Naukowcy wskazują, że raz na 5,5 roku trafia się rozbłysk, który generuje niebezpieczną dawkę promieniowania na Księżycu.

Nie zmienia to faktu, że m.in. specjaliści z Europejskiej Agencji Kosmicznej pracują usilnie nad stworzenie specjalnych urządzeń, które w razie wybuchu mogłyby służyć astronautom za schron przed szkodliwym promieniowaniem.