Dawno już nie byłem na rządowej konferencji i przyznam, że kompletnie się od tego cyrku odzwyczaiłem. Jak już odrzucimy pytania nie w temacie konferencji, wychwalanie sukcesów obecnej władzy, szukanie mediów na usługach opozycji i ministra Czarnka próbującego przepytywać podniesionym głosem dziennikarzy, to zostają nam jakieś 2 minuty konferencji w sumie mogliśmy z dzisiejszej konferencji wyciągnąć kilka ciekawych informacji.
Laptopy dla uczniów już są. Tzn. część z nich. Na papierze… To jak ze środkami na ich zakup
Do uczniów docelowo ma trafić 394 346 laptopów. Będą to modele:
- Lenovo V15 G3 IAP CTO,
- HP ProBook 440 G9,
- Dell Latitude 3540,
- Asus ExpertBook B1502CBA,
- Acer TravelMate P215-54,
- Acer TMP214-54.
Laptopy trafią do różnych regionów, ale jak wynika z naszych informacji, niektóre samorządy nie wiedzą jeszcze, który model trafi do uczniów na ich terenie.
Ministrowie podczas konferencji poinformowali, że podpisano już umowy na dostawę 290 065 laptopów, które mają trafić do pierwszych uczniów we wrześniu 2023 roku, a wszystkie zaplanowane przetargi mają być rozstrzygnięte I połowie września. Minister Cieszyńskie nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy laptopy są już kupione i czekają w magazynach. Dodał tylko, że umowa ramowa z dostawcami zakłada dostarczenie ich do końca września. Można więc wnioskować, że laptopów fizycznie prawdopodobnie jeszcze nie ma.
Laptopy mają być zakupione ze środków z Krajowego Planu Odbudowy, czyli… wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie je w jakiś sposób wyczarować. Choć ministrowie uważają, że nam się te środki po prostu należą. Stan na dzisiaj jest jednak taki, że cytując klasyka z innej strony politycznej pieniędzy nie ma i nie będzie. Skąd rząd chce wyciągnąć 1,182 mld zł, bo jakoś za laptopy trzeba zapłacić? Ma tu działać mechanizm prefinansowania, czyli zapłaci państwo, znaczy my, a później, o ile dostaniemy środki z KPO, rachunek się wyrówna.
Czytaj też: Laptopy dla uczniów, ale nie do szkoły. To po co w zasadzie dzieci dostaną ten sprzęt?
Laptopy dla wszystkich uczniów na własność, albo w formie użyczenia
Laptopy dostaną wszyscy uczniowie, którzy rozpoczną naukę w IV klasie szkoły podstawowej. Będą one własnością ich rodziców, gdzie przez rodzica jest rozumiany jest też prawny opiekun. Co w sytuacji, kiedy dziecko jest pod opieką opiekuna prawnego, który zmieni się w trakcie 5-letniego okresu, w którym laptopa nie można zbyć, na to pytanie minister Cieszyński nie potrafił dzisiaj odpowiedzieć. Ale jakieś mechanizmy mają być w takim przypadku wprowadzone.
Jeśli rodzic z jakiegoś powodu nie będzie chciał przejąć laptopa na własność, szkoła będzie mogła laptopy użyczyć. Są już stworzone specjalne umowy użyczenia i tutaj zasada będzie podoba – laptop trafia do dziecka na okres 5 lat, ale po tym okresie będzie musiał zostać zwrócony.
Laptopa nie dostaną dzieci, które już otrzymały komputer w ramach innego programu. Jak np. program laptopów dla dzieci rodzin były pracowników PGR.
Czytaj też: Jesteś graczem? Ten monitor Samsunga pokochasz. Przedsprzedaż już ruszyła
Laptopy dla nauczycieli w październiku. 500 zł z pandemii nie koliduje z bonem
Nauczyciele otrzymają bon w wysokości 2500 zł na zakup laptopa. Program ma ruszyć w październiku 2023 roku. Nauczyciele nie muszą koniecznie kupować komputera za 2500 zł, mogą dołożyć do zakupu dowolną kwotę na własną rękę. Dotychczasowe założenia programu mówiły, że tutaj już nie ma ograniczeń sprzętowych, więc będzie to mógł być zwykły laptop z Windowsem, ale też np. Chromebooki. W pierwszej kolejności bony trafią do nauczycieli szkół klas 4-8 i ma nie być żadnej dyskryminacji szkół niepublicznych.
Bon dla nauczycieli ma się wykluczać z innymi dodatkami na zakup komputera, w ramach innych programów dla nauczycieli. Jeśli pedagodzy z nich skorzystali, nie mogą skorzystać bonu w kwocie 2500 zł . Będę też musieli złożyć oświadczenie u dyrekcji szkoły, że nie otrzymali żadnego innego rządowego finansowania. Podczas konferencji padło pytanie, czy wchodzi w to bon w kwocie 500 zł przyznawany w trakcie pandemii. Zdaniem ministra Czarnka to feke news opozycyjnych mediów i przyznaję, nie wiedziałem, że serwis Polskiej Agencji Prasowej piszący o wykluczaniu się finansowań to opozycyjne medium. Pytały o to również same samorządy, które chciały się upewnić, co się wyklucza, a co nie. Niemniej wiemy już, że bon z czasów pandemii nie koliduje z nowym bonem na laptopa, bo był on przeznaczony docelowo na zakup akcesoriów komputerowych.
Czytaj też: Próbowałeś przenieść eSIM na nowy telefon z Androidem? Wkrótce koniec tych męczarni
To teraz czas na cyfrową szkołę! Spokojnie, żartuję
Jeśli ktoś spodziewał się, że wyposażenie uczniów w laptopy w jakiś sposób zmieni program nauczania, który stanie się bardziej cyfrowy – nic z tych rzeczy. Oficjalnie mają to być komputery dla uczniów, do nauki, ale pomysłów na ich systemowe wykorzystanie brak. Co prawda ministrowie chwalili, że szkoły mają dostęp do szybkiego Internetu, Laboratoria Przyszłości, a za Tuska to…
Pytany o to, czy nauczyciel będzie mógł nakazać uczniowi przyniesienie laptopa do szkoły np. kolejnego dnia w celu wykorzystania go na zajęciach, minister Czarnek stwierdził, że przecież on jest tylko ministrem edukacji i nauki, więc… nie ma kompetencji, aby nauczycielom coś nakazać lub zakazać. Więc ogółem, jeśli nauczyciel wpadnie na pomysł wykorzystania laptopów to prawdopodobnie będzie mógł kazać przynieść je uczniom do szkoły i włos mu z tego powodu z głowy nie spadnie.