Bardzo wczesnym porankiem 2 sierpnia 2023 r. po milionach lat tułaczki w przestrzeni międzyplanetarnej w górne warstwy atmosfery Ziemi weszła skała, która rozgrzewając powietrze i schodząc w coraz niższe warstwy atmosfery, rozświetliła niebo nad dziewięcioma południowowschodnimi stanami. O tej porze zbyt wiele osób w niebo co prawda nie patrzy, ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności amatorzy astronomii jeszcze nie poskładali swoich instrumentów obserwacyjnych i udało im się zarejestrować przelot bolidu na tle jaśniejącego powoli nieba.
American Meteor Society, organizacja katalogująca przeloty meteorów i zrzeszająca obserwatorów tych unikalnych zdarzeń poinformowała, że otrzymała informacje od 81 niezależnych obserwatorów, którzy zauważyli przelot jasnego bolidu w takich stanach jak Georgia, Illinois, Indiana, Kentucky, Ohio, Tennessee, Wirginia, Wirginia Zachodnia i Karolina Północna.
O tym, że mieliśmy do czynienia z nietypowym obiektem, świadczy fakt, iż część z obserwatorów donosi także, iż podczas przelotu słyszalny był grom na tyle głośny, że był w stanie budzić jeszcze śpiących ludzi.
Za nagranie przelotu odpowiada Bill Stewart obserwujący niebo z terytorium Wirginii Zachodniej oraz David Tiller z Tennessee.
W mediach pojawiły się także relacje osób, które, choć nie prowadziły żadnych obserwacji, zwróciły uwagę na fakt, że na nieboskłonie pojawił się obiekt, który jasnością dorównywał lampom ulicznym w pobliżu, a nawet Księżycowi w pełni, który przecież 2 sierpnia był w pełni, a nawet w superpełni.
Zważając na to, że sierpień jest miesięcem, w którym mamy do czynienia z najbardziej spektakularnym rojem meteorów – Perseidami – natychmiast pojawiły się podejrzenia, że także i ten bolid mógł być częścią tego roju. Szybko jednak udało się ustalić, że meteor nie pojawił się w tej części nieba, z której zazwyczaj wylatują meteory związane z rojem.
Co to właściwie było?
Astronomowie spekulują, że za bolid odpowiada fragment komety o średnicy około 30 centymetrów i masie 34 kilogramów poruszający się z prędkością 60 000 km/h, który zahaczył o atmosferę Ziemi na wysokości 80 kilometrów nad miastem Krypton w Kentucky. Po stu kilometrach lotu meteoroid rozpadł się na mniejsze kawałki na wysokości około 50 kilometrów.