Na pewno kojarzycie taką sytuację. Jedziecie sobie spokojnie rowerem\hulajnogą, przejeżdżacie na zielonym świetle, a tu z lewej strony skręca ten ***** blachosmrodziaż, zakała ruchu drogowego, cham skończony ****** nie zważając na Wasze życie i zdrowie! Faktycznie patrząc na to z boku, wygląda to tak, jakby kierowca skręcający w prawo w ogóle nie spojrzał na to, czy coś zbliża się z prawej strony, kompletnie zignorował przepisy ruchu drogowego i pojechał.
Wszystko jednak zależy od perspektywy. Aktualnie testujemy w redakcji auto dostawcze, Nissana Townstar EV w wersji Van i to auto uświadomiło mnie, że kierowcy aut dostawczych mogą bardzo często zwyczajnie nie widzieć, że coś zbliża się do przejścia/przejazdu.
Czytaj też: Ładowanie samochodu elektrycznego za darmo? Takie rzeczy tylko w dwóch krajach w Europie
Rowerzysto – kierowca auta dostawczego może Cię nie widzieć
Na potrzeby tego materiału ustawiliśmy prostą scenkę. Mamy auto dostawcze, które jest ustawione z zamiarem skrętu w prawo. Sylwia jest w tym momencie pieszym/rowerzystą. Wygląda to następująco:
Dla kierowcy auta osobowego w tym momencie sprawa jest prosta. Jeśli widok w lusterku jest niewystarczający, może obejrzeć się przez ramię i zerknąć przez szybę w tylnych drzwiach, na upartego, o ile jest taka możliwość, nawet przez tylną szybę. W przypadku auta dostawczego sprawa się nieco komplikuje, bo w tej konkretnej sytuacji, to widać w lusterku:
A to widzi kierowca po obejrzeniu się przez ramię:
Wystarczył jednak ułamek sekundy, aby Sylwia przesunęła się z martwego pola i częściowo pojawiła się w lusterku. Teraz wyobraźcie sobie, jak szybko w lusterku byłby w stanie pojawić się i zniknąć obiekt poruszający się 20 km/h lub więcej.
Jak widzicie, poza lusterkiem, które w tym konkretnym przypadku jest bardzo duże, niewiele widać. Oczywiście są różne nakładki na lusterka, lusterka podwójne poprawiające widoczność, ale mimo wszystko, może zdarzyć się sytuacja, w której kierowca zwyczajnie nie widzi zbliżającego się obiektu, szczególnie jeśli będzie to szybko poruszający się rower czy hulajnoga.
Swoją drogą, jeśli kiedyś zastanawialiście się, dlaczego kierowcy aut dostawczych są tak mocno wychyleni do przodu w trakcie jazdy, to właśnie dlatego, że inaczej nic nie widzą.
Czytaj też: Z tym rowerem podbijesz każdy szlak, plażę i górę. Cyrusher pokazał e-bike Nitro
Nie chcę nikogo bronić, chcę Was zmusić do myślenia
Kierowca skręcający w prawo, bez względu na to czym jedzie, co widzi, ile widzi, ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa przejazdu oraz przepuszczenie pieszego na pasach. To nie podlega dyskusji. Warto jednak mieć na uwadze, że jeśli w lusterku akurat znajdziecie się za przydrożnym krzeczkiem, w lusterku odbije się słońce, wpadniecie w martwy punkt i pomimo szczerych chęci, dochowania wszelkiej ostrożności i stawania na rzęsach, kierowca Was nie zauważy.
W przypadku nieustąpienia pierwszeństwa i wypadku całą winę ponosi kierowca. To jednak marne pocieszenie kiedy skończycie w najlepszym wypadku ze złamaniami, a w najgorszym w trumnie, nawet jeśli na nagrobku ktoś Wam wyryje – Może i zginął, ale miał pierwszeństwo! Szczególnie jeśli poruszacie się bez kasku.
Ten tekst nie ma na celu nikogo usprawiedliwiać, ale mam nadzieję, że niektórym z Was da do myślenia. Na drodze obowiązuje zasada ograniczonego zaufania i warto poświęcić dwie sekundy na zwolnienie i upewnienie się, że poruszający się większym pojazdem faktycznie Was widzi, bo od tego może zależeć, czy za kolejne dwie sekundy będziecie zdrowi lub żywi. Sam jestem aktywnym użytkownikiem ścieżek rowerowych i po zobaczeniu, jak ślepy z powodów konstrukcyjnych może być kierowca auta dostawczego, na przejazdach uważam jeszcze bardziej. Co również i Wam polecam.