Sieć 5G jest z nami już od dobrych kilku lat, a 42% ludzi według badania T-Mobile wierzy, że jej rozwiązania są zarezerwowane wyłącznie dla drogich smartfonów. Ci z was, którzy śledzą rynek oraz poczynania magentowego operatora, wiedzą, że to nieprawda, a dostęp do szybkiej sieci bez problemu uzyskamy także na tańszych urządzeniach. Przynajmniej w teorii, bo pojawienie się T Phone 5G i T Phone Pro 5G uwidacznia pewne problemy.
Potrzebujemy popularyzacji 5G wśród konsumentów
Ostatnie lata w świecie smartfonów to powtarzanie znanych formuł przy jednoczesnym podnoszeniu cen. Tu producenci wykroją aparat ultraszerokokątny, tam obniżą rozdzielczość ekranu, a do tego skorzystają z jednostek, które zmieniają numerek, ale nie swoją wydajność. Przy tym tanie smartfony częst nadal nie obsługują modułów łączności 5G, bo przecież trzeba zachęcić klienta do wydania większych pieniędzy na inny smartfon w ofercie. Gdybym uderzył w stół, nożyc odezwałaby się cała masa, bo producenci telefonów idą w tę politykę jak jeden mąż. A przypominam, że pierwsze urządzenia z obsługą sieci najnowszej generacji pojawiły się w Polsce już w 2019 roku.
Producenci, niegdyś próbujący przekonać do swoich tanich smartfonów obsługą sieci 5G, teraz zostawiają to rozwiązanie dla droższych urządzeń. Nawet jeżeli powstają tanie smartfony zdolne do wykorzystania najnowszego standardu łączności, potrafią zniknąć z dystrybucji nawet po kilku miesiącach, by w ich miejsce weszły droższe lub kosztujące tyle samo, ale pozbawione kilku funkcji modele z wyższym numerem. Nie za wszystko możemy winić inflację – w końcu błyskawiczne zwijanie z półek tańszych, ale wciąż dobrych urządzeń, by nowy model nie miał wewnętrznej konkurencji to popularna praktyka. Sprzyja ona firmie, ale niekoniecznie klientowi. Pół biedy, gdy idzie za nią odświeżona wersja systemu, ale niektóre przypadki pokazują, że nie zawsze tak jest.
Czytaj też: T-Mobile ułatwi osobom starszym kontakt z infolinią. Pomoże w tym nowe rozwiązanie „8 dla seniora”
Przeciętny klient chce innowacji, choć nie zawsze mówi o tym głośno. Dlatego T-Mobile przeprowadził wewnętrzne badania i okazało się, że 78% Polaków uważa, że każdy powinien mieć dostęp do zaawansowanych technologii jak 5G. Z kolei 72% ludzi oczekuje, że ich przyszły smartfon będzie miał dostęp do sieci 5G. Widać zatem, że zapotrzebowanie na smartfony z obsługą sieci najnowszej generacji istnieje i z pewnością nie stanowią o tym tylko osoby skłonne wydawać duże pieniądze na smartfony. W końcu co roku w czołówce najpopularniejszych urządzeń w ofertach operatorów goszczą tanie propozycje. Popularyzacja 5G dobrze zrobi rozwiązaniom cyfrowym i być może odsieje nielicznych, ale głośnych, przeciwników technologii opowiadających niestworzone historie.
Tylko jak się za tę popularyzację zabrać?
I tu powracają T Phone 5G oraz T Phone Pro 5G
T-Mobile zaoferuje smartfony z serii T Phone zarówno w wolnej sprzedaży, jak i w ramach ofert abonamentowych. W pierwszym przypadku zapłacimy za nie:
- T Phone 5G (2023) 4/128 GB – 1149 złotych
- T Phone Pro 5G (2023) 6/256 GB – 1349 złotych
Telefony będą także częścią zobowiązania abonamentowego ofert M oraz L z nielimitowanym internetem oraz pakietem akcesoriów: ładowarką 20Q, etui, szkłem ochronnym oraz słuchawkami T-TWS ANC w prezencie. Operator dba o to, abyśmy czuli się zaopiekowani przy wyborze jego urządzeń.
Tegoroczne smartfony to nie pierwsza, a nawet nie druga generacja T Phone’ów – licząc edycje ze Stanów Zjednoczonych to już siódma odsłona sprzętu tworzonego przez operatora. Całość powstaje w ścisłej współpracy z Google, więc nie powinno być problemów z kompatybilnością aplikacji i to przez długie lata – w końcu obydwa smartfony rozpoczynają od Androida 13. Jeszcze zanim dobrze wziąłem się za testowanie telefonów T-Mobile z 5G, otrzymałem aktualizację zwiększającą bezpieczeństwo i eliminującą błędy.
Doceniam odświeżenie kolorystyki T Phone’ów. Nie, żebym był przeciwnikiem poprzedniej wersji, ale w nowych wariantach odciski palców na obudowie są mniej widoczne. Najbardziej przypadła mi do gustu wersja Dusty Gray. Szara obudowa z zawartymi w niej błyszczącymi drobinami i subtelnym logiem T-Mobile wygląda jak z o wiele droższego smartfonu. Do tego wariantu świetnie pasuje też magentowy czytnik linii papilarnych ukryty we włączniku na prawej ramce. W wariancie Moonlight Blue T Phone Pro 5G także tworzy ciekawy kontrast.
Obydwa smartfony wykonano prawidłowo. Wyspy aparatów nie odstają z obudów niemalże w ogóle, co nie jest częstym widokiem w świecie smartfonów. Telefony nie są przy tym przesadnie grube – mają 8,76 milimetra grubości. Przy całkiem sporych wymiarach chciałbym, żeby producent zdecydował się nieco zaoblić konstrukcje – wtedy chwyt byłby pewniejszy. Jeżeli będziecie mogli, sprawdźcie sobie każdy z tych telefonów w dłoni, a szczególnie model Pro, bo 6,82-calowy ekran wymusza spory rozmiar. Obudowy przeszły testy IP52, tak więc kilka kropel deszczu nie wystawi ich na szwank.
Jest jedna rzecz w smartfonach T Phone, którą zdecydowanie chętnie wymieniłbym na coś lepszego i są to zastosowane ekrany. W T Phone 5G (2023) to 6,52-calowy, a w T Phone Pro 5G (2023) – 6,82 calowy ekran. Obydwie matryce wykonano w technologii IPS LCD i obydwie mają rozdzielczość HD+, co przekłada się na zagęszczenie odpowiednio 269 i 258 pikseli na cal. Przez ostatnie lata producenci rozpieszczali nas także wyższą częstotliwością odświeżania, a w przypadku obydwu smartfonów to tylko 60 Hz.
I wiem, że te liczby nie mają większego znaczenia dla osób, do których adresowany jest ten telefon. Mimo to wierzę, że lepsze panele mogłyby się przełożyć na przyjemniejsze korzystanie z telefonów. Nie, żeby było jakoś nieprzyjemnie w obecnej formie, ale kąty widzenia i jasność maksymalna z pewnością mogłyby być lepsze. Kolory także mogłyby być żywsze, a biele bardziej adekwatne względem rzeczywistości. Gdyby też udało się zmniejszyć ramki dookoła ekranu, wyglądałoby to znacznie lepiej. A tak jest “akceptowalnie”.
W serii T Phone nie chodzi o bicie rekordów
Znacie te głosy z otoczenia, które mówią: Mi to telefon służy tylko do SMS-owania, przeglądania fejsa i dzwonienia? Doradzając przy telefonach często słyszałem właśnie takie opisy tego, jak ludzie korzystają ze smartfonu. I choć jako osoba intensywnie operująca w mediach społecznościowych i pochłaniająca sporą część filmów i seriali z internetu mam zupełnie inne podejście do życia, tak rozumiem także taką filozofię.
Najwyraźniej do tej grupy odbiorców chciało dostosować się T-Mobile ze swoimi smartfonami. Stąd obecność gniazda słuchawkowego czy slotu na kartę Micro SD, dzięki któremu rozszerzymy wbudowaną pamięć. Stąd NFC, które przyda się do płatności zbliżeniowych w ramach Google Pay. To dla tych osób przygotowano pokaźne wersje pamięciowe – 128 GB w T Phone 5G i 256 GB w T Phone Pro 5G.
To w końcu dla tych osób pojawiła się obsługa łączności 5G – zawsze to opcja na lepszy zasięg i większą prędkość internetu. Za wydajność odpowiada MediaTek Dimensity 700 – podstawowy układ zdolny do obsługi wielu gier i aplikacji. Szybkość ich uruchamiania waha się od dobrej po akceptowalną – wiele zależy tu od dostawców treści. Samo oprogramowanie, jakie na start dostarcza T-Mobile, po prostu działa, bez fajerwerków, ale i bez większych potknięć.
Jakie są zatem różnice między T Phone 5G a T Phone Pro 5G? Oprócz wcześniej wspomnianego rozmiaru ekranu w modelu Pro znajdziemy większy akumulator o pojemności 5000 mAh. W T Phone 5G gości 4500 mAh. Droższy model Pro otrzymał także więcej RAM-u – 6 GB zamiast 4 GB. Różnicę da się poczuć, zwłaszcza gdy korzysta się z wielu kart przeglądarki i gier. To nie tak, że model Pro staje się demonem wydajności, ale jeśli jesteście wyczuleni na kwestie przechodzenia między wieloma programami, wybierzcie model Pro. Gdybym miał wybierać, zdecydowałbym się też na model Pro ze względu na obecność ładowania bezprzewodowego. To w dalszym ciągu rzadkość na rynku wśród tańszych urządzeń, a jednak dodaje to nieco wygody.
Jest jeszcze jedna zmiana. W modelu Pro znajdziemy o jedno oczko więcej z tyłu. Zawsze cieszy mnie obiektyw ultraszerokokątny, gdyż daje on zupełnie inne możliwości, gdy chodzi o kadrowanie. Nie tylko panoramy, ale i zdjęcia architektury mogą nabrać innego charakteru. Rozumiem jednak, że jestem w mniejszości. Różnice zaobserwujemy też w przednich aparatach – tam T Phone Pro 5G rejestruje zdjęcia w rozdzielczości 16 Mpix, a T Phone 5G – 8 Mpix. Poza tym obydwa posiadają aparat główny 50 Mpix oraz aparat makro 2 Mpix i pomocniczy sensor głębi 2 Mpix.
Nie kierowałbym się przy wyborze telefonu jakością zdjęć z głównego obiektywu, bo te wypadają podobnie. Różnice zaobserwowałem przy selfie – te z T Phone Pro 5G mają więcej detali, za to te z T Phone 5G z reguły oferują cieplejszą kolorystykę na zdjęciach. Część z zaprezentowanych fotografii wykonałem z podwójnym przybliżeniem cyfrowym, a oprogramowanie dobrze radzi sobie z takim wyzwaniem.
W tym roku T-Mobile ma jednak coś jeszcze.
Tani tablet z 5G to biały kruk, choć T Tablet przyjechał w czarnej wersji
W T-Mobile ktoś poważnie podszedł do wyników wewnętrznych badań. Wynika z nich, że 77% osób szuka urządzeń oferujących nowoczesne funkcje w przystępnej cenie. Narzekałem na rynek budżetowych smartfonów, ale to jeszcze nic. Przecież tabletów z łącznością z siecią komórkową na rynku jest zaledwie garstka i najczęściej są to urządzenia z najwyższej półki cenowej. Jeżeli nie chcieliśmy wydać dużo na tablet, to zazwyczaj mieliśmy dwie możliwości:
- Wybrać tanie rozwiązanie z obsługą sieci Wi-Fi i być skazanym na pobieranie wszystkich filmów czy gier przed podróżą oraz ograniczone możliwości poza domem;
- Wybrać rozwiązanie z obsługą karty SIM, ale w 4G, czyli starszym i wolniejszym standardzie łączności.
Nie brałbym przy tym na poważnie tworzenia sobie hotspotu ze smartfonu celem udostępnienia sieci tabletowi, bo po pierwsze – to mocno nagrzeje smartfon i wydrenuje jego baterię, a po drugie – nie przyniesie takiej prędkości łącza, by dodatek sieci 5G w tablecie stracił na znaczeniu. Taka obsługa karty SIM może przydać się do tworzenia notatek z synchronizacją na uczelni, w których tworzeniu może brać udział kilku studentów (polecam!), a wiadomo, że im szybciej, tym lepiej.
Co w takim razie ma nam do zaoferowania rynek w temacie tanich tabletów z łącznością 5G? Tak po prawdzie to nic. W tym miejscu pojawia się T Tablet, który jest podwójnym ewenementem. Nie dość, że obsługuje sieć 5G, to jeszcze korzysta ze standardu eSIM poza fizyczną kartą. Tego nie mają nawet niektóre z najdroższych urządzeń z 5G na rynku. A jakie mogą być z tego korzyści?
Wyobraźcie sobie wyjazd na wakacje do mniej oczywistego kraju. Chcecie obejrzeć odcinek serialu, ale hotelowe Wi-Fi nie rozpieszcza? Nie musicie szukać salonu z kartami SIM i dokonywać rejestracji przy kasjerce, która wcale nie musi być biegła w języku angielskim. Dzięki eSIM możecie przygotować się na korzystanie z lokalnych planów komórkowych jeszcze zanim dotrzecie do danego kraju. Poza uniknięciem dodatkowych kosztów wynikających z łączenia się w roamingu, zyskujemy spokój, gdy nie musimy być zdani na łaskę i niełaskę Wi-Fi na lotnisku czy dworcu. Zmieniacie kraj? Zmieniacie też eSIM. Szybko i pewnie.
Jakie odczucia wzbudził we mnie T Tablet?
Przy tabletach z tańszego segmentu cenowego moje oczekiwania z reguły nie są zbyt wysokie. Najważniejsze dla mnie elementy to jakość wykonania, ekran oraz głośniki. Docenię przy tym, jeśli wydajność będzie na tyle dobra, by animacje nie kłuły w oczy, a bateria wytrzymywała odpowiednio długo. Jak to wygląda w przypadku tabletu od T-Mobile?
Zacznę od wykonania. To konstrukcja, która jest bardzo zgrabna. Przy grubości zaledwie 7,85 milimetra i wadze 488 gramów całość trzyma się pewniej i bez problemu mogłem to robić przez dłuższy czas. Ramki dookoła ekranu może nie należą do najcieńszych, ale dzięki temu zmniejsza się szansa na przypadkowe dotknięcia, poza tym nie są one też gargantuicznie duże. Ciekawym zabiegiem stylistycznym jest wykonanie boków w innym kolorze niż reszty korpusu. Nie ma to negatywnego przełożenia na trwałość, a w widoczne przerwy między elementami obudowy nie wpadają żadne drobiny kurzu. Tył zauważalnie się palcuje, ale nie widać tego dopóki nie nagromadzimy sporo odcisków palców. Spasowanie całej obudowy oceniam na bardzo dobre.
Ekran w rozmiarze 10,36 cala to klasyczna propozycja w tej cenie. Rozdzielczość 2000×1200 pikseli to także rynkowy standard. Cieszy dobra jasność maksymalna, która pozwala na oglądanie treści w słońcu, choć nie jest to komfort znany z droższych smartfonów. Panel IPS nie ma też większych problemów z podświetleniem, choć na białym tle widać nieco uciekającego światła w narożnikach. Jak na ekran w tej technologii czernie nie straszą szarością, a kąty widzenia są przyzwoite. Szkoda, że zabrakło obsługi HDR-u, ale to i tak solidny panel.
Zastosowany system stereo to z kolei przyzwoity zestaw, w którym postawiono przede wszystkim na klarowność głosów. Nie znajdziemy tu potężnych basów czy wyrazistych wysokich partii, ale jest głośno. Żałuję jedynie, że nie pozostawiono złącza słuchawkowego. Z drugiej strony w obecnych czasach dostęp do słuchawek bezprzewodowych jest tak prosty i tani, a ich jakość na tyle dobra, że dla wielu osób to żaden dylemat. T-Mobile także oferuje własne słuchawki bezprzewodowe, które możemy otrzymać w prezencie przy zakupie abonamentu ze smartfonami T Phone 5G i T Phone Pro 5G. Nie znajdziemy też wibracji, ale tak już bywa z tabletami.
Gdy chodzi o płynność działania, całość wzbudzała raczej pozytywne wrażenie. Nie spotkałem się w tej cenie z tabletem, który miałby idealnie płynne animacje i T Tablet tego nie zmienił. Ma on za to jedną przewagę nad konkurencją – 6 GB RAM-u. Przy dzieleniu aplikacji między oknami i szybkim przełączaniu się między nimi ma to znaczenie, bo te przeładowują się rzadziej. Co do wydajności w grach – to sprzęt podstawowy i na podstawowych ustawieniach uruchomicie znakomitą większość tytułów. Przygotowano tu Google Kids Space – aplikację, w której dziecko będzie mogło stworzyć swojego awatara, a także pograć w odpowiednie gry i obejrzeć filmy z Youtube Kids bez ryzyka, że natknie się na niepowołane treści. Wszystko to w kolorowej i miłej dla oka oprawie.
W urządzeniu znajdziemy Android 13. T-Mobile zapewnia dwie duże aktualizacje systemu, co także jest niespotykane w tanich tabletach. Za to należy się pochwała. Operator postawił na czystą wersję systemu, co w przypadku tabletów mogłoby rodzić wątpliwości co do wygody korzystania z dużego ekranu. Na szczęście w Androidzie 13 Google dokonało kilku zmian, przez co i na dużym ekranie z systemu korzysta się wygodnie.
Teraz nie musimy wychodzić do pulpitu, by uruchomić kolejną aplikację – wzorem komputerów znajdziemy tu pasek z popularnymi programami. Pojawił się także hub łączący filmy i seriale, gry, książki oraz muzykę. W jednym miejscu otrzymamy rekomendacje dla pobranych przez nas aplikacji. To dobrze zsynchronizowana usługa, bo po kliknięciu jesteśmy przenoszeni od razu do interesującej nas treści. Łatwiej przełącza się między dwoma programami na ekranie, dobrze działają gesty. Samo Google zachęca deweloperów do tworzenia aplikacji zgodnych z dużymi ekranami, więc zapowiada się, że tablety czeka miły renesans.
To przyzwoity tablet jak na swoją klasę cenową. Jednak jego największą zaletą może okazać się jego cena. T-Mobile wprowadziło prawdziwą bombę w swojej ofercie. Za 50 złotych miesięcznie wraz z tabletem otrzymamy nielimitowany pakiet internetu, co uczyni z niego idealny hub do rozrywki – zarówno dla najmłodszych, jak i starszych. Co więcej, takie zobowiązanie podpiszemy na 24 miesiące, a samo urządzenie w wolnej sprzedaży kosztuje 1089 złotych. Wychodzi zatem, że sprzęt jest bardzo opłacalny, a internet do niego otrzymujemy niemalże za darmo.
T-Mobile wie, do kogo adresuje swoje sprzęty i to może się udać
Trochę tlenu na skostniałym rynku smartfonów nie zaszkodzi. T-Mobile wie, że T Phone 5G czy nawet T Phone Pro 5G to nie są urządzenia, które mają bić rekordy szybkości i jakości zdjęć oraz czasu pracy na baterii. Mają za to działać i udostępniać najnowszą technologię tak zwanemu masowemu konsumentowi. I to z pewnością się dzieje. Mógłbym napisać jeszcze wiele akapitów o tym, dlaczego 120 Hz jest lepsze od 60 albo rozważać nad jakością głośników, ale dla wielu osób takie rozważania nie mają zbytnio celu.
Cieszy, że T-Mobile chce nieco rozruszać rynek. Co prawda z wszystkich rozwiązań najbardziej usatysfakcjonowały mnie tablety, ale i smartfony znajdą swoją niszę. Udało się zachować niską cenę bez kompromisu względem ubiegłorocznej edycji. Osobiście chciałbym, by pod maską doszło do kilku zmian, ale skoro T Phone i T Phone Pro nie sprawiały mi problemów, to nie mogę narzekać na nie za mocno. Docenię jednak wymianę ekranów na lepsze.
Z kolei gdy chodzi o tablet, to trudno znaleźć w nim większą wadę, zwłaszcza przy tej cenie. To sprzęt, który mógłby sobie poradzić bez logo T-Mobile, ale w połączeniu z ofertą tego operatora może wywołać prawdziwe zamieszanie. Dobrze wycenionych, ale też i odpowiednio jakościowych tabletów brakowało przez ostatnie lata, a rozwiązań z łącznością 5G ze świecą szukać. T Tablet może stać się centrum rozrywki nie tylko w domach, ale i w podróży. Sam zabrałem go do samolotu, gdzie posłuży mi do oglądania filmów.
T-Mobile ma w ofercie technologie wielu producentów, ale nie boi się stworzyć własnych urządzeń odpowiadających na potrzeby klientów. Nawet jeśli mają one być konkurencją dla konkurencji, to mają też swój cel – pokazać, że operatorowi zależy na przesiadce klientów na sieć nowej generacji. Oby tym śladem poszła cała konkurencja – wtedy 5G rozwinie skrzydła, na czym skorzystamy wszyscy.