W zasadzie nie ma czegoś takiego jak kompletnie czysta instalacja Windows. W pakiecie dostajemy zawsze pakiet preinstalowanych aplikacji i funkcji, których być może nigdy nie będziemy używać, ale chociaż nie można ich odinstalować. Dla osób dbających o maksymalizację przestrzeni dyskowej i odchudzenie systemu o niepotrzebne śmieci, decyzja Microsoftu przez lata pozostawała zarzewiem konfliktu. Na szczęście te czasy odchodzą powoli do lamusa, a użytkownicy zyskują w końcu większą swobodę.
Przez ostatnie kilka miesięcy lista aplikacji, które można z systemu usunąć stopniowo rosła i tak też stało się po ostatniej aktualizacji Windows 11 preview build 25931 udostępnianej uczestnikom programu Windows Insider w kanale Canary. Jeśli faktycznie najnowsza platforma Microsoftu ma ambicję stworzenia otwartego środowiska do pracy, możliwość swobodnego konfigurowania środowiska pracy jest wymogiem podstawowym. Większość wstępnie załadowanych aplikacji do Windows 11 można teraz odinstalować.
Windows 11 – które aplikacje domyślne można usunąć?
Pełna lista programów i narzędzi do dobrowolnej deinstalacji w Windows 11 preview build 25931 przedstawia się obecnie następująco: Zdjęcia (nowość), Ludzie (nowość), Pulpit zdalny (nowość), Aparat, Cortana, Kalendarz, Poczta, Kalkulator, Zegar, Centrum opinii, Rodzina, Filmy i TV, Mapy, Media Player, Microsoft 365, Microsoft Clipchamp, Microsoft To Do, Wiadomości, Paint, Notatnik, Szybka pomoc, Narzędzie Wycinanie, Rejestrator głosu, Terminal, Wskazówki, Xbox i Pogoda.
Osobiście nie mogę doczekać się możliwości usunięcia kilku pozycji z powyższej listy (między innymi asystenta głosowego Cortana, na którym Microsoft w zasadzie położył już krzyżyk). W momencie pisania tego materiału pozbyłem się już systemowego Painta i Painta 3D oraz Pulpitu zdalnego. Niektóre z pozycji widocznych na liście nie mają jeszcze aktywnego przycisku Odinstaluj, ale pewnie to tylko kwestia czasu.
Tymczasem według danych StatCounter, Windows 10 ma nadal większość rynku (71,1%), natomiast do przesiadki na Windows 11 ludziom się specjalnie nie pali, a używa go nadal relatywnie mała grupa użytkowników – tylko 23,68%. Co ciekawe, na podium nadal uparcie siedzi archaiczny już Windows 7 (3,7%). To jeszcze nic – niewielka grupa nadal korzysta z Windows XP, ale ich udział jest już symboliczny (0,33%).
Czytaj też: Nie uciekniesz przed aktualizacją. Zapisz tę datę, inaczej Windows 11 może Cię niemiło zaskoczyć
Jak pisał niedawno Mateusz, za najnowszym systemem Microsoftu nie przepadają gracze, na co wskazuje raport Steama, wedle to którego Windows 11 trafił dopiero na 35,75% maszyn graczy. Tej ofensywy nie da się jednak na długo zatrzymać, tym bardziej, że koncern szykuje dla graczy kilka prezentów, a jeden z nich to technologia o nazwie DirectStorage. Odpowiada ona za przyspieszenie ładowania i dekompresji zasobów gier, korzystając jeszcze bardziej z karty graficznej oraz jej pamięci VRAM i odciążając tym samym odpowiadający za to zwykle duet (pamięć operacyjną oraz procesor centralny).