Obecnie w składach mocarstw atomowych jest prawdopodobnie przechowywanych ponad 12 tysięcy głowic atomowych. Wykorzystanie takiej ilości oręża byłoby rzecz jasna katastrofą dla świata, lecz naukowcy nie są w stanie dokładnie ocenić skutków tego typu działań. Mimo to wciąż próbują lepiej rozeznać się w temacie.
Czytaj też: To nie wymysł z gry wideo – wielkie działo do strzelania atomówkami istniało naprawdę
Paul Crutzen i John Birks napisali w 1982 roku artykuł, którego lektura sugerowała, jakoby wojna nuklearna miała doprowadzić do powstania chmury pyłu ograniczającej dopływ światła słonecznego do powierzchni na tyle, by wywołać zjawisko zwane zimą nuklearną. To miałoby się przełożyć na klęskę upraw, a co za tym idzie – gigantyczne problemy związane ze światowym głodem.
W kolejnym roku naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego stwierdzili natomiast, że miasta i kompleksy przemysłowe objęte atakami atomowymi faktycznie wytworzyłyby znacznie więcej dymu i pyłu niż spalenie lasu porastającego obszar o takiej samej powierzchni. Nowe ustalenia w tej sprawie sugerują, iż eksperci sprzed lat częściowo się mylili.
Wojna nuklearna miałaby znacznie poważniejsze konsekwencje aniżeli sugerowały przewidywania z lat 80. ubiegłego wieku
Ale nie w tę stronę, w którą byśmy chcieli. Wydaje się bowiem, że wojna nuklearna byłaby znacznie bardziej opłakana w skutkach, aniżeli sugerowali autorzy publikacji z lat 80. ubiegłego wieku. Za ostatnimi badaniami w tej sprawie stał Alan Robock z Rutgers University i jego współpracownicy. Są oni zdania, że przy maksymalnej możliwej wymianie nuklearnego ognia między Stanami Zjednoczonymi a Rosją świat ogarnęłaby mała epoka lodowcowa, która mogłaby potrwać nawet tysiące lat.
A przecież w posiadaniu takiej broni pozostają też inne kraje, czyli Chiny, Francja, Indie, Izrael, Korea Północna, Pakistan i Wielka Brytania. Konflikt między Indiami a Pakistanem mógłby doprowadzić do śmierci nawet 130 milionów ludzi i pozbawienia dostępu do żywności przez co najmniej dwa lata 2,5 miliarda innych osób. Z jednej strony broń jądrowa wydaje się więc całkiem skutecznym gwarantem światowego pokoju.
Czytaj też: Nie potrzeba atomu, żeby przerażać. Nowy koreański pocisk ma imponujące możliwości
Z drugiej widzimy natomiast, że gdyby rozpętał się chaos, to konsekwencje byłyby, delikatnie mówiąc, opłakane. Jednocześnie nie da się ukryć, iż na przestrzeni lat zrobiono wiele, by ograniczyć wyścig zbrojeń w tym zakresie oraz zmniejszyć liczbę głowic atomowych, jakimi dysponują światowe mocarstwa. Dość powiedzieć, że o ile obecnie mówimy o nieco ponad 12 tysiącach takich głowic, tak w szczytowym momencie było ich około 65 tysięcy. Pozostaje nam mieć nadzieję, że już nigdy więcej taki oręż nie zostanie wykorzystany w celach bojowych.