Laptop Vivobook przybył do mnie w dużym, tekturowym opakowaniu z wygodną rączką transportową. Zwraca uwagę nie tylko kolorystyką, na którą składają się rozmaite odcienie błękitu, ale także narysowanymi zwierzakami – znajdziemy tu małpkę, żyrafę, królika, pandę, koalę i hipopotama. Ten design przywodzi na myśl sprzęt dla dzieci lub młodzieży. Skąd w ogóle nazwa oraz taka oprawa wizualna? Jak wyjaśnia producent:
Marka BAPE narodziła się w 1993 roku w samym sercu dzielnicy Harajuku w Tokio w Japonii i jest symbolem japońskiej kultury mody od ponad 30 lat
ASUS Vivobook S 15 OLED BAPE Edition – specyfikacja
- Procesor: Intel Core i9-13900H , 2,6 GHz
- Grafika: Intel Iris Xe Graphics
- RAM: 16 GB LPDDR5
- Pamięć: 1TB M.2 NVMe PCIe 4.0 SSD
- Ekran: 15,6” OLED, 2880×1620 px (2,8K), 16:9, 120 Hz, 600 nitów
- Złącza: USB 3.2 gen. 1, USB 2.0, Thunderbolt 4/Power Delivery, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, HDMI 1.4
- Łączność bezprzewodowa: Wi-Fi 6E(802.11ax) (Dual band) 2*2 + Bluetooth® 5.3 Wireless Card
- Kamera: FHD 1080p (z zamknięciem zasłaniającym obiektyw)
- Bateria: 75WHrs, 2S2P, 4-cell Li-ion
- Wymiary: 35,93 x 22,94 x 1,79 cm
- Masa: 1,6 kg
- System: Windows 11 Pro
- Cena w dniu publikacji testu: 5999 zł
W zestawie znalazły się także dodatkowe akcesoria. Najważniejsze z nich to bezprzewodowa myszka z wymienną nakładką (załączona została alternatywa dla domyślnej) oraz zasilacz, a do tego figurka małpki + zabawkowy laptop do umieszczenia w jej łapkach, a także bardzo praktyczna torba z licznymi kieszeniami na dodatkowe akcesoria. Na tym nie koniec. W załączonej kopercie znajdziemy dwa pakiety naklejek. Jeden to naklejki przeznaczone na klawiaturę, drugi – do dowolnego wykorzystania.
BAPE wygląda bardzo elegancko
Urządzenie ukazało się w dwóch wersjach kolorystycznych – “Blue Camo Bundle with Cool Silver” oraz “Green Camo Bundle with Midnight Black”. Ja otrzymałem tą pierwszą edycję i muszę przyznać, że prezentuje się ona bardzo estetycznie. Na wykonanej z metalu, srebrnej pokrywie został wytrawiony liniowym wzorem kamuflażowym design podobny do tego na opakowaniu, ale bez kolorów. Ten „cool silver” daje wrażenie czystości i solidności, a dodatkową ozdobą jest odblaskowa odznaka z logo ze stali szlachetnej z powłoką PVD. Dodam od razu, że taki sam wzór znajdziemy również na touchpadzie.
Pokrywa Vivobooka nie jest zbyt twarda – ugina się pod naciśnięciem palcem. Choć może to wywoływać wrażenie, że urządzenie nie jest solidne, posiada ono certyfikat wytrzymałości klasy wojskowej w standardzie 810H. Czyli, mówiąc dość prosto, niejeden wypadek i upadek powinno wytrzymać bez większej szkody dla całość.
Pod względem wyglądu BAPE wyróżnia się zdecydowanie na tle konkurencji. Po otwarciu urządzenia widzimy duże klawisze z wyspą numeryczną, wyróżniony kolorem przycisk Esc oraz wzorek na Enterze. Ponieważ w pokrywę wbudowany jest czujnik oświetlenia, gdy BAPE wyczuje, że wokół jest ciemno, włącza się automatycznie podświetlenie klawiatury.
Tu zauważę, że gdy dotykamy płyty w bezpośrednim sąsiedztwie touchpada, ugina się podobnie jak pokrywa górna. Jednak podczas samego korzystania z touchpada nie odczuwamy żadnych sensacji, podobnie w trakcie pisania. Zawias 180° umożliwia rozłożenie laptopa na płasko, co jest przydane w wielu sytuacjach.
Ogólną estetykę laptopa oceniam bardzo pozytywnie.
Złącza – nie za dużo, nie za mało
Mówiąc obiektywnie, propozycja firmy ASUS nie odstaje od średniej rynkowej pod względem liczby oraz rozmieszczenia złącz. Większość z nich znalazła się po prawej stronie – mamy tu zasilanie, gniazdo HDMI, port USB 3.2, port Thunderbolt 4 oraz wejście słuchawkowe. Po drugiej stronie znalazł się tylko port USB 2.0.
Klawiatura – mam mieszane uczucia
Jak już wspomniałem, BAPE wyposażono w klawiaturę z wyspą numeryczną. Jest to ASUS ErgoSense. Główne przyciski są duże, dlatego gdy będzie korzystać z niej ktoś mający grubsze palce, przypadkowe naciśnięcia klawiszy sąsiednich powinny zdarzać się raczej rzadko. Nieco gorzej z kursorami – góra i dół to praktycznie jeden przedzielony przycisk i tu można mieć pewne problemy z precyzją.
Przycisk zasilania został umieszczony w prawym górnym rogu i kolorystycznie zlewa się z pozostałymi, podczas gdy umieszczony na przeciwnym końcu rzędu Esc jest jaskrawy. Może to być nieco mylące dla osób, które do tej pory używały modeli z koloryzm przyciskiem zasilania – będą musiały się przyzwyczaić, że „ten kolorowy” to nie włącznik.
Klawisze mają bardzo niski skok, co jest świetną informacją dla osób, które dużo piszą. Nawet po napisaniu tysięcy znaków dziennie nie powinno czuć się tego w palcach. Jednak nie do końca może być różowo. Jak wspomniałem, klawisze z literami są tu stosunkowo duże. Jeśli człowiek przez dłuższy czas pisywał na mniejszej klawiaturze, ma tak wytrenowaną pamięć mięśniową, że odruchowo „czuje” odległości. Dlatego w przypadku klawiatury BAPE trzeba ją zdefiniować na nowo, zwłaszcza, jeśli pisze się bezwzrokowo.
Wyświetlacz – co OLED, to OLED, ale i lustro
O tym, jakie zalety mają wyświetlacz OLED, pisaliśmy już niejeden raz. W Vivobook S BAPE zastosowano właśnie to rozwiązanie z rozdzielczością maksymalną 2880 x 1620 pix, czyli 2,8 K. To niezwykle rzadko spotykana rozdzielczość. Takie coś pomiędzy 2K a 4K, przy czym bliżej do 4K.
Nie powiem – na jakość narzekać się nie da. Ale nie może to dziwić, biorąc pod uwagę, że urządzenie dostało certyfikat PANTONE, a także zapewnia 100% pokrycie przestrzeni barw DCI-P3. Oglądałem na urządzeniu filmy, grałem w gry, czytałem teksty na stronach internetowych i nie znajduję żadnego powodu do narzekania w aspekcie jakości czy kątów widzenia. Mam jednak duże zastrzeżenie co do odbić. W jasnym pomieszczeniu lub przy mocnym oświetleniu sztucznym ekran zmienia się w lustro – i to nie tylko, gdy na wyświetlaczu przeważa czerń. Wyraźnie brak tu powłoki antyrefleksyjnej.
Dla przykładu dwa zdjęcia wykonywane w samo południe w moich salonie, gdy za oknem było słonecznie. O ile na pierwszym efekt lustra jest niewielki, o tyle na drugim, przy ciemnej stronie, znacznie większy. Oczywiście jeśli za dnia głównie piszesz, a oglądasz treści multimedialne wieczorami, nie będzie to stanowić problemu.
Wyświetlacz ma odświeżanie o częstotliwości 120 Hz. Dzięki temu zapewnia płynność przy dynamicznych klipach, filmach pełnych akcji, sprawdzi się również podczas większości gier.
Jak wypada S BAPE w testach?
ASUS Vivobook S BAPE edition to laptop przeznaczony głownie do zastosowań codziennych, biurowych i rozrywkowych, w tym grania. Jednak nie jest to laptop gamingowy, a więc raczej nie należy się spodziewać możliwości zabawy na najwyższych ustawieniach przy wymagających produkcjach. W ramach testów odpaliłem m.in. Resident Evil 6 – tytuł ten w rekomendowanych wymaganiach ma zaledwie 4 GB RAM oraz kartę graficzną GeForce GTX 560. Na tym laptopie podczas gry potrafił przycinać przy sytuacjach, gdy na ekranie znajdowała duża ilość ruchomych obiektów, a co dziwne – lagowanie zdarzało się nawet przy cutscenkach. Dlatego jeśli chcesz się bawić przy grach – polecam raczej mniej wymagające pozycje.
Tradycją jest, że każdy laptop w naszej redakcji przechodzi testy. Nie inaczej Vivobook S BAPE. Oto wyniki z wszystkich wiarygodnych źródeł.
Vivobook w użytkowaniu codziennym
Korzystałem z urządzenia podczas wielu codziennych czynności – zaczynając od pracy, kończąc na oglądaniu filmów z platform streamingowych, a czasem korzystałem z gier. Poza tym ostatnim aspektem (o czym pisałem wcześniej), nie mogę narzekać. Było to doświadczenie przyjemne i niemal bez żadnych zgrzytów. Niemal – ponieważ jeden się trafił.
Zasadniczo każdy korzysta z laptopa na dwa sposoby. Pierwszy – to położenie go na stole czy biurku. Drugi – używania podczas trzymania na kolanach. W tym drugim przypadku urządzenie bardzo szybo staje się nieprzyjemne ciepłe. Nie ma przy tym znaczenia, czy przeglądasz strony internetowe, czy grasz. Po kwadransie używania dół wyczuwalnie się nagrzewa.
Muszę jeszcze dodać kilka informacji na temat dźwięku. ASUS wykorzystał tu rozwiązania renomowanej firmy Harman-Kardon (mamy także Dolby Atmos, ale to standard w dzisiejszym świecie, więc niczym nie wyróżnia tego modelu). I słychać, że nad tym aspektem mocno popracowano, ponieważ dźwięk oferuje szeroką scenę, na której doskonale słychać wszystkie tony. Słuchanie muzyki to czysta przyjemność, podobnie jak odgłosy w grach. Choć głośniki są zintegrowane są z obudową, czuć przestrzenność.
Podsumowanie – warto czy nie warto?
ASUS Vivobook S BAPE edition to laptop, który określiłbym po prostu jako „solidny”, a do jego największych zalet zaliczył przede wszystkich świetny wyświetlacz, jakość dźwięku oraz solidne podzespoły. Mogę śmiało polecić go każdej osobie szukającej niezawodnego urządzenia do wykorzystywania w różnych aspektach. Czy będzie to praca biurowa, rozrywka czy też zabawa w gry online – sprawdzi się doskonale.
ASUS Vivobook S 15 OLED BAPE Edition będzie dostępny w Polsce od 21 września w cenie 5999 zł. Z okazji premiery sprzętu producent przygotował również specjalną promocję. Pierwsze osoby, które dokonają zakupu Vivobook S 15 OLED BAPE® Edition w sklepie ASUS, otrzymają voucher o wartości 250 zł do wykorzystania w sklepie Warsaw Sneaker Store – liczba promocyjnych sztuk ograniczona (szczegóły w regulaminie promocji dostępnym w sklepie ASUS).