Dobitnie pokazują to materiały, jakimi podzieliła się niedawno NASA. Poza teleskopem kosmicznym Chandra, działającym z wykorzystaniem promieniowania rentgenowskiego, astronomowie użyli także danych dostarczonych przez instrumenty obserwujące wszechświat w paśmie optycznym, podczerwonym i radiowym. Informacjom tym trzeba było następnie przypisać kolory, które ludzkie oko może dostrzec, aby zobrazować to, co zostało uwiecznione.
W ten sposób powstał zestaw pięciu różnych obserwacji, odnoszących się do bardzo zróżnicowanych obiektów i środowisk. Na przykład Vela i Kepler to pozostałości po eksplodujących gwiazdach, podczas gdy w przypadku NGC 1365 widzimy galaktykę spiralną z podwójną poprzeczką. Z kolei ESO 137-001 pokazuje, co się dzieje, gdy galaktyka mknie przez przestrzeń i pozostawia po sobie ślad, a astronomowie nie zapomnieli także o galaktycznym centrum Drogi Mlecznej.
Zacznijmy od naszej własnej galaktyki. Rzeczony obszar jest oddalony o około 26 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Słynie on przede wszystkim z obecności supermasywnej czarnej dziury, a także rozgrzanych obłoków gazu, masywnych gwiazd czy też gwiazd neutronowych. Dość powiedzieć, iż Sagittarius A* może mieć masę ponad 4 miliony razy wyższą od Słońca.
Kosmos na obrazach udostępnionych niedawno przez NASA został uwieczniony na różnych pasmach, na przykład podczerwonym i rentgenowskim
Z kolei Kepler to określenie stosowanej względem pozostałości po supernowej. Tamtejszy biały karzeł wybuchł, emitując w przestrzeń ogromne ilości energii. Niebieski kolor odzwierciedla rozchodzącą się falę uderzeniową. Dzięki obserwacjom w podczerwieni z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Spitzera oraz w paśmie optycznym, do czego posłużył Kosmiczny Teleskop Hubble’a, badacze dostrzegli pozostałości zniszczonej gwiazdy.
W przypadku ESO 137-001 mówimy o galaktyce poruszającej się w przestrzeni kosmicznej z prędkością około 2,4 miliona kilometrów na godzinę. Przy tak gigantycznych wartościach obiekt ten pozostawia za sobą dwa ogony złożone z rozgrzanego gazu. Obserwatorium Chandra wykryło jego obecność dzięki promieniowaniu rentgenowskiemu, natomiast Bardzo Duży Teleskop uwiecznił światło atomów wodoru. Swoje dołożył także wspomniany już teleskop Hubble’a.
Czytaj też: Zagadkowa struktura otacza tę galaktykę. Taki widok praktycznie się nie zdarza
Jeśli chodzi o NGC 1365, to galaktyka ta zawiera supermasywną czarną dziurę zasilaną stałym strumieniem materii. Część gorącego gazu zostanie w pewnym momencie wchłonięta przez czarną dziurę. Swój udział w obserwacjach miał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Osobne trio posłużyło naukowcom do uwiecznienia pulsara nazwanego Vela. W tym przypadku wykorzystano obserwatoria IXPE, Chandra oraz Hubble. Dzięki nim astronomowie próbują lepiej poznać historię gwiazdy, która zapadła się i eksplodowała, wyrzucając ogromne ilości materii w przestrzeń kosmiczną.