Polscy naukowcy z instytucji Łukasiewicz – Poznański Instytut Technologiczny pracują nad otrzymaniem wysoko zaawansowanych materiałów, które powszechnie nazywa się fazami MAX. Jak się dowiadujemy ze strony projektu naukowego, są to m.in. fazy Cr2AlC i Ti3AlC2. Chociaż mają one formę proszku lub spieku, to jawią się jako doskonała alternatywa dla stopów metali i czystej ceramiki.
Czytaj też: Ten materiał sam się naprawia! Na potwierdzenie tego niezwykłego zjawiska czekaliśmy 10 lat
Fazy MAX są bardzo interesującą grupą materiałów, które przybierają postać nanolaminatów – materiałów warstwowych w skali atomów. Ułożenie warstw typowych dla metali czy materiałów ceramicznych sprawia, że faza MAX może osiągać najlepsze właściwości obu grup. Takie materiały znakomicie mogą odnaleźć się w bardzo wymagających warunkach przemysłowych, gdzie panują wysokie temperatury, intensywna korozja, tarcie, promieniowanie rentgenowskie itd.
Materiał fazy MAX powstał w Poznaniu
Technologia opracowana przez badaczy z Łukasiewicz – PIT korzysta z SPS, czyli spiekania iskrowo-plazmowego. Dzięki niemu otrzymany produkt charakteryzuje się czystością rzędu 98 proc. Innowacyjna metoda gwarantuje o 80 proc. mniejsze zużycie energii, 20 proc. niższą temperaturę procesu oraz 90 proc. mniejsze koszty produkcji.
Czytaj też: Polacy stworzyli laser, jakiego jeszcze nie było. To początek nowej drogi
Dr hab. inż. Dariusz Garbiec, zastępca dyrektora Łukasiewicz – PIT i twórca nowej metody wytwarzania materiału w rozmowie z PAP wyjaśnia, jak w ogóle doszło do opracowania tej technologii, która została zgłoszona do opatentowania.
Okazuje się, że bardzo dużo pomogła pandemia. Naukowcy zamówili materiał fazy MAX, ale otrzymany produkt był czysty jedynie w 30 proc. Wobec tego stanu rzeczy polscy uczeni sami rozpoczęli prace na wytworzeniem własnego materiału. W ten sposób opracowali metodę z SPS.
Czytaj też: Polacy sprawili, że akumulatory będą znacznie lepsze. Lista korzyści jest imponująco długa
Faza MAX nie jest już tylko produktem laboratoryjnym. Przeszła dodatkowe testy, które dopuściły ją do stosowania w technologiach kosmicznych. Jeden kilogram grafitowego proszku kosztuje obecnie 7 tysięcy złotych. Na razie możliwości produkcyjne tej fazy są ograniczone, a uczeni z Poznania prowadzą rozmowy z potencjalnymi inwestorami.