Dla jasności – „nowa” Tesla Model 3 to tak naprawdę facelifting, a nie zupełnie nowy model. Prawdę mówiąc bardzo mnie to cieszy, bo trochę się obawiałem, że producenci aut elektrycznych będą próbowali wciskać nam nowe modele znacznie częściej, niż w miało to miejsce u tradycyjnych producentów, ale póki co na to nie wygląda. Dla przypomnienia: Tesla Model 3 miała swoją premierę w 2017 r. i choć po drodze doczekała się kilku usprawnień, to dopiero dziś możemy mówić o dużym odświeżeniu.
Nowa Tesla Model 3 2023 – co się zmieniło?
Zacznijmy od zewnątrz. Zmieniły się lampy z przodu i z tyłu, a także kształt przedniego zderzaka, dzięki czemu nowa Tesla nie wygląda już jak przejechana żaba, ale naprawdę może się podobać (choć fanem jej profilu nadal nie jestem). Dostępne są też dwa nowe kolory (czerwony i szary), a także nowe wzory 18- i 19-calowych felg.
Najwięcej zmian zaszło jednak wewnątrz i tu lista jest naprawdę, naprawdę długa. Wnętrze wygląda podobnie, ale zostało gruntownie przeprojektowane. Deska rozdzielcza wygląda inaczej, z tyłu pasażerowie otrzymali dodatkowy, 8-calowy wyświetlacz do obsługi funkcji auta, dodano oświetlenie ambientowe, a też wszystkie materiały mają być wyższej jakości niż dotąd.
Co ważniejsze w kontekście zastosowanych materiałów, wszystkie one zostały dobrane tak, by jak najlepiej absorbować dźwięk. Co więcej, Tesla Model 3 ma teraz szyby akustyczne nie tylko z przodu, ale też z boku i tyłu, co według producenta ma się przełożyć na wyciszenie auta nawet do 30% od odgłosów jazdy. Imponujące, jeśli prawdziwe.
Mnóstwa zmian nie widać na pierwszy rzut oka, a jest naprawdę dużo do opowiedzenia. W nowej Tesli Model 3 możemy ładować bezprzewodowo dwa telefony jednocześnie, zaś przez USB-C możemy ładować urządzenia z mocą do 65W, czyli damy radę podładować nawet laptopa. Poprawiła się też łączność Wi-Fi i Bluetooth, dodano też dodatkowy zestaw mikrofonów po stronie pasażera, by poprawić jakość połączeń telefonicznych. Choć procesor sterujący autem pozostał bez zmian, zmienił się wyświetlacz centralny, który teraz jest nieco jaśniejszy i bardziej responsywny, choć jego rozmiar pozostał bez zmian (15,4”).
Tesla rozbudowała też wyposażenie podstawowe swojego auta, zwłaszcza w wersji Long Range, która otrzymała system audio składający się z 17 (!) głośników, w tym dwóch subwooferów i dwóch wzmacniaczy. Standardowy model ma system audio złożony z 9 głośników. Nie wiem, czy to błąd na stronie, ale wygląda też na to, że obydwa modele mają fotele zarówno podgrzewane, jak i wentylowane, a nowe wyciszające szkło 360 jest dostępne dla obydwu wariantów. Opcji zresztą jest tu na lekarstwo – nadal zmienić można tylko felgi, lakier i poziom zaawansowania autopilota.
Z ostatnich zmian – nieco urósł zasięg WLTP, który wynosi teraz 513 km dla modelu SR i 629 km dla modelu LR. Nie wiadomo, czy to wynik zastosowania akumulatora innego typu albo o innej pojemności, czy zmiana wynika wyłącznie z lepszej aerodynamiki nadwozia, bo Tesla oficjalnie nie chwali się pojemnością akumulatorów. Tego dowiemy się później.
Na razie nie ma też ani słowa o wersji Performance, ale możemy podejrzewać, że ta pojawi się nieco później.
Porozmawiajmy o kierownicy. Brak kierunkowskazów w Tesli Model 3 to niepotrzebna zmiana
Tesla Model 3 2023 nie ma kierunkowskazów. A konkretniej – nie ma dźwigni kierunkowskazów, ani żadnej innej dźwigni. Kierunkowskazami sterujemy przy użyciu przycisków po lewej stronie kierownicy, zniknęła również dźwignia autopilota, którym teraz sterujemy również przy użyciu przycisków, a kierunek jazdy wybieramy dotykając ekranu.
Pomijając to, że taka zmiana może się spodobać kierowcom BWM, osobiście jestem sceptyczny. Zdaję sobie sprawę, że dla Tesli pozbycie się dźwigni to kolejny sposób na redukcję kosztu produkcji i usprawnienie procesu produkcyjnego, a też na co dzień sterowanie kierunkowskazem przy użyciu przycisków zapewne nie będzie ani trochę uciążliwe. Ja patrzę jednak na to z perspektywy kierowcy w mieście 1001 ronda, gdzie niejednokrotnie zdarzało mi się przekładać rękę, żeby unieść dźwignię i przepisowo zjechać ze skrzyżowania. Nie mówiąc już o sytuacjach, kiedy np. wyjazd z posesji wymaga od nas obrócenia kierownicy i dopiero potem włączenia kierunkowskazu (bo inaczej „odbiłby” podczas obracania). Tu problemu „odbijania” oczywiście nie będzie, więc można kierunek włączyć przed wykonywaniem manewru, ale jeśli o tym zapomnimy, czeka nas gra w Twistera z kierownicą. Z pewnością będzie to wymagać zmiany przyzwyczajeń i wcale nie jestem przekonany, czy to zmiana na lepsze.
Tesla pokazuje innym producentom, jak to się robi. Ile kosztuje nowy Model 3?
Można nie lubić Tesli, można brzydzić się poczynaniami Elona Muska, ale jedno trzeba im oddać – zrobili to dobrze. Nowa Tesla Model 3 kosztuje dokładnie tyle samo, co wersja przed odświeżeniem:
- 205 990 zł za Model 3 Standard Range
- 240 990 zł za Model 3 Long Range
Co więcej, nie musimy czekać od momentu ogłoszenia do momentu, w którym można będzie zamówić samochód, bo nowa Tesla Model 3 jest dostępna w sprzedaży już dziś. Możemy w tej chwili złożyć zamówienie i odebrać auto w październiku/listopadzie.
Powtórzę – Tesla Model 3 kosztuje tyle samo, co schodzący model, mimo tego, że ponad 50% jej części jest nowych i znacząco zwiększył się poziom wyposażenia standardowego oraz (podobno) jakość wykonania. To niespotykane w świecie motoryzacyjnym, gdzie facelifting zawsze jest okazją dla producenta, by podnieść cenę.
Tesla Model 3 jest irytująco dobra. Gdy przyjrzeć się krajobrazowi motoryzacyjnemu, to w cenie podstawowego Modelu 3 nie dostaniemy żadnego auta o porównywalnych gabarytach, osiągach i wyposażeniu. Tak, żadnego auta, nie tylko auta elektrycznego, bo jeśli chodzi o elektryki, Tesla jako jedyna oferuje racjonalną wycenę swojego samochodu. A już na pewno nie żadnego auta w segmencie, do którego Elon Musk aspiruje, gdzie głównymi rywalami są Audi, BMW i Mercedes. Model 3 Long Range tak bardzo wyprzedza cenowo BMW 3, Audi A4 czy C-klasę, że to nawet nie jest śmieszne, nie mówiąc już o innych autach elektrycznych, gdzie Tesla bije na łeb w zasadzie każdego prócz garstki niedostępnych w Polsce marek z Chin.
A jeśli ktoś nadal krzyczy, że Tesla nie jest marką premium i trzeba ją porównywać np. do Skody, to proszę bardzo – odpowiednikiem Modelu 3 w gamie Skody jest Octavia. Jedyna Octavia zbliżona osiągami do Tesli to wersja vRS, która i tak jest wolniejsza, a po doposażeniu kosztuje niemal tyle samo, co Model 3, a pamiętajmy, że Model 3 będzie kosztował nieporównywalnie mniej w eksploatacji, a też na start dostajemy na niego dofinansowanie z programu Mój Elektryk, które obniża cenę poniżej Skody. Tak, 205 tys. zł to nadal obiektywnie dużo pieniędzy, ale również obiektywnie stosunek ceny do jakości w Modelu 3 jest nie do pobicia.
Tesla ma bardzo prosty modus operandi. Nie oferuje miliona odmian i opcji. Na swój sposób to wada, bo ogranicza możliwości personalizacji, ale dzięki temu zyskujemy rewelacyjnie wyposażone auto w cenie, która rozjeżdża rywali. Bazowy Model 3 jest wyposażony lepiej od niejednego auta w wersji “full wypas”, a mimo to kosztuje mniej niż niejeden rywal w naprawdę “biednej” konfiguracji.
I mogę tylko żałować, że Model 3 nie występuje w odmianie kombi, bo mimo tego, że bagażnik Modelu 3 jest obiektywnie ogromny, to wielu rzeczy nie da się tam włożyć (np. dużego psa). W innym razie pewnie sam bym się złamał i po prostu kupił to auto, bo niczego lepszego w tej klasie po prostu nie ma.