Unia Europejska – a właściwie jej włodarze – dopiero niedawno zorientowali się, że Stary Kontynent dość mocno przegrywa wyścig technologiczny. I faktycznie – Chiny, USA czy Korea Południowa to dostawcy nowoczesnych rozwiązań, którzy wyznaczają nowe szlaki rozwoju technologii. Te zaś opierają się przede wszystkim na półprzewodnikach. Bez nich cywilizacja zaliczyłaby krok w tył. Półprzewodniki są w naszych komputerach, smartfonach, samochodach, lodówkach, akcesoriach, pełnią także niezwykle istotną rolę w zastosowaniach wojskowych. Dlaczego w Europie temat ten praktycznie nie istnieje?
Półprzewodniki a Europa
Zależność Unii Europejskiej od innych krajów jest tak duża, że w lipcu został przyjęty European Chips Act, w którym przewidziano 43 miliardy euro na to, aby można było dogonić konkurencję. Dogonić – o przegonieniu póki co nie warto nawet wspominać. Jednak eksperci są sceptyczni co do tych planów. Chris Miller, autor książki “Chip War”, poświęconej trwającej już od kilku dekad technologicznej batalii Chiny vs USA, przewiduje, że nie mamy w tym wyścigu szans.
Dlaczego? Główny problem to łańcuch dostaw, który jest zbyt zglobalizowany oraz mocno ze sobą powiązany. Prym wiodą Chiny, które inwestują miliony dolarów nie tylko w nowe fabryki, ale przede wszystkim rozwój technologii, szukając sposobów na wyciśnięcie maksimum możliwości z półprzewodników. Stany Zjednoczone toczą z Chinami wojnę handlową, a w 2022 roku zostały nałożone kolejne sankcje na Kraj Środka, na mocy których nie tylko nie można sprzedawać półprzewodników do Chin, ale też żadnych komponentów ani oprogramowania, które choćby częściowo powstały w USA.
Ruch ten znacznie skomplikował sytuację Pekinu – niderlandzki ASML Holding NV to jedna z najważniejszych firm w globalnym łańcuchu dostaw mikroprocesorów. Specjalnością holdingu są maszyny, które wytwarzają najbardziej zaawansowane chipy na świecie. Bez sprzętu ASML inne kraje mogą wyprzedzić Chiny, które z kolei muszą znaleźć innego dostawcę tak zaawansowanej maszynerii. A ASML od 1 września przestał współpracować z Chinami.
Czytaj też: Półprzewodniki Made in EU. Europa wyda fortunę, by stać się zagłębiem mikroczipów
Jaka będzie przyszłość?
Sankcje USA mogą wpłynąć bardzo negatywnie na łańcuch dostaw dla Chin, jednak oczywiście nie zniszczą go całkowicie. Unia Europejska w tym samym czasie chce się uniezależnić, a European Chips Act ma sprawić, że w roku 2030 na naszym kontynencie będzie produkować się 20% globalnej liczby półprzewodników. Jak jednak ostrzega Miller – to bardzo optymistyczne podejście, które nie uwzględnia zmian geopolitycznych, jakie mogą do tego czasu zajść na świecie.
Są już jednak pierwsze zmiany – Intel i TMSC otwierają swoje fabryki w Europie, która jest uznawana za lidera w produkcji maszyn do tworzenia półprzewodników. Jeśli zatem UE zablokuje ich sprzedaż, może to wyhamować nie tylko produkcję, ale również uniemożliwić wprowadzanie innowacji. Dlatego nawet jeśli wciąż na rynku będą liczyć się tylko USA i Chiny, obie te potęgi będą uzależnione od tego, co da im UE. Zatem – może być ciekawie.