Szczelnie zamknięta próbka regolitu i skał z powierzchni planetoidy to dla naukowców prawdziwa skarbnica wiedzy, którą będzie można badać całymi latami, stopniowo odkrywając nowe informacje o ewolucji Układu Słonecznego, początkach planet skalistych, ale także o samej planetoidzie, która za 160 lat może potencjalnie uderzyć w Ziemię. Im lepiej ją poznamy, tym lepiej przygotujemy się do zniwelowania tego zagrożenia. Materiał został pobrany z powierzchni planetoidy 20 października 2020 roku.
Próbki lecą w kierunku Ziemi już od maja 2021 roku, kiedy to amerykańska sonda OSIRIS-REx znajdująca się na orbicie wokół planetoidy uruchomiła silniki i rozpoczęła podróż w kierunku Ziemi. Po dwóch latach podróży sonda wykonała właśnie ostatni manewr ustanawiający ją dokładnie na trajektorii pozwalającej wypuścić próbkę, która dalej już sama poleci w stronę Ziemi. Jak się jednak okazuje, nie jest to wcale takie proste.
Czytaj także: OSIRIS-REx wraca do domu. Po zdobyciu asteroidy Bennu sondę czeka długa droga
Według obecnego planu próbki wylądują na pustyni w zachodniej części Stanów Zjednoczonych już w niedzielę, 24 września. Zważając na to, że jest to kluczowy moment całej misji, poszczególne zespoły naziemne już od pół roku regularnie ćwiczą wszystkie niezbędne procedury.
24 września operatorzy na Ziemi wybudzą ze stanu czuwania kilka uśpionych przez ostatnie 26 miesięcy systemów pokładowych sondy. Następnie po raz ostatni zostanie sprawdzona trajektoria lotu i orientacja sondy w przestrzeni kosmicznej. To bardzo ważny krok, bowiem jakikolwiek błąd na tym etapie sprawi, że próbki albo przelecą koło Ziemi, albo wpadną w atmosferę pod niewłaściwym kątem i ulegną zniszczeniu.
Zakładając jednak, że wszystko będzie tak jak trzeba, sonda uwolni kapsułę z próbkami o godzinie 12:42 polskiego czasu, kiedy sonda będzie znajdowała się w odległości ok. 100 000 km od Ziemi.
Czytaj także: Asteroida Bennu nie jest tym, na co wygląda. Zaskakujące ustalenia naukowców
Chwilę później sama sonda OSIRIS-REx uruchomi silniki i zmieni trajektorię lotu tak, aby bezpiecznie ominąć naszą planetę i rozpocząć kolejny etap swojej misji. W tym momencie sonda OSIRIS-REx zamieni się w OSIRIS-APEX, a jej celem stanie się planetoida Apophis, która przeleci obok Ziemi w kwietniu 2029 roku.
Wróćmy jednak do próbek z planetoidy Bennu. Lecąca swobodnie kapsuła powinna dotrzeć do górnych warstw atmosfery Ziemi cztery godziny po separacji, w okolicach 16:42 polskiego czasu. Wchodząc w atmosferę, kapsuła będzie poruszała się z prędkością 43 450 km/h. W tym momencie wszystko będzie zależało od osłony termicznej, która będzie pochłaniała i izolowała próbkę od wysokich temperatur powstałych wskutek tarcia o coraz gęstsze warstwy atmosfery. Podczas hamowania kapsuła będzie musiała znieść przeciążenia rzędu 32 g.
Dwie minuty po wejściu w atmosferę, z górnej pokrywy kapsuły uwolniony zostanie pierwszy spadochron, który zredukuje prędkość kapsuły z prędkości hipersonicznych do poddźwiękowych.
Kolejne dwie minuty później, czyli o 16:46 ładunek znajdzie się jakieś 16 km nad poligonem wojskowym w Utah. Tutaj już stacje radarowe będą śledzić jego opadanie i miejsce lądowania z dokładnością do 10 metrów. O 16:50, na wysokości 1,6 kilometra nad ziemią otworzy się główny spadochron, który spowolni kapsułę, która opadnie na obszarze o rozmiarach 58 × 14 km. Spokojnie opadając, kapsuła zwolni tempo opadania do 17 km/h, aby ostatecznie wylądować o godzinie 16:55.
Można pomyśleć, że na tym etapie będzie można odetchnąć. Nic bardziej mylnego, bowiem dopiero teraz trzeba będzie wstrzymać oddech i poczekać na informacje od służb, które znajdą kapsułę jako pierwsze. To one będą musiały sprawdzić, czy kapsuła jest szczelna, przetransportować ją do cleanroomu przygotowanego specjalnie na tą okazję i tam potwierdzić, że nie doszło do zanieczyszczenia próbki. Dopiero w tym momencie będzie można ogłosić sukces siedmioletniej misji.