Podczas prezentacji dla dziennikarzy prezes iRobota, Colin Angle, opowiedział o największych bolączkach robotów sprzątających z funkcją mopowania. Wszak trzeba przypomnieć, że przez bardzo długi czas iRobot raczej stronił od tego typu rozwiązań, sugerując nabywcom kupić w tych celach dwa oddzielne urządzenia – Roombę i Braavę. A nawet gdy ukazał się model Combo j7+, trudno było nie odnieść wrażenia, że trochę odstaje on od konkurencji takiej jak Dreame czy Roborock, które nie tylko oferują roboty z obrotowymi nakładkami zamiast jednej, nieruchomej ścierki, ale też oferują stacje dokujące z funkcją automatycznego oczyszczania i wymiany wody.
Dlaczego iRobot dotąd nie szedł tą drogą? Ano dlatego, że ich wewnętrzne testy ujawniły niedoskonałości tego typu konstrukcji, z którymi – jako posiadacz Dreame L10S Ultra – muszę się w dużej mierze zgodzić. Robotom tego typu zdarza się poplamić dywany brudnymi nakładkami, bo nie podnoszą ich dostatecznie wysoko (zdarza się to w moim domu notorycznie). Nie mówiąc o tym, jak odrażająco brudne robią się stacje dokujące z funkcją mycia podkładek mopa; mojego robota muszę czyścić 2-3 razy w tygodniu, bo inaczej w stacji myjącej dosłownie zbiera się błoto.
Roboty często też potrafią utkną; nawet wspomniany wyżej Dreame, mimo szeregu sensorów i kamery, regularnie wplata mi się w zasłony i pożera kable. Dla kontrastu, Roomba j7, której użytkowałem poprzednio, nigdy tego nie zrobiła, ale jako że nie potrafiła mopować, wymieniłem ją na innego robota. Teraz przyszła pora na przemyślenie tej decyzji, bowiem iRobot, bogatszy o wyniki swoich testów, opracował robota odkurzająco-myjącego, który ma sobie poradzić z tymi wszystkimi bolączkami.
iRobot Roomba Combo j9+ to prawdopodobnie najlepszy, a na pewno najładniejszy robot sprzątający na rynku
Problemem większości robotów odkurzająco-mopujących jest nie tylko ich efektywność, ale też… wygląd. Aby wymieniać wodę w takim robocie, potrzebna jest naprawdę sporych rozmiarów stacja dokująco-czyszcząca i niestety u większości producentów są to konstrukcje wyglądające niezbyt estetycznie (patrzę na Ciebie, Roborock!).
Nowa Roomba Combo j9+ to zupełnie inna bajka. Ta stacja dokująca wygląda na tyle stylowo, że bez wstydu postawiłbym ją na widoku w mieszkaniu i pasowałaby do wnętrza, tak jak stacja dokująca modelu j7+. Mój aktualny robot może nie wygląda tragicznie, ale na pewno nie sposób go nie zauważyć – tymczasem stacja Clean Base AutoFill od iRobota została zaprojektowana tak, aby stanowiła element dekoru.
Jest to też bardzo przemyślana stacja, bo w przeciwieństwie do większości tego typu rozwiązań nie opróżniamy jej od góry, tylko otwierając drzwiczki od przodu. To zaś sprawia, że możemy coś postawić na samej stacji dokującej, np. wazonik z kwiatami, aby jeszcze lepiej wtopić ją w otoczenie. Wewnątrz stacji czyszczącej jest zaś miejsce na części zamienne, jak worki czy nakładki mopujące. Stacja ma też sporą pojemność – producent deklaruje, że przechowa nieczystości nawet przez 60 dni, a płyn do mycia podłóg wystarczy wymienić raz na 30 dni.
Jeśli chodzi o samego robota j9, to od starszego j7 odróżnia go przede wszystkim nowy, czterostopniowy system sprzątania oparty o charakterystyczne dla iRobota podwójne szczotki z gumową powłoką, a także o 100% wyższą moc ssącą. Oferuje on też znacznie dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu, bo robot ten powstał z myślą o większych domach lub mieszkaniach, gdzie rezydują zwierzęta i które wymagają dokładniejszego sprzątania.
Sam mechanizm mopowania nie różni się zanadto od tego, co znamy z modelu Combo j7+ – zamiast obrotowych podkładek mopa, mamy tu pojedynczą nakładkę mopującą, która nie jest doczepiona do spodu obudowy, ale skrywa się u jej szczytu i jest opuszczana na specjalnym ramieniu na czas mopowania. To zaś kompletnie niweluje problem brudzenia dywanów mokrą ścierką, choć trzeba zauważyć, że robot nie czyści podkładki mopującej samodzielnie, więc musimy pamiętać o tym, by je regularnie umyć i wymieniać.
Pojedyncza nakładka, która umie szorować
Głównym zarzutem wobec poprzedniej Roomby Combo, jak też wobec innych robotów mopujących z pojedynczą nakładką jest to, że rozcierają one brud zamiast go szorować, jak ma to miejsce przy obrotowych podkładkach.
iRobot rozwiązał ten problem w bardzo ciekawy sposób – rozwiązaniem SmartScrub. Gdy robot rozpozna plamę wymagającą intensywnego mopowania, będzie wykonywał ruchy do przodu/do tyłu, jednocześnie dociskając mocniej nakładkę mopującą, aby wyszorować dane miejsce.
Wraz z nowym systemem szorowania debiutuje też rozwiązanie Dirt Detective. Dzięki niemu robot nie tylko szybciej utworzy mapę naszego mieszkania, ale też będzie jeszcze bardziej inteligentnie niż dotąd oceniał, które pomieszczenia wymagają szczególnej troski. System operacyjny robota ocenia stopień czystości danego pokoju, a my możemy ustalić priorytet dla tych bardziej zabrudzonych; robot może też samodzielnie ocenić, które pomieszczenia wymagają tylko odkurzania, a które odkurzania z mopowaniem.
Nie trzeba kupować nowego odkurzacza. Zaktualizuj swoją Roombę do wersji iRobot OS 7.0
Co bardzo istotne, nowości opisane powyżej – czyli SmartScrub oraz Dirt Detective – nie są zarezerwowane wyłącznie dla najnowszej Roomby, ale trafią też drogą aktualizacji do poprzedniej generacji robotów Roomba j7.
Proces aktualizacji rozpoczął się dziś, więc warto spojrzeć, czy w aplikacji nie czeka nowa wersja systemu operacyjnego.
Ile kosztuje nowa Roomba Combo j9+?
Przedsprzedaż nowego robota sprzątającego rusza już dziś, 11 września 2023 r.. Robot będzie dostępny w trzech odmianach w następujących cenach:
- Roomba i9 – 3699 zł
- Roomba j9+ – 4599 zł
- Roomba Combo j9+ – 6499 zł
Ceny są dość wysokie, ale chyba nikt nie spodziewał się niczego innego po produkcie tego kalibru. O tym, czy Roomba Combo j9+ sprząta tak dobrze, jak obiecuje iRobot, będziemy mieli okazję przekonać się już niebawem. Wypatrujcie pełnej recenzji!