Rosja zaczęła chronić swoje bombowce oponami. Czy ma to jakikolwiek sens?
Niedawne zdjęcia satelitarne z bazy lotniczej Engels-2, która jest oddalona o prawie 500 kilometrów od granicy z państwem, z którym Rosja toczy wojnę, ujawniły “nowy system ochrony” samolotów stacjonujących na płycie lotniska. Najwyraźniej w swoje systemy przeciwlotnicze Rosja niespecjalnie wierzy, bo zaczęła rozstawiać opony na skrzydłach i kadłubach samolotów wojskowych. Takie niekonwencjonalne “maskowanie” w postaci opon zostało zastosowane na różnych bombowcach dalekiego zasięgu, a w tym na Tu-95MS i Tu-160, co oznacza, że Rosja chroni swoje najważniejsze samoloty kawałami gumy.
Czytaj też: Rosja tworzy nowe narzędzie zniszczenia. Ma uzupełnić ogromne braki w wyposażeniu
Jaki dokładnie jest tego cel? Odpowiedź na to przynoszą najnowsze analizy, doszukujące się sensu w tego typu “oponowej osłonie”. Główna zaleta takiej praktyki sprowadza się po prostu do zapewniania ochrony poszyciu samolotu przed odłamkami. Wprawdzie kawał gumy nie jest w stanie ochronić maszynę przed bezpośrednim trafieniem pociskiem rakietowym lub artyleryjskim, ale tego typu incydenty są w gruncie rzeczy rzadkie. Zwłaszcza w tak rozległych obiektach, jakimi są bazy wojskowe.
Jeśli już pociskowi lub dronowi uda się przedostać do bazy, najwięcej zniszczeń generują wysyłane na wszystkie strony odłamki samego pocisku oraz uszkodzonej infrastruktury lub znacznie groźniejsze podpociski, które są dedykowane do rozproszonych ataków na duże obszary. W gruncie rzeczy kilka opon jest też świetnym rozwiązaniem problemu nawet nowych kartonowych dronów, które mogą wygenerować istny niszczycielski deszcz odłamków nad celami (np. samolotami), robiąc w ich poszyciu niezliczone dziury.
Czytaj też: Nowoczesna artyleria dla Rosjan. Znamy szczegóły następcy systemów Akacja i Msta-S
Tyle tylko, że taktyka Rosjan nie jest idealna. Opony same w sobie stanowią też zagrożenie pożarowe, które może doprowadzić do doszczętnego zniszczenia samolotów, a gdyby tego było mało, trzeba je nie tylko zdejmować w razie misji, ale też z powrotem rozstawiać po jej zakończeniu. Ciężko więc wyobrazić sobie chaos, który zapadłby w bazie, gdyby tylko zarządzono ewakuację sprzętu i personelu np. podczas ataku, podczas którego agresor mógłby najpierw zadbać o wyeliminowanie samolotów nieuziemionych, czyli tych pozbawionych opon na poszyciu.
Czytaj też: Nowe uzbrojenie w rękach Rosjan. Te pociski mają zwalczyć lotnictwo USA
Nie jest to jedyna praktyka chronienia swojego sprzętu, którego przedsięwzięła w ostatnich miesiącach Rosja. Po tym, jak atakowane przez nią państwo otrzymało zaawansowane pociski Storm Shadow i SCALP-EG, kraj zaczął wprowadzać nowe schematy malowania na kadłuby swoich okrętów, wierząc, że zmylą one systemy naprowadzania nowoczesnej broni. To wraz z najnowszym przykładem “oponowej-osłony” jednoznacznie sugeruje, że Rosja chwyta się już nawet bardzo niekonwencjonalnych sposobów na zyskanie przewagi w trwającym konflikcie, próbując zapewne nawet poprawić morale swoich wojsk.