Tapo C510W pokazuje, że skuteczny monitoring nie musi być drogi

Monitoring przez długi czas kojarzony był przede wszystkim z instytucjami, ale gdy pojawiły się bardziej budżetowe rozwiązania, zaczęto z nich korzystać powszechniej. Obecnie nie jest czymś niezwykłym, że kamery monitoringu widzimy na domach i terenach posesji prywatnych. TP-Link Tapo C510W to właśnie jedno z takich rozwiązań przeznaczonych dla każdego. Sprawdziłem, jak wypada w praktyce.
Tapo C510W
Tapo C510W

Monitorowanie otoczenia może być przydatne w wielu sytuacjach. Na przykład wyjeżdża się na kilka dni i chce mieć możliwość rzucenia okiem na teren przed domem. Z kamerą Tapo C510W jest to o tyle łatwe, że można ona równie dobrze posłużyć na zewnątrz – do czego jest domyślnie przeznaczona – jak i wewnątrz. I w żadnym przypadku nie trzeba kabla – urządzenie działa bezprzewodowo. Jednak musisz pomyśleć o tym, aby podpiąć je do zasilania. Ale po kolei.

Tapo C510W – zawartość opakowania

Nie jest to moja pierwsza kamera TP-Link, dlatego muszę przyznać, że producent zawsze pakuje swoje urządzenia w sposób optymalnie ergonomiczny, czyli wszystko mieści się w jednej wyprasce i nie ma tu zbędnych elementów. W skład zestawu wchodzą:

  • kamera bezprzewodowa Tapo C510W
  • zasilacz z kablem 3m
  • kotwy montażowe
  • śruby montażowe
  • śruby wspornika
  • szablon montażowy
  • uszczelka
  • wspornik montażowy
  • a także instrukcja szybkiej instalacji.

Wspornik umożliwia zamontowanie kamery na ścianie w pozycji wertykalnej lub horyzontalnej, dlatego kamera może również dobrze zostać umieszczona na ścianie, jak i pod dachem. Montażu można dokonać przy pomocy kotw, jednak najpierw należy wywiercić na nie otwory w ścianie. Pomoże w tym załączony szablon – po naklejeniu go na powierzchni precyzyjnie pokazuje miejsca wiercenia.

Jeśli z tych czy innych przyczyn wiercenie nie jest możliwe, można na własną rękę dokupić plastikowe obejmy i uchwycić nimi kamerę poprzez otwory we wsporniku, a następnie przymocować do kolumny, pręta, rury czy innego uchwytu. Postawiłem na takie właśnie rozwiązanie – ulokowałem kamerę za pomocą czterech obejm (cena jednej to zaledwie 40 groszy) i przez cały czas testu trzymały ją perfekcyjnie.

Tapo C510W – szybka, prosta instalacja

Jeśli obawiasz się, że instalacja kamery TP-Link może przekraczać Twoje umiejętności techniczne, mogę Cię uspokoić – to dziecinnie proste zadanie. W pierwszym kroku należy pobrać aplikację Tapo z Google Play lub AppStore. Po jej instalacji i utworzeniu konta po prostu dodaje się zamontowane urządzenie, zaś cały proces konfiguracji przebiega już w apce. W jego trakcie określamy podstawowe ustawienia urządzenia, w tym przypisujemy miejsce jego lokalizacji, ustalamy czułość alertów itp.

Czytaj też: Test TP-Link Tapo C420S2. Bezprzewodowa wolność i najprostsza instalacja kamer ever

Jeśli chcesz, aby urządzenie zapisywało samoczynnie zdarzenia dziejące się w jego zasięgu, niezbędna będzie karta microSD, którą należy dokupić osobno lub też płatna subskrypcja TapoCare – chmurowego serwisu producenta. Ale nie musisz mieć subskrypcji, aby zapisywać nagrania w czasie rzeczywistym na karcie pamięci telefonu (czyli  patrzysz na obraz z kamery i nagrywasz go).

Montaż również prosty, ale…

Pewnym minusem – w sumie największym – będzie fakt, że Tapo510W wymaga zasilania sieciowego. A ponieważ nie zdarza się, aby kontakt był umieszczony na elewacji budynku, należy pociągnąć kabel do wnętrza. Jeśli montuje się kamerę na stałe można wywiercić w ścianie otwór, ewentualnie puścić go przez ramę okienną. Ponieważ zasilacz z kablem ma 3 metry długości, nie powinno być problemów z jego umieszczeniem w najbliższym kontakcie we wnętrzu, ale to oczywiście zależy od konkretnego domu czy mieszkania.

Dlatego choć Tapo C510W działa bezprzewodowo, należy mieć na uwadze konieczność pociągnięcia kabla. Jeśli nie ma się takiej możliwości, TP-Link ma w swojej ofercie modele bezprzewodowe, zasilane akumulatorami, jak np. C420S2. Można wówczas z nich skorzystać w celu zapewnienia sobie pełnej wygody.

Tapo C510W

Kamera używa przetwornika 1/2.8” CMOS, a transmitowany przez nią obraz ma rozdzielczość 2K 3MP (2304 × 1296 px). Zaletą jest solidny zasięg widzenia – 360° w poziomie oraz 130° w pionie. A ponieważ monitoring powinien odbywać się przez całą dobę, diody IR LED zapewniają rejestrację obrazu w nocy – zasięg ich działania wynosi do 30m. W moim przypadku obszar działania kamery był  całkowicie wystarczający – obejmował kawałek podwórka przed domem, ogrodzenie oraz drogę biegnącą wzdłuż posesji.

Gdy jakiś ruchomy obiekt – pojazd, człowiek lub zwierzę – znajdzie się w zasięgu obiektywu, otrzymujemy na smartfona powiadomienie. W ustawieniach aplikacji Tapo można wybrać czułość wykrywania ruchu oraz ustalić godziny, w których będziemy otrzymywać powiadomienia. Jak wspomniałem – miałem widok na drogę, więc gdyby nie ta możliwość, otrzymywałbym je co kilka minut. Ilość możliwości konfiguracyjnych poszczególnych aspektów działania kamery jest wystarczająca do tego, aby w pełni dostosować Tapo C510W do swoich potrzeb.

Wspomnę od razu, że kamera samoczynnie obraca się za wykrytym, ruchomym obiektem. Można także w dowolnej chwili przejść na sterowanie ręczne. W takiej sytuacji na wyświetlaczu pokazują się kursory, za pomocą których możemy obracać obiektyw w dowolnie wybranym kierunku. Jeśli chodzi o jakość obrazu, mamy tu wspomniane 2K, aczkolwiek jak zauważyłem, jakość często zależy przede wszystkim od pogody, która może zakłócać połączenie bezprzewodowe. Ponadto obraz możemy przybliżać – od pewnego momentu zoomu jego jakość pozostawia wiele do życzenia.

Tapo C510W

Ogólnie jednak nie można narzekać. Widoczność jest dobra zarówno za dnia, jak i w nocy. Tu muszę wyjaśnić, że tryb nocny działa na dwa sposoby. Pierwszy – diody IR pokazują go w czerni i bieli. Drugi – w kolorze, ale wówczas używane są doświetlające diody LED. Co w tym złego? Jeśli zauważysz podejrzaną osobę na terenie, możesz dyskretnie śledzić jej zachowanie w monochromie, jedna gdy uruchomią się reflektorki, intruz od razu zobaczy, że jest obserwowany. Jeśli nam na tym zależy – czyli chcemy kogoś przepłoszyć – wówczas można nie tylko użyć LED-ów, ale również uruchomić alarm dźwiękowy.

Tapo C510W może posłużyć również do komunikacji dwustronnej – w obudowie znalazły się głośnik oraz mikrofon. Jak działają? Mówiąc wprost – tak sobie. Głośnik jest bardzo czuły, co powinno być zaletą, ale zarazem gdy mamy silny wiatr lub pada deszcz, słyszymy przede wszystkim odgłosy natury, a głos jest w tle, wytłumiony i często niezrozumiały. Dla osób, które będą montować kamerę przy wejściu może być to problem, ale podejrzewam, że niewielu użytkowników tak zrobi.

Czy zakup Tapo C510W się opłaca?

Kamera bezprzewodowa od TP-Link sporo potrafi, a ile trzeba wydać, aby skorzystać z wszystkich jej możliwości? Rzut oka na porównywarkę cen pokazuje, że od 299 do 370 złotych.  Przeważają kwoty pomiędzy 300-320 złotych. I muszę powiedzieć, że jak za oferowane możliwości cena jest bardzo uczciwa. Mogę z czystym sumieniem polecić ten model każdemu, kto szuka niedrogiego, niezawodnego podglądu na swoją posesję lub chce monitorować wnętrze budynku.

Największe zalety? Łączność bezprzewodowa, możliwość zdalnego obracania kamerą, prosta instalacja oraz liczne możliwości konfiguracyjne. Co wskazałbym jako wady? Przede wszystkim zasilanie sieciowe. W niektórych sytuacjach będzie niewygodnym rozwiązaniem. Jakość obrazu nie jest wadą, jednak nie ukrywam, że mamy tu do czynienia jedynie z poprawną – na kolana nie rzuca, zaś mniejsze detale na obrazie (np. numer rejestracyjny samochodu) mogą być niewidoczne.