Drony FPV sprawiają, że wojna nabiera growego charakteru
Byle siatki nie pomogą. Tak w skrócie można opisać zaistniałą sytuację na froncie, w której to ukraińscy operatorzy dronów FPV zaczęli najwyraźniej odgrywać coraz większą rolę. Nie są to byle jakie bezzałogowce latające, bo tak jak najczęściej spotykane drony kamikadze latają na wysokim pułapie, mają zaawansowany system optyczny do wykrywania celów i stosunkowo dużą głowicę bojową, tak te FPV są już dronami zupełnie innej klasy. Wystarczy bowiem wspomnieć, że wykorzystuje się je do organizowania wyścigów, a za ich sterami stają wyłącznie bardzo doświadczeni operatorzy.
Czytaj też: Ukraina zyskała nową potężną broń do zwalczania… wszystkiego. Wróg może zacząć się bać
Ukraińskie Ministerstwo Obrony niedawno opublikowało zaskakujące nagrania, które ukazują niesamowitą zwinność i manewrowość tych dronów, które tylko podkreślają trudności w ich przechwytywaniu oraz desperackie środki przeciwdziałania. Nie ważne, czy to gęsty las i okop, miejska dżungla czy pomieszczenia – tego typu zabójcze drony mogą zinfiltrować tak naprawdę wszystko, a ich przechwycenie graniczy z cudem. Ostrzegano już nas o tym przed laty w materiałach pokroju tego powyżej, ale jeszcze nie doszliśmy do etapu, w którym wykorzystuje się te drony w całkowicie automatycznym trybie.
W Ukrainie drony FPV są sterowane przez operatorów noszących specjalistyczne zestawy słuchawkowe oraz kontrolery, dzięki czemu “widzą” bezpośrednio to, co ma przed sobą dron i mogą reagować na otoczenie znacznie sprawniej. Co na to okupant? Wiele najwyraźniej zrobić nie mógł, bo do tej pory jedynym środkiem przeciwdziałania tym dronom okazały się… siatki. Rozwieszono już je na latarniach nad drogami w pobliżu Bakhmutu, wierząc w to, że zatrzymają niektóre drony przed atakiem na pojazdy.
Czytaj też: Ukraina zawdzięcza im wiele, a teraz czeka je ulepszenie. Te niszczyciele będą jeszcze potężniejsze
Rozwiązanie jest proste – wystarczy przelecieć pod lub nad siatką, ale okupanci liczą najwyraźniej na łut szczęścia i zaskoczenie, ale kiedy te widoczne na pierwszy rzut oka siatki zostaną zastąpione np. żyłką, sprawa nieco się skomplikuje. Pewne jest jednak, że wraz z rozpowszechnieniem się bojowych dronów FPV na froncie, żołnierze zaczną bać się byle muchy, które zabrzęczy przy ich uchu, bo a nuż będzie to nie owad, a mały bezzałogowiec z głowicą bojową.