Czas zacząć się niepokoić. Rosja jest o krok od rewolucji na froncie

Iran i Rosja znów coś knują. Dowiedzieliśmy się właśnie, że rosyjski minister obrony podczas niedawnej wizyty w Iranie miał okazję obejrzeć wyjątkowy pocisk, który może wprowadzać obronę przeciwlotniczą w zupełnie nową erę.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Bat na zagrożenia powietrzne. Rosja może sięgnąć po ten sekretny pocisk Iranu

Irański rząd niedawno zaprezentował swój tajemniczy pocisk powietrze-ziemia w formie drona kamikadze (amunicji krążącej) rosyjskiemu ministrowi obrony. Był to pierwszy raz, kiedy Iran otwarcie przyznał się do stworzenia pocisku o nazwie 358, bo do tej pory (od 2019 roku) wzmianki o niej sprowadzały się głównie do tego, że trafia w ręce bojowników w Jemenie oraz Iraku. Dowiedzieliśmy się o nim po raz pierwszy w 2019 roku, kiedy to amerykańska marynarka wojenna skonfiskowała kilka takich pocisków.

Czytaj też: Ten okręt podwodny miał być niewidzialny. Rosja właśnie go straciła… i to najpewniej na dobre

Pomimo tajemniczych początków dokładne możliwości 358 pozostają nieujawnione. Aktualnie wiemy tylko tyle, że mierzy około 2,74 metra długości, ma cylindryczny kształt oraz liczne charakterystyczne stateczniki, które pomagają pociskowi wykonywać stosowne manewry w locie. Podczas lotu ma wykorzystywać połączenie nawigacji inercyjnej i satelitarnej, a bezpośrednie angażowanie celów mają mu umożliwiać czujniki podczerwieni.

https://youtu.be/tvKziDRNQlc

Kiedy już pocisk 358 wzniesie się w przestworza, wykorzystując silnik rakietowy na paliwo stałe, przechodzi następnie na drugi system zasilania w formie (najpewniej) małego silnika odrzutowego. To dzięki niemu pocisk może latać w konkretnych miejscach przestrzeni powietrznej i ciągle wyszukiwać cele do neutralizacji. Niestety jednak aktualnie dokładne działanie pocisków tego typu pozostaje przedmiotem debaty, co tyczy się też ich skuteczności, która do tej pory nie została potwierdzona.

Czytaj też: Rosja ma nowy pocisk. Sprawdzamy, czy jest się czego bać

Jeśli jednak założenia stojące za pociskiem 358 mają jakieś ugruntowanie w rzeczywistości, to ten dokładnie pocisk może działać jako proaktywny system obrony w regionach o wzmożonej działalności wrogich dronów lub śmigłowców, oferując stosunkowo tani sposób zakłócania operacji powietrznych wroga. Jego wystrzelenie ma być na dodatek nieskomplikowane, a potencjał (teoretycznie) ogromny, choć musimy zadać sobie pytanie, czy tego typu proaktywne środki przeciwlotnicze mają aż tak dużo sensu.

Czytaj też: Ty wyrzucasz stare opony, a Rosja chroni nimi swoje bombowce. To nie żart

Co bowiem dzieje się z pociskami, które zostaną wystrzelone, ustanowią coś w rodzaju “powietrznej tarczy” w konkretnym obszarze, a następnie nie znajdą celu? Ulegną autodestrukcji? Spadną na ziemię i będzie można wykorzystać je raz jeszcze? Co w takiej sytuacji stanie się, kiedy już pociski wpadną w ręce wrogów? Na tego typu pytania musi sobie zapewne odpowiedzieć Rosja przed ewentualnym zakupem takiej potencjalnie rewolucyjnej broni od Iraku. Na papierze jednak pociski 358 mają ogromny sens zwłaszcza dziś, jako proaktywny system obrony przeciwko dronom, który mógłby tymczasowo zapewniać ochronę nad konkretnym obszarem lub poruszać się nad głowami żołnierzy na linii frontu.