Obrona przeciwrakietowa terenów USA to wielkie wyzwanie. Zwłaszcza dziś
W świecie, w którym granice pomiędzy konwencjonalnym a niestandardowym sposobem prowadzenia wojny są coraz bardziej zacierane, amerykańskie siły zbrojne podejmują coraz to bardziej skomplikowane kroki, aby chronić swoje tereny. Najnowsze raporty wskazują, że Siły Powietrzne rozpoczęły formalną analizę, mającą na celu zbadanie możliwości wzmocnienia obrony kraju przed zaawansowanymi rosyjskimi i chińskimi pociskami manewrującymi. Inicjatywa ta, która ma angażować wszystkie rodzaje sił zbrojnych oraz Agencję Obrony Przeciwrakietowej (MDA), ma za zadanie przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, jak zwalczać nowo powstające zagrożenia.
Czytaj też: Klamka zapadła. Wojsko USA zmieni się nie do poznania, zwiększając swoją potęgę
Czy rzeczywiście w ostatnich latach niebezpieczeństwo, przed którym stoi nie tylko USA, ale też cały świat, wzrosło? W gruncie rzeczy tak, a to przez rosyjskie i chińskie postępy w rozwijaniu technologii pocisków manewrujących, co tyczy się zwłaszcza rozwoju modeli hipersonicznych. Ten rodzaj pocisków jest znacznie trudniejszy do zestrzelenia względem np. pocisków balistycznych, a to z powodu utrzymywania przez nie niskiego pułapu lotu, ciągłej zdolności do manewrowania oraz wysokich prędkości. Równie wielkim i do tego nowym zagrożeniem okazały się w ostatnich latach drony latające, które zacierają granicę między nimi a konwencjonalnymi pociskami, nieustannie budząc uzasadnione obawy dotyczące adekwatności istniejących systemów obronnych.
Potencjalne środki obronne nie ograniczają się w tej chwili do jednego czy dwóch rozwiązań, ale reprezentują gamę opcji kinetycznych i niekinetycznych. Aktualnie USA rozważają przywrócenie w pewnym stopniu znanych z czasów zimnej wojny krajowych stanowisk przeciwlotniczych rakiet ziemia-powietrze. Dziś mają one jeszcze więcej sensu, jako że bronie energetyczne (m.in. lasery) oferują nowe wymiary w zakresie środków przeciwdziałających, jako że mogą angażować cele z prędkością światła i pełnić efektywną warstwę w wielopoziomowym systemie obronnym.
Czytaj też: Dlaczego Ukraina niszczy pociski od USA? W tym szaleństwie jest metoda
Podobnie sprawa ma się z potencjałem zaadaptowania do tych stanowisk technologii sztucznej inteligencji oraz uczenia maszynowego w celu realizowania misji śledzenia, identyfikacji i podejmowania decyzji. Wraz z tym do gry wkroczą zaawansowane sieci czujników wspierane przez satelity na niskiej orbicie ziemskiej oraz Zaawansowany System Zarządzania Bitwą (ABMS) Sił Powietrznych i Zintegrowany System Dowodzenia Bitwą (IBCS) Armii, które to zapewniają zjednoczoną, solidną infrastrukturę dowodzenia i kontroli, mogącą przetwarzać dane w czasie rzeczywistym w wielu domenach.
Podczas gdy możliwości technologiczne są obfite, realia finansowe są, jakie są i stanowią dla USA główny czynnik ograniczający wszelkie działania. Ustanowienie kompleksowej sieci obrony powietrznej na wzór ery zimnowojennej może być finansowo zbyt obciążające, jako że (wedle aktualnych szacunków) koszty mają zamknąć się w widełkach od 75 do 465 miliardów w ciągu 20 lat. Niestety jest to coś, czego USA nie mogą zignorować, jako że przeciwdziałanie zaawansowanym pociskom manewrującym wymaga wręcz holistycznego podejścia, które obejmuje nie tylko zaawansowane systemy broni, ale także najnowocześniejsze sieci dowodzenia, kontroli i czujników.
Czytaj też: Są niewidzialne i mogą rozpętać nuklearne piekło. Modernizacja latających niszczycieli USA trwa
Wisienką na torcie jest potrzeba upewnienia się, że wszystkie systemy będą możliwie najbardziej otwarte na modernizacje, aby móc je dowolnie rozwijać. Chociaż finalny koszt pozostaje największą przeszkodą w realizacji planu “wielkiej tarczy przeciwlotniczej USA”, która i tak nie będzie w stanie ochronić wszystkiego, to finalna cena bezczynności może być znacznie wyższa. Szczegóły tego, jak Stany Zjednoczone podejdą do tematu, dostaniemy zapewne dopiero wtedy, kiedy państwowe siły lotnicze definitywnie zakończą analizę.