W teorii korona naszej gwiazdy powinna być chłodniejsza niż jej powierzchnia, co wydaje się sensowne, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że tamtejsza energia pochodzi nie z okolic atmosfery, lecz z wnętrza Słońca, gdzie zachodzą reakcje termojądrowe. Skoro korona jest dalej od źródła tej fuzji, to logika podpowiadałaby, że będzie cechowała się niższymi temperaturami od panujących bliżej.
Sęk w tym, iż rzeczywistość jest zgoła odmienna. Co gorsza, różnice są gigantyczne, ponieważ o ile na powierzchni Słońca temperatury wynoszą około 6000 stopni Celsjusza, tak w obrębie korony mówi się o wartościach rzędu miliona stopni Celsjusza. Podstawę tego zaskakującego zjawiska może stanowić naładowany gaz w formie plazmy, który można spotkać w koronie. Jedna z teorii zakładała, jakoby zachodzące tam turbulencje prowadziły do podgrzewania gazu do obserwowanych wartości.
Chcąc przekonać się, czy takie założenie ma w sobie choć trochę prawdy, dwie wspomniane agencje kosmiczne zaplanowały misje Solar Orbiter oraz Parker Solar Probe. Osoby odpowiedzialne za realizację tych przedsięwzięć chciały, aby najpierw zostały przeprowadzone obserwacje Słońca z większej odległości, a następnie już w znacznie mniejszej. Wszystko to z wykorzystaniem instrumentów śledzących otoczenie na różnych długościach fal oraz wykonujących pomiary cząstek i pól magnetycznych.
W kierunku Słońca zmierzają dwa statki kosmiczne: Solar Orbiter oraz Parker Solar Probe. Realizacją ich misji zajmuje się ESA i NASA
Taki właśnie podział nastąpił w przypadku Solar Orbiter oraz Parker Solar Probe. Pierwszy ze statków ma przede wszystkim realizować operacje teledetekcyjne, podczas gdy drugi – zbliżyć się do Słońca i przeprowadzić na miejscu pomiary. Taka współpraca przyniosła już imponujące efekty i możemy mówić wręcz o historycznych dokonaniach. O co dokładnie chodzi? O jednoczesne pomiary wielkoskalowej konfiguracji korony słonecznej i właściwości mikrofizycznych tamtejszej plazmy.
Czytaj też: Ile wynosi odległość dzieląca gwiazdy we wszechświecie?
Jak wynika z publikacji zamieszczonej na łamach Nature Communications, to właśnie turbulencje wydają się źródłem tajemniczych różnic temperaturowych między powierzchnią Słońca a jego koroną. Wchodzący w skład korony słonecznej płyn jest namagnesowany, dlatego w konsekwencji jego przemieszczania może dojść do konwersji energii magnetycznej w ciepło. Przy okazji takich przedsięwzięć możemy zdać sobie sprawę z tego, jak trudno jest poznać tajemnice rządzące wszechświatem. Nawet nasza własna gwiazda spędza astronomom sen z powiek, a co dopiero powiedzieć o tych, do których zapewne nigdy bezpośrednio nie dotrzemy? Wszak Proxima Centauri, nasza najbliższa sąsiadka, jest oddalona o ponad 4 lata świetlne.