Windowsa XP znam zarówno z lekcji informatyki, jak i mojego pierwszego komputera, który pojawił się niedługo po uroczystości przyjęcia sakramentu komunii świętej (choć ojciec upierał się, że pieniędzy z komunii było co najwyżej na pół monitora). Był to system, którym Microsoft chciał wejść w XXI wiek z większym przytupem, niż w przypadku Windows ME, stojącego w rozkroku między jądrem 9x a Windows NT. Pluskwa milenijna została już dawno wyplewiona, świat znacznie spoważniał po ataku na World Trade Center, a Crawling od Linkin Park (wypuszczone w 2000 roku) testowało wytrzymałość systemów audio w wielu samochodach.
Wtedy to właśnie Microsoft wypuścił system operacyjny, który przez wielu został uznany za najlepsze okna w historii komputerów osobistych. Windows XP to znacznie przemodelowany interfejs, nowe oprogramowanie, a do tego zupełnie nowe spojrzenie na rolę komputera. Aby skorzystać z tego doświadczenia (w końcu XP w nazwie to określenie na experience – punkty doświadczenia w grach), potrzebujemy co najmniej 64 MB RAM-u, procesor Pentium z taktowaniem rdzenia na poziomie minimum 233 MHz oraz 1,5 GB przestrzeni dyskowej. Dla tych bardziej majętnych, korzystających z 64-bitowej potrzeba co najmniej 1 GB RAM-u i 6 GB przestrzeni na pliki.
Windows XP zmienił to, jak korzystamy z komputera
Gdy potrzebujecie zgrać pliki z karty pamięci lub pendrive’a, po prostu wpinacie je do odpowiednich portów (a to i tak odważne założenie, że do czegoś się te fizyczne nośniki przydają). Domyślnie system sam rozpoczyna współpracę z nośnikiem danych. Na początku XXI wieku nie było to jeszcze tak oczywiste. Podobnie dużą zmianą, docenianą zwłaszcza w rodzinach wielodzietnych, była możliwość łatwego przełączania się między kontami użytkowników bez konieczności zamykania wszystkich aplikacji. Część firm z pewnością oszczędziła sobie czasu i pieniędzy dzięki funkcjom pulpitu zdalnego. Wszyscy doceniają za to grupowanie kart w pasku zadań.
To wszystko to rozwiązania, które Windows XP wprowadził pod strzechy. W systemie było czuć powiew świeżości i kompleksowe podejście Microsoftu do budowania komfortu codziennego korzystania. Znacznego ulepszenia doczekał się eksplorator plików, który zyskał na czytelności, a do tego pozwalał na podgląd zdjęć nie tylko pojedynczo, ale i z miniaturami w dolnej części. Część osób z Windowsem XP będzie też utożsamiać takie aplikacje jak Internet Explorer, Windows Media Player czy (znany z dowcipu: “Co mówi Windows?”) Windows Movie Maker.
Żyliśmy wtedy w czasach, w których aktualizacje systemów operacyjnych nie pojawiały się często. Inaczej niż dzisiaj, trudno było o pojedynczą aktualizację Windowsa, która mogła popsuć system. Dlatego też, gdy poprawki już się pojawiały, to były kluczowe, jak jak Service Packi. Te grupowo eliminowały one zagrożenia bezpieczeństwa systemu, a także dodawały obsługę rozwiązań, które dziś są uważane za podstawowe (chociażby protokół Bluetooth). W mojej pamięci utkwił Service Pack 2, bowiem to on odpowiadał na problemy z bezpieczeństwem wynikające z połączenia z siecią. Jeśli miałeś instalować nielegalną kopię, to musiała to być wersja z SP2, inaczej nie była nic warta.
Ponadto istniało rozróżnienie na edycję profesjonalną oraz domową, a do tego Microsoft sprzedawał system taniej, jako aktualizację oraz drożej, z opcją instalacji w nowym środowisku bez poprzedniej iteracji systemu Windows. Mieliśmy uzyskać wielką swobodę i niemalże zacząć latać, jak sugerowała reklama z utworem Madonny. Z hasła reklamowego Prepare to fly (przygotuj się do lotu)zrezygnowano w związku z wydarzeniami z 11 września 2001 roku. Wtedy to pojawiło się Yes you can (tak, możesz albo tak, możecie).
Ta łąka, ten styl – Windows XP śni się do dziś
Myślę, że każdy z głowy byłby w stanie odtworzyć pasek zadań z charakterystycznym, zielonym przyciskiem Start, wygląd okien oraz charakterystyczną łąkę, którą znajdziemy w dolinie Napa w Kalifornii. Stylistyka Windows Luna na stałe wrosła w wizualny kod pierwszej dekady lat dwutysięcznych. W końcu dojrzało już całe pokolenie, dla którego tego typu ekran to wspomnienie dzieciństwa, a nostalgię umacnia poniekąd ciągłość interfejsu systemów operacyjnych od Microsoftu.
Windows XP pozwolił na zabawę kolorami. Mimo pewnej ociężałości wizualnej w porównaniu do Mac OS X był powiewem świeżości, a pewne rzeczy zobaczyliśmy dzięki niemu po raz pierwszy. Wśród nich niebieski ekran zagłady, który w Windowsie XP także doczekał się uproszczenia celem łatwiejszego zrozumienia przez użytkowników. Mnie na szczęście ominęło to traumatyzujące wspomnienie, a zamiast niego często doświadczałem niewielkich gier pokroju Pasjansa, Sapera czy 3D Pinball.
18 lat życia Windowsa XP
Windows XP otrzymywał wsparcie całkiem długo, bo przez blisko 13 lat, choć rozszerzone wsparcie zakończono w kwietniu 2009 roku. Według Statcounter był to moment, w którym XP gościł na 3 z 4 komputerów osobistych, znacząco wyprzedzając Vistę, która debiutowała w 2007 roku. Ze strony Microsoftu ostatnia planowana aktualizacja XP nastąpiła 8 kwietnia 2014 roku – wtedy także wyłączono pomoc realizowaną przez infolinię. Okazało się jednak, że w swoim życiu Windows XP potrzebował jeszcze trzech łatek bezpieczeństwa, z czego ostatnia dotarła na komputery w maju 2019 roku. Jej celem było uodpornienie systemu na przejęcie zdalnej kontroli jak miało to miejsce w przypadku BlueKeep, działającego podobnie do WannaCry.
Platforma cieszyła się tak dużą popularnością, że do dziś w niektórych miejscach globu znajdziemy jej modyfikacje w bankomatach czy sprzętach medycznych. Z pewnością w długim cyklu życia systemu pomogła wizerunkowa klęska problematycznej Windows Visty, przez co za godnego następcę uznaje się dopiero Windows 7. Dziś już takich systemów operacyjnych się nie robi, a coraz częściej mówi się o Windowsie 12 w formie subskrypcji.