Polskie usługi telekomunikacyjne kosztują grosze i to nie jest żadna tajemnica
Od lat usługi telekomunikacyjne w Polsce są jednymi z najtańszych w Europie. Pojedźcie za granicę i powiedzcie komuś, że za nielimitowane usługi, pakiet kilkudziesięciu gigabajtów danych, a jeszcze do tego Netflixa w prezencie płacicie mniej niż 10 euro. Usłyszycie, że to jakaś herezja.
Niskie ceny potwierdza też wskaźnik ARPU, czyli średni miesięczny przychód operatorów z abonenta usługi mobilnej. Ten, jak wynika z corocznego raportu UKE o stanie rynku, w 2022 roku wynosił 23,72 zł. Czyli niewiele ponad 5 euro. Nic więc dziwnego, że jak donosi Fakt, Czesi zainteresowali się polskimi abonamentami. Ale jak przystało na medium głównego nurtu, temat został potraktowany zbyt ogólnie i wymaga kilku wyjaśnień.
Zacznijmy od tego, o jakich kwotach mówimy w Czechach. Dla przykładu z raportu rocznego O2 Czechia wiemy, że ARPU dla usług mobilnych wynosi 13,1 euro. Pozostając przy O2, najtańszy abonament z nielimitowanymi rozmowami i SMS-ami oraz 4 GB Internetu kosztuje obecnie 599 koron, czyli 108,50 zł(!). Później mamy taryfę z 12 GB transmisji danych za 749 koron (136 zł) oraz wariant z nielimitowanym Internetem, ale z ograniczoną prędkością do 10 Mb/s (5 dni w miesiącu z maksymalną prędkością za 949 koron, co daje nam prawie 172 zł. Kosmos!
Rzućmy jeszcze okiem na roaming i pozostańmy przy sieci O2. Na terenie Unii Europejskiej mamy zasady podobne do tych w Polsce, czyli korzystamy z nielimitowanych rozmów i SMS-ów, ale już Internet jest płatny. W tym przypadku jest to 3,90 koron za 1 MB, czyli 0,71 zł. Co daje nam ponad 700 zł za 1 GB.
Czytaj też: Wygląd nowych flagowców ujawniony tuż przed premierą. Wszystko, co wiemy o Xiaomi 14
Polski abonament jest tani, ale za roaming Czesi będą płacić coraz więcej
Wspomniany Fakt pisze o popularności polskich abonamentów w Czechach, ale nie do końca precyzuje jakich abonamentach. Jako przykład podany jest Orange Flex, bo jest tani. Tak, ale technicznie rzecz biorąc Orange Flex to nie jest abonament, a oferta na kartę. Orange informował o tym tuż po starcie oferty kilka lat temu. Ogółem jeśli Czesi kupią w Polsce abonament z ofertą na czas oznaczony – 12 lub 24 miesiące, czasy tanich usług szybko im się skończą.
Chodzi o politykę uczciwego korzystania obowiązującą w Unii Europejskiej. Na jej podstawie Czesi mogą korzystać u siebie z tanich polskich abonamentów. Płacą grosze, a w roamingu mają nielimitowane rozmowy i SMS-y oraz proporcjonalnie wyliczony pakiet danych. Tak wygląda to w praktycznie wszystkich polskich ofertach. Jak słusznie zauważa Fakt, minusem takiego rozwiązania są połączenia odbierane. Dla wszystkich dzwoniących (domyślnie Czechów) na polski numer, nawet kiedy jest on w Czechach, jest to połączenie międzynarodowe, czyli dodatkowo płatne.
Czytaj też: Koniec aukcji 5G! Szybko poszło, więc teraz czas na szybki Internet?
A dlaczego abonament na czas oznaczony ma tutaj znaczenie? Wracamy do polityki uczciwego korzystania. Wynika z niej, że jeśli numer w ciągu czterech miesięcy jest zalogowany częściej do sieci zagranicznej, niż sieci polskiej, naliczane są dodatkowe opłaty. Wyglądają one podobnie u wszystkich operatorów i dla przykładu w Orange jest to 12,45 gr za minutę połączenia wykonanego, 2.26 gr za SMS-a, 2,26 gr za minutę połączenia odebranego, 1/018 gr za wysłanie MMS-a i 1,018 gr za 1 MB Internetu (10,42 zł za 1 GB).
Oczywiście nadal nie są to duże kwoty na tle czeskich cen i zapewne dla wielu osób, pomijając skrajnie aktywnych użytkowników, będą opłacalne. Polscy operatorzy nie powinni narzekać, bo na czeskich klientach będą zarabiać więcej, niż na polskich. Kto wie, może kwestią czasu jest pojawienie się stosownych reklam, przynajmniej w czeskich miejscowościach przygranicznych.