Drzemie w nim ogromny potencjał, o czym najlepiej świadczy fakt, że reakcja ta stanowi podstawowe źródło energii gwiazd. Mając tego świadomość, inżynierowie próbują naśladować fuzję w warunkach laboratoryjnych. I trzeba przyznać, iż wychodzi im to coraz lepiej. Najpierw w zeszłym roku Tokamak Energy ogłosiła osiągnięcie rekordowych temperatur, ale na tym postępy się nie skończyły.
Czytaj też: Tokamak Energy ogłasza przełom dot. fuzji jądrowej i zostawia konkurencję w tyle dzięki nowej technologii
Ostatnie usprawnienia mają pozwolić na lepsze zrozumienie reakcji zachodzących wewnątrz reaktorów takich jak ST40. Tego typu urządzenia wykorzystują pola magnetyczne w kształcie obwarzanka, aby kontrolować wysoce rozgrzaną plazmę. Gdy ta osiąga gigantyczne temperatury, możliwe staje się zachodzenie reakcji syntezy jądrowej.
Gdy ilość energii wykorzystana do zapoczątkowania fuzji i jej utrzymania jest niższa od pozyskanej w tym procesie, to naukowcy mają powody do radości. A tak się składa, że takich powodów jest w ostatnich latach coraz więcej. Dodatni bilans energetyczny jest bowiem faktem, choć trzeba jasno podkreślić, że wciąż daleko nam do wydajności, która powinna pozwolić na zaspokojenie potrzeb energetycznych ludzkości.
Fuzja termojądrowa daje nadzieję na przyszłość, w której energię można produkować w tani i wydajny sposób, bez niemal jakichkolwiek emisji
ST40 jest wyposażony w magnesy działające na wysokich polach magnetycznych przekraczających 2 Tesle. Reaktor ten został niedawno zmodernizowany, dzięki czemu jeszcze skuteczniej utrzymuje rozgrzaną plazmę. Pole magnetyczne przekierowuje wylot do dedykowanego obszaru dywertora, który odpowiada za usuwanie ciepła i obcych cząstek. W ten sposób rośnie ogólna wydajność całej reakcji.
Poza tym, członkowie zespołu zajmujący się rozwojem ST40 zainstalowali kamerę na podczerwień, dzięki której możliwy będzie pomiar rozkładu obciążenia mocy w obrębie dywertora. Wszystko po to, by jeszcze skuteczniej kontrolować plazmę, co okazało się z biegiem lat nawet bardziej istotne, niż pierwotnie zakładano. Jak się okazało, wprowadzone zmiany przyniosły lepsze od oczekiwanych rezultaty. Zmodernizowane urządzenie nie tylko skuteczniej kontrolowało plazmę, ale przy tym trwało to dłużej.
Czytaj też: Magazynowanie energii to jeden z największych problemów odnawialnych źródeł energii. Jest nowe rozwiązanie
Warto także zwrócić na osiągnięcie w postaci utrzymania tzw. trybu wysokiego zamknięcia. W takim stanie plazma jest kontrolowana wydajniej, turbulencje okazują się ograniczone, a zatrzymywanie ciepła stoi na wyższym poziomie. Przetestowano nawet generowanie prądu z wykorzystaniem metod wykraczających poza zwykle stosowane techniki. Wszystko po to, by zaplanowane na 2024 rok uruchomienie tokamaka ST40 przebiegło jak najsprawniej. Czy to koniec modyfikacji? Niekoniecznie.