Jeśli jesteście zaznajomieni z memami dotyczącymi gry DOOM, to wiecie też zapewne, że niektórzy postawili sobie za cel, by uruchomić oryginalną wersję, ale również i nowsze części, na każdym sprzęcie, który posiada choć odrobinę mocy obliczeniowej. Wśród tych urządzeń są kalkulatory, testy ciążowe (choć tu akurat po modyfikacji), ale także… lodówka Samsunga. W ostatnim przypadku jest to możliwe dzięki strumieniowaniu ekranu telefonu na ekran lodówki, a następnie uruchomieniu usługi Xbox Game Pass z opcją grania w chmurze.
Dożyliśmy czasów, w których niemal każdy sprzęt z ekranem może być narzędziem rozgrywki. Wydaje się jednak, że o pewnych rozwiązaniach z ekranami, jak telewizory, nadal myśli się wyłącznie w kategorii nośników obrazu dla innych sprzętów pokroju konsol, komputerów czy odtwarzaczy. Samsung od lat zmienia ten obraz i otworzył swój system Smart TV nie tylko na wiele aplikacji z transmisjami, filmami czy muzyką. Na telewizorach Samsung jest też miejsce na gaming.
Ale po kolei.
Telewizorów do gier mamy sporo. Tych z obsługą grania w chmurze – niewiele
W ostatnich latach temat grania w chmurze powrócił do nas niczym bumerang, który w świat wyobraźni graczy wypuszczono jeszcze pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Kilkanaście lat później mamy już znaczące firmy, które obsługują rocznie miliony graczy, już nie tylko za pomocą konsol, ale też usług grania w chmurze. Ich aplikacje są dostępne na telefonach i laptopach, ale z reguły nie na telewizorach. No chyba, że mówimy o telewizorach Samsung.
Na telewizorach Samsung z systemem Tizen znajdziemy kilka aplikacji z usługami grania w chmurze, które dadzą nam dostęp do ponad 2000 gier:
- NVidia GeForce Now – strumieniowanie tytułów, które kupiliśmy na platformach z grami dla komputerów osobistych;
- Utomik – abonament z kilkuset grami;
- Xbox Cloud Gaming (Beta) – usługa, która w połączeniu z abonamentem Xbox Game Pass daje dostęp do kilkuset gier, w tym tytułów ekskluzywnych dla platformy Xbox;
Samsung jest jedynym producentem, na którego telewizorach znajdziemy serwis Xbox Cloud Gaming oraz jednym z nielicznych, który oferuje aplikacje Utomik i GeForce Now. Aby skorzystać z tych aplikacji potrzebujecie telewizora Samsung z 2021 roku lub nowszego, oczywiście z systemem Tizen OS.
Czytaj też: Sprawdziliśmy telewizor Samsung S95C. Czy QD-OLED to złoty standard jakości?
Ktoś pewnie mógłby pomyśleć, że to przecież bez większego sensu. Telewizor nie jest z definicji przenośny, więc po co w ogóle grać na nim w chmurze? Lepiej postawić konsolę obok. Można się z tym zgodzić, o ile patrzymy na to z jednej perspektywy. Finansowo takie granie w chmurze ma jednak swoje niepodważalne zalety. W przypadku GeForce Now technologia ta ułatwia dostęp do biblioteki gier z naszego komputera. Nie wszystkie serwisy sprzedające gry na komputery wykorzystują strumieniowanie przez Wi-Fi bezpośrednio z komputera, więc GeForce Now staje się alternatywą dla tych, którzy nie mogą podłączyć swojego telewizora przez HDMI.
Jest jednak jeszcze jeden, ekonomiczny aspekt. Abonamenty na gry w chmurze, jak Utomik czy Xbox Game Pass, pozwalają uzyskać dostęp do większej ilości tytułów za niższą cenę. Nie jesteśmy zobowiązani jednorazowym zakupem tytułu – jeśli nam się nie spodobał, po prostu odkładamy go na wirtualną półkę bez świadomości, że wydaliśmy na niego 350 złotych. To także szansa, by spróbować wiele gier, na których zakup inaczej byśmy się nie zdecydowali.
Jak telewizory Samsunga przygotowane są na graczy?
Najważniejsze informacja – nie potrzebujecie kontrolera od Samsunga, by grać na telewizorze Samsunga. Koreański producent postawił na wsparcie popularnych i dostępnych już na rynku padów, które połączą się z telewizorami za pomocą Bluetooth. W ten sposób wasz kontroler od Xboxa, PlayStation czy Amazon Luna po prostu zadziała. Zaraz po pierwszym sparowaniu zobaczymy także poradnik pokazujący, jak wykorzystywać kontroler do efektywnego poruszaniu się po menu telewizora. Przykładowo druga gałka analogowa może nam służyć do regulacji głośności, a przycisk z logiem usługi będzie powrotem do ekranu głównego telewizora.
Oprócz tego w oprogramowaniu znajdziecie menu, które aktywuje przytrzymanie przycisku odpowiadającego za wybudzenie pada. To dedykowane ustawienia, które są przeznaczone konkretnie pod rozgrywkę i nie włączycie ich w żaden inny sposób. Z poziomu fioletowego menu szybko wybierzecie źródło dźwięku oraz kontroler. Nie zabrakło kilku przydatnych opcji jak wybranie jednego z kilku ustawień obrazu oraz przestrzenności dźwięku, a także czy chcemy, by oprogramowanie skupiło się na małym opóźnieniu czy też próbowało generować klatki poprzez pracę sztucznej inteligencji.
Samsung przez lata rozwijał i ulepszał swoje rozwiązania dla graczy. W najnowszej wersji systemu Tizen znajdziemy Panel Gracza 3.0, który pojawia się po przytrzymaniu przycisku odtwarzania/pauzy oraz przy zmianie wejścia sygnału na to powiązane z grami (np. konsolę Xbox). W menu ulokowanym w dolnej pozycji umieszczono informacje o działaniu HDR i VRR, a także o ilości aktualnie wyświetlanych klatek na sekundę. Nowością jest powiększenie minimapy oraz umieszczenie na nim celownika. Miejsce minimapy ustalimy ręcznie, podobnie jak kolor i umieszczenie celownika. Poza tym z tego samego panelu wybierzemy wyjście dźwięku oraz ustawienia obrazu – zarówno te przygotowane przez producenta, jak i stworzone przez nas.
Jeśli chcemy, ustawimy także Ultraszeroki Widok w Grach. W ten sposób telewizor wyświetli obraz w wydłużonych proporcjach, pozostawiając górną oraz dolną część ekranu wolnymi. To może być przydatne w grach, gdzie szerokie pole widzenia daje przewagę, np. strzelankach sieciowych, wyścigach lub tytułach strategicznych. Taka pozycja musi mieć odpowiednią opcję, którą znajdziemy w ustawieniach obrazu gry. Z poziomu telewizora ustawimy pożądane przez nas proporcje – 21:9 lub 32:9.
Czytaj też: Test Samsung OLED S90C – inny wymiar telewizora
Przy tym wszystkim nie da się zaprzeczyć, że dobrze wybrać telewizor, który wykorzysta w pełni potencjał współczesnych technologii. Ważne, by jego panel oraz oprogramowanie adaptowały się do wyświetlanej na ekranie liczby klatek na sekundę. Taką funkcję, znaną pod skrótem VRR (Variable Refresh Rate) ma znakomita większość współczesnych telewizorów, ale najlepiej wykorzystują ją rozwiązania oparte o pełnoprawny standard HDMI 2.1. Wtedy to telewizor dopasuje się do gier pokazujących 30, jak i 120 klatek na sekundę.
Dla tego drugiego parametru potrzebujemy rozwiązań, które obsługują odświeżanie do 120 Hz. Panele z odświeżaniem do 120 Hz możemy znaleźć już w telewizorach QE55Q77C, jak i w droższych seriach Neo QLED oraz QD-OLED. Znakomita większość modeli obsługuje też technologię synchronizacji obrazu Freesync Premium. Dzięki niej ekran odświeża się z częstotliwością równą liczbie dostarczonych przez układ graficzny konsoli lub komputera. Naszym oczom nie ukazuje się efekt rozrywanego obrazu, gdyż zawsze otrzymujemy odpowiednią liczbę klatek.
Czy granie w chmurze może być przyjemne? Zdecydowanie tak
Na zdjęciach widzieliście telewizor Samsung Neo QLED QN85C w rozmiarze 55 cali, który przysłał mi producent. Do rozgrywki wykorzystywałem kontroler Microsoftu dla konsol Xbox Series. Telewizor połączyłem z siecią o maksymalnej przepustowości 600 Mbit/s odbioru i 30 Mbit/s wysyłania danych. W trakcie testów wynik ten był z reguły mniejszy o około 10% przy każdym z parametrów, a ping zarejestrowano na poziomie poniżej 10 ms. Zastosowany router transmituje internet w ramach sygnału Wi-Fi 5 na paśmie 2,4 GHz i znajduje się około metr od telewizora.
Warunki całkiem dobre, ale nie potrzeba aż tak szybkiego łącza. Dla Xbox Game Pass Microsoft rekomenduje prędkość pobierania rzędu 20 Mbit/s, z kolei dla GeForce Now przy 1080p i 60 klatkach animacji na sekundę Nvidia sugeruje minimum 25 Mbit/s, a dla wyższych rozdzielczości – co najmniej 35 Mbit/s. Z kolei Utomik nie podaje dokładnych prędkości.
Jak grało się w chmurze? Z pewnością na kilka rzeczy trzeba zmrużyć oczy lub po prostu się z nimi pogodzić. Usługi do grania w chmurze nie służą raczej do rozgrywki w tytuły wymagające milisekundowych reakcji na wydarzenia na ekranie. Sieciowe strzelanki da się w ten sposób uruchomić. Rozegrałem w ten sposób kilka partii w Battlefield 2042, ale stałem wtedy na zdecydowanie gorszej pozycji niż gracze konsolowi, a co dopiero ci korzystający z myszki i klawiatury. Część usług działa także w rozdzielczości 1080p, przy czym tutaj odnoszę wrażenie, że większych różnic nie widać do momentu przyglądania się z bliższej odległości. Z pewnością nie pogarsza się czytelność interfejsów oraz napisów na ekranie.
Z pewnością większy potencjał oferuje usługa GeForce Now, gdzie w najwyższym planie Ultimate uzyskamy płynność na poziomie do 120 klatek na sekundę i rozdzielczość do 4K. Wtedy to doświadczenie grania w chmurze przypomina to, które obserwujemy podczas uruchamiania konsoli lub komputera. Oczywiście kompresję treści podczas da się odczuć, ale takie rozwiązania jak obsługa śledzenia promieni czy bardzo wysokie detale rozgrywki w dalszym ciągu przebijają się przez zaprezentowany obraz. Według mnie GeForce Now ma także mniejsze opóźnienia od gier z Xbox Game Pass
Po stronie telewizora Neo QLED QN85C trudno mi znaleźć jakąkolwiek wadę przy rozgrywce. Obraz nawet przy transmisji z chmury ma świetny kontrast i wysoką płynność. Tryb niskiego opóźnienia na moje oko działa lepiej od skalowania AI, przynajmniej podczas rozgrywki w chmurze. Wysoka jasność przy zawartości HDR pozwalała wypatrzeć przeciwnika w ciemnych zakamarkach. Kilkukrotnie skorzystałem też z dodanego do Panelu Gracza 3.0 Wirtualnego Punktu Celowania, który ułatwia skupienie się na celu lepiej niż pojedyncza kropka w celownikach kolimatorowych. Chciałbym, by domyślnie tryby dedykowane rozgrywce nie oznaczały tak jasnego rozświetlenia panelu telewizora. Na szczęście kilka zmian w ustawieniach i ten problem mamy z głowy.
Tak się składa, że obok telewizora stoi też Xbox Series X, czyli obecnie najmocniejsza konsola Microsoftu, na której wiele tytułów działa w rozdzielczości 4K przy 60 klatkach na sekundę. Różnica w wielu grach na konsoli i na chmurze niewątpliwie jest zauważalna, zwłaszcza że ustawienia trybu gry w telewizorze Samsunga czynią obraz z HDMI ostrym jak żyleta. Czy są to jednak gigantyczne różnice, gdy od telewizora siedzi się 2,5 metra lub dalej? Nie powiedziałbym. Z pewnością kluczowa jest płynność rozgrywki i Auto Low Latency Mode realizowany przez złącze HDMI 2.1 znacznie zmniejsza opóźnienia. Nad tym aspektem usługi grania w chmurze muszą jeszcze popracować. Jednocześnie nie jest tak, że nie dało się przyzwyczaić do innego opóźnienia, grając np. w gry wyścigowe, a ponadto w części gier oczekiwanie na reakcję nie stanowi problemu.
Rozgrywka w takich tytułach jak Lies of P czy Starfield za pośrednictwem chmury to żaden problem. Nawet Dying Light 2, gdzie kluczową rolę odgrywa ruch, okazało się jak najbardziej grywalne. Prostsze i powolniejsze gry, jak Dordogne czy Firewatch nie mają żadnych problemów z wyświetlaniem nam obrazu zupełnie tak, jakbyśmy grali w te tytuły na konsoli. Jest jeszcze kilka rzeczy do poprawy po stronie dostawców usług grania w chmurze, chociażby w kwestii przesyłania dźwięku. W pojedynczych scenach zdarza się, że obraz gry jest płynny i responsywnie reaguje na nasz kontroler, ale dźwięk ma opóźnienie. Nie jest to na tyle częste, by podczas kilkugodzinnej sesji wybić z równowagi więcej niż kilka razy, ale liczę, że w miarę upływu czasu problem zniknie całkowicie.
Granie w chmurze to coraz lepsza alternatywa, która nie wiąże też nas do siebie zakupem konsoli. Choć wrażenia nie są jeszcze na tym poziomie, co przy połączeniu z kablem, tak widzę scenariusze, w których szybka partia w grę imprezową jest dostępna w każdej chwili i bez konieczności posiadania konsoli. Sam często cenię bardziej zabawę, jaką dają gry, aniżeli jakość oprawy. Dobrze wiedzieć, że przez ostatnie lata poczyniono w tym temacie ogromny progres i że do grania w setki tytułów wystarczy odpowiednio przygotowany telewizor.